Ryan Kennedy - Obręcze 03 - Podkręcony rzut.pdf

(1503 KB) Pobierz
Kennedy Ryan
PODKRĘCONY RZUT
PRZEŁOŻYŁA
Joanna Jendryszka
Dla tych, którzy żyją pełni niewidzialnego bólu i walczą tak ciężko, by
się wyzwolić. Pozwólcie sobie na uleczenie.
Od autorki.
Podkręcony rzut
opowiada historię o drodze pewnej kobiety do
uzdrowienia. Części tej opowieści, choć nie są pokazane w sposób
szczegółowy, mogą okazać się drażliwe dla niektórych czytelników.
Pozwól sobie, żeby cię bolało, ale też pozwól sobie na uleczenie.
Nikki Rowe
Kiedyś dziewczynka, dziś kobieta
Prolog LOTUS
Dorastałam, wierząc, że niebo do mnie przemawia. Dudniący głos grzmotu.
Ostra odpowiedź pioruna. Każda burza była rozmową, nieustanną wymianą
zdań. Dziś jednak widzę tęczę. Paski kolorowe jak cukierki wyglądają
niczym namazane sprayem na wymytym deszczem niebie.
– Pamiętasz, co oznacza tęcza? – pyta MiMi, moja prababka. Jak wiele
rzeczy, których się od niej nauczyłam, to też jest we mnie głęboko
zakorzenione, wplecione w tkanki. Nie muszę się nawet nad tym
zastanawiać.
– Tęcza to most pomiędzy niebem i ziemią – odpowiadam silnym
głosem, choć w środku drżę.
– Hmm. Ktoś próbuje dostać się do nieba. – Spogląda w górę oczami, w
których widać wiedzę wykraczającą poza jej osiemdziesiąt lat. – Nie dziś.
Stoimy na cmentarzu, w cieniu jednego z nowoorleańskich dębów,
obserwując, jak kilkoro żałobników się rozchodzi. Nikt nie roni łez za
zmarłym. Niewielu kochało Rona Clemmonsa. Był mężczyzną, którego
mogła kochać tylko matka.
Jego i moja.
Serce zaczyna bić mi nierówno, kiedy dostrzegam mamę. Ostatnio
widziałam ją, gdy miałam dwanaście lat, cztery lata temu. Dziś, tak samo
jak wtedy, stoi za Ronem, ale tym razem on leży w otwartym jeszcze
grobie. Zaciskam mocno usta, by nie wydostało się z nich słowo, które
krzykiem rozbrzmiewa w mojej głowie. Jestem zdeterminowana, by
milczeć.
„Mamo!”
Chociaż nie wypowiadam tego słowa, podnosi głowę, jak gdybym to
zrobiła. Jej oczy się rozszerzają. Zauważam to, mimo że przesłania je krótki
czarny woal przywodzący na myśl modne kobiety z dawnych lat, grzebiące
swoich kochanków. „Vintage”, mówiła mama zamiast używać określenia
„odzież używana”. Klasyczny, nie z drugiej ręki. Zawsze chciała mieć
lepsze rzeczy i czepiała się każdego mężczyzny, który jej to obiecywał.
Tylko że Ron nigdy nie obiecywał jej zbyt wiele, a mama i tak trzymała się
go, jakby z przyzwyczajenia, na które nic nie mogła poradzić.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin