Cyryl Sone - Prokurator Konrad Kroon 02 - Świat ci nie wybaczy.pdf

(2090 KB) Pobierz
CZĘŚĆ PIERWSZA
RZEŹ PIERWORODNYCH
Rozdział 1 |
Wrzesień
PROPHETA
Skąpany w srebrzystej poświacie księżyca mężczyzna przypominał bardziej upiora niż rzeczywistą
osobę. Stojąc na skraju lasu, obserwował, jak czarny volkswagen z ogromnym impetem wbija się w barierkę,
okręca wokół własnej osi i z przeraźliwym hukiem ląduje w rowie.
Dokonało się.
Liberati autem a peccato, servi facti estis iustitiae
– zaintonował nieznajomy. „A uwolnieni od
grzechu, oddaliście się w niewolę sprawiedliwości”1.
Świat zatrzymał się na chwilę w miejscu. Propheta żył poza czasem; jego myśli, percepcja i jaźń
sięgały dalej niż początek i koniec. „Doznał zachwycenia w dzień Pański, posłyszał za sobą potężny głos
jakby trąby mówiącej: «Co widzisz, napisz w księdze i poślij siedmiu Kościołom: do Efezu, Smyrny,
Pergamonu, Tiatyry, Sardów, Filadelfii i Laodycei»”2.
Nieznajomy wsparł się o konar stuletniego dębu. Spoglądał na drogę, obserwował samochód rozpięty
na cienkiej linii łączącej widzialne i niewidzialne. Boski plan stworzenia objawiony samotnemu
wędrowcowi. Propheta. Posłany, by świadczyć o prawdzie. Posłany, by wymierzać sprawiedliwość.
Ktoś zadzwonił po karetkę. Szybki telefon na numer alarmowy, wyzwanie rzucone śmierci. Może
jeszcze nie jest za późno? Może choć raz uda się oszukać los?
Wszystko zostało już zapisane. Propheta, czyli prorok. Ten, który przemawia w imieniu Boga. Który
poznał jego plan.
Quicumque enim sine lege peccaverunt, sine lege peribunt
– osądził mężczyzna. „Bo ci, którzy bez
Prawa zgrzeszyli, bez Prawa też poginą”3.
Smukła sylwetka odzianego w jasne liturgiczne szaty Prophety kontrastowała z ciemną ścianą lasu.
Przekrwione oczy nie miały tęczówek ani źrenic; martwy wzrok, zmęczony widokiem grzechu.
Mężczyzna widział znacznie więcej niż inni.
Świat przystanął na chwilę, by westchnąć nad kolejną zbrodnią. Spojrzał na Prophetę, tkwiącego
samotnie pośród wrzeszczańskiego lasu.
Nieznajomy opadł z sił. Jego oczy wróciły do normalnej postaci, ciałem wstrząsnęły dreszcze. Przez
chwilę nie wiedział, gdzie jest. Każda kolejna wizja kosztowała go coraz więcej energii.
Pater, si vis, transfer calicem istum a me; verumtamen non mea voluntas, sed tua fiat.
– Zapłakał,
przerażony tym, co jeszcze musi uczynić. „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja
wola, lecz Twoja niech się stanie!”4.
Świat przyglądał się z zainteresowaniem umęczonej postaci Prophety, który z wolna dreptał w stronę
pobliskiego sanktuarium. W oddali słychać już było odgłos karetki. Świat dostrzegł kilka pozornie
nieistotnych szczegółów, paru przypadkowych bohaterów, kolory i kształty, garść niknących pośród zapachu
babiego lata wskazówek. Zaśmiał się pod nosem i ruszył przed siebie. Bo przecież cokolwiek by się stało,
świat i tak zawsze pójdzie swoją drogą. Ale nigdy ci nie wybaczy.
Rozdział 2 |
Wrzesień
KLAUDIUSZ
Ekipa dochodzeniowo-śledcza przyjechała na miejsce wypadku chwilę przed wschodem słońca. Ulica
Słowackiego stanowiła jedną z ważniejszych przelotówek; główną drogę prowadzącą z centrum Wrzeszcza
na gdańskie lotnisko.
– O proszę, ładnie się wyłożył – ocenił z miną znawcy sierżant Marek Łopiejko, funkcjonariusz
Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego III Komisariatu Policji w Gdańsku.
– Za szybko. Dokąd oni się tak spieszą? – dodał technik kryminalistyki, wyciągając ze srebrnego fiata
ducato urządzenie do pomiaru odległości.
Strażacy zablokowali całą jezdnię. Ruch w obie strony skierowano drugą nitką; z napięciem
oczekiwano startu codziennej rutyny, która tysiącom kierowców nakazywała tkwić w korku w drodze do
miasta, w drodze za miasto, w drodze na skraj marzeń, szans i rozczarowań. Do pracy, szkoły, lekarza, żony,
kochanki, banku, apteki, marketu. Wielkie Wędrówki Ludów. Telefon przy uchu, zmęczony dzieciak na
tylnym siedzeniu. „Mówiłem ci, żebyś wcześniej poszedł spać! I zostaw ten tablet!”
– Zaczyna się robić gorąco – stwierdził policjant z drogówki, spoglądając na nieco zdenerwowanego
kierowcę próbującego pospieszyć innego uczestnika ruchu.
Lubimy oglądać wypadki komunikacyjne z sąsiedniego pasa; Poradnik Niezawodnego Gapia poleca
wyłączyć na chwilę silnik, odpalić nachosy i wspomóc duchowo funkcjonariuszy w wykonywaniu czynności
służbowych. Nic to, że blokujemy drogę. Nic to, że tworzy się korek. My tworzymy historię. Tu i teraz.
– Ładnie się wyłożył – powtórzył sierżant Łopiejko, spoglądając na wrak pojazdu.
Na ziemi sporo potłuczonego szkła, jasnobrunatne grudki sorbentu. Znakomicie pochłania ciecze,
zapobiega wyciekom i skażeniu substancjami chemicznymi. Strażacy uwielbiają sypać sorbent.
– Będzie biegły? – spytał policjant z drogówki.
Łopiejko pokręcił głową.
– Dyżurny nie mógł go wydzwonić. Zresztą, banalna sprawa. Noga prosta w kolanie, za duża
prędkość…
– No i dobrze. Sprawniej pójdzie. Cykajcie szybciej te foty, bo zaraz zjedzie laweta. Musimy
odblokować jezdnię.
Technik czuł presję czasu. Teoretycznie policja mogła zajmować drogę tak długo, jak było trzeba.
Z drugiej strony czasem jakiś wnerwiony polityk, któremu uciekł samolot, dzwonił do komendanta, ten do
naczelnika… Bez zbędnej zwłoki. Nie dało rady tego zrobić szybciej?
– Jechali jacyś pasażerowie? – spytał Łopiejko.
Policjant zaprzeczył.
– Tylko kierowca. Niejaki Klaudiusz Lewandowski. Karetka zabrała go do szpitala. Koleś jest
w śpiączce, ale może przeżyje.
Do funkcjonariuszy zbliżył się strażak. Młody chłopak, dopiero zaczynał swoją przygodę ze służbą.
– Czekamy na prokuratora?
Łopiejko splunął na ziemię. Spisywał właśnie protokół, długopis przestał działać, musiał poślinić
wkład. Serio tak się robi? Czy to coś daje? Nie daje.
– Prokuratorzy jeżdżą tylko do wypadków śmiertelnych – wyjaśnił dochodzeniowiec. – No i do
zbrodni. A tu przecież nikt nikogo nie zamordował…
MAJA
Pół roku pracy w patrolu i w końcu
bang!
Zapraszamy do nas, pani Maju. Pion kryminalny.
Crème de
la crème
policyjnej służby. Zawsze pod bronią, żadnego munduru, praca na ulicy. Nie trzeba dużo pisać,
można pobiegać po mieście, postraszyć, pokrzyczeć, pomachać blachą.
Maja Gan, rocznik dziewięćdziesiąty dziewiąty. Absolwentka studiów inżynierskich na Politechnice
Gdańskiej, świeżo upieczona wychowanka Szkoły Policyjnej w Słupsku. Wysportowana, średniego wzrostu,
kolana nieznacznie zrotowane do środka. Na policzkach lekkie piegi, delikatny makijaż, zaczesane do góry,
dość grube brwi. Jasnobrązowe włosy spięte w koński ogon. Dziewczyna z sąsiedztwa. Fajna laska.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin