Jakub Bielikowski - Awans.pdf

(1856 KB) Pobierz
Wszyscy bohaterowie książki są fikcyjni, nawet jeśli nazwiska
kojarzą się z postaciami historycznymi. Zachowania, wartości, które
prezentują, wypowiedzi są wytworem wyobraźni autora – nie mogą
być traktowane jako prawda historyczna.
Warszawa
6 listopada 1890
Jaskrawe, gazowe światła bijące z okien pałacu zalewały nie tylko
schody wejściowe, ale także trotuar i skwer naprzeciwko. Sylwetki
żandarmów w  szynelach, trzymających straż pod bagnetami,
rzucały długie cienie. W  zawiesistej, zimowej, listopadowej mgle,
jak w laterna
magica
pojawiały się i kłębiły figury balowiczów.
Asesor kolegialny Andrzej Zaleski wytoczył się na Krakowskie
Przedmieście, machnął od niechcenia dowódcy warty. Mroźne
powietrze szczypało skórę rozgrzaną balem i  alkoholem.
Automatycznie sięgnął lewą dłonią do kieszeni, nałożył na kciuk
chweulę
1
i  pogładził rudawy zarost. Nocna wilgoć szroniła się na
wypomadowanych
carskich
wąsach, drażniła usta i policzki.
Skręcił z  Królewskiej w  Mazowiecką, wesoło pogwizdując.
W  głębi placu Zielonego
2
wznosiła się ponura, żeliwna wieża
pomnika
upamiętniającego
siedmiu
generałów,
zwanego
powszechnie obeliskiem zdrajców
3
. Dlaczego dziś bez straży?
Dziwne… Szampan i  koniak szumiały Zaleskiemu w  głowie, cicho
błogosławił gazowe latarnie  – jakże inaczej idzie się oświetloną
ulicą. Od razu wiadomo – trzecia stolica
4
! Zatoczył się lekko i mało
nie eksplodował z  radości. Asesor kolegialny  – no nieźle poczyna
sobie syn zbiedniałego szlachetki z Białaczowa. Biedak z prowincji
Przywiślańskiego Kraju
5
. Co z  tego, że wkrótce będzie musiał
włożyć znienawidzony tu niebieski mundur Korpusu Żandarmów?
Jeszcze pół roku temu wydawało się, że sekretarz kolegialny służb
Zgłoś jeśli naruszono regulamin