Artykuł prasowy o Urynoterapii.docx

(52 KB) Pobierz

                               Artykuł pt. "Pij mocz... na zdrowie"red dropdown icon

 

Oto pytanie z quizu o tematyce medycznej: podaj nazwę wysoce sterylnego produktu pochodzenia osoczowego, od tysięcy lat używanego jako środek ułatwiający zasypianie, wspomagający płodność, leczący przeziębienia i pomocny niemal we wszystkim - od oczyszczania ran, poprzez przyspieszanie gojenia poparzeń, aż po nadawanie gładkości skórze i połysku włosom. Potrzebujesz podpowiedzi?

Środek ten stosowany był w większości znanych nam kultur. Jak wykazały badania, może on zawierać przeciwciała zagrażające groźnym chorobom zakaźnym. Przynajmniej jedna klinika w Meksyku używa go do leczenia schorzeń autoimmunologicznych. Były premier Indii, Morarji Desai, przypisywał mu swe długie i zdrowe życie - wiedział, co mówi, bo zmarł w 1995 r. w wieku 99 lat. Madonna leczyła tym środkiem grzybicę stóp, a o jego skuteczności święcie przekonana jest również aktorka Sarah Miles.

Jeśli jeszcze się nie domyślasz - mówimy o terapii moczem, znanej też jako urynoterapia, autourynoterapia, amaroli i shivambu śastra lub kalpa.

Mocz - ultrafiltrat osocza krwi, z którego usunięte zostały składniki odżywcze, niewykorzystywane przez organizm w danej chwili - jest nie tyle produktem odpadowym, co pozostałością po swoistym recyklingu organizmu. Zawiera 95% oczyszczonej wody, 2,5% mocznika (używanego także jako dodatek do paszy dla bydła) oraz śladowe ilości glukozy, aminokwasów i składników mineralnych. Mocz jest w zasadzie tym, czego "najedzony" organizm nie jest już w stanie zużyć.

Płyn ten jest czystszy niż nasza ślina. Są dowody na to, że uratował życie wielu osobom uwięzionym w zawalonych budynkach, dryfującym łodziami czy zagubionym gdzieś pośrodku pustyni. Jeśli stosujemy się do zasad zdrowej diety, może nawet nie być nieprzyjemny w smaku.

Co nie zmienia faktu, że gdy ludzie słyszą o urynoterapii, wywołuje to zawsze odgłosy obrzydzenia, a większość osób twierdzi, że prędzej umrze, niż wypije własny mocz.

Na temat tego niekonwencjonalnego sposobu leczenia krąży wiele opowieści i mitów.

16 października 1992 r., Tom Brokaw, prowadzący NBC Nightly News, przekazał informację o tym, że: "Po trzęsieniu ziemi w Egipcie, ratownicy odnaleźli na gruzowisku żywego, 37-letniego mężczyznę. Przeżył prawie 82 godziny dzięki temu, że pił swój mocz. Jego żona, córka i matka nie chciały tego robić i umarły".

Prawda czy miejska legenda? Któż to wie? Biorąc pod uwagę zadziwiającą ilość zarówno współczesnych, jak i historycznych dowodów potwierdzających związek autourynoterapii ze zdrowiem, leczeniem i długowiecznością (a nawet z przeciwdziałaniem łysieniu), warto chyba odsunąć na bok opinie sceptyków i niedowiarków oraz wszelkie uprzedzenia, by dokładnie przyjrzeć się faktom.

Dr Partyková, anestezjolog i praktykujący lekarz, przekonała się o zadziwiającej skuteczności urynoterapii w przypadku wielu chorób i różnych dolegliwości

Nieznane fakty na temat urynoterapii16

1. Podczas II wojny światowej, lekarze stosowali urynoterapię, gdy skończył im się na froncie zapas środków antyseptycznych.

2. Beduini posługiwali się nią do oczyszczania i przyspieszania gojenia poparzeń. Plemiona amazońskie leczyły moczem ukąszenia jadowitych węży.

3. Aztekowie odkażali nim rany. Chińczycy od wieków wykorzystywali właściwości lecznicze moczu, poświęcając mu wiele miejsca w starożytnych tekstach medycznych.

4. Najstarszą znaną wzmianką o autourynoterapii jest "Shivambu Kalpa Vidhi z Damar Tantry", zapisana w Wedach ponad 8 tysięcy lat temu lub dawniej. Możemy przeczytać, jak Śiwa opowiada swej boskiej małżonce - Parwati - o nieskończonych korzyściach płynących z Shivambu Kalpa, czyli autourynoterapii. Zostały tam opisane procedury (niektóre używane i dziś), jakich należy przestrzegać, by "niebiański nektar, zdolny pokonać starość i choroby (...) oraz czynić nas prawdziwą skarbnicą blasku" mógł nas w pełni obdarzyć swą mocą. Co ciekawe, zwrotka siódma i ósma mówi o używaniu moczu tylko ze środkowego strumienia. Dlaczego? - "Tak jak w pysku i ogonie węża zawarta jest trucizna, tak samo ma się rzecz ze strumieniem Shivambu" - czytamy w Wedach. Może warto skorzystać z tej historycznej rady, by uniknąć ponownego spożycia toksyn zawartych w moczu.

5. Ta dawna metoda tradycyjnej medycyny ajurwedyjskiej stosowana jest do dziś. Dla uspokojenia odruchów wymiotnych i zgaszenia żartów o urynoterapii, warto przypomnieć, że wszyscy przyszliśmy na świat po spędzeniu dziewięciu miesięcy w kadzi z moczem. Brzmi dziwnie? Chodzi o płyn owodniowy, którym otoczony jest płód w brzuchu matki. Cały medyczny establishment wypowiada się pozytywnie na temat jego dobroczynnych właściwości dla organizmu. Jak określili to badacze z oddziału pediatrii Uniwersytetu Kalifornii w Davis: "Płyn owodniowy jest fantastycznie złożonym i dynamicznym środowiskiem, które zmienia się wraz z rozwojem ciąży. Zawiera on składniki odżywcze i czynniki wzrostu, ułatwiające rozwój płodu, zapewniając mu mechaniczną amortyzację i ochronę dzięki składnikom antybakteryjnym. Umożliwia także ocenę dojrzałości płodu oraz ryzyka rozwoju ewentualnych chorób". Całkiem możliwe, że to, co dobre dla płodu, będzie dobre i dla osób dorosłych.

 

 

Kontrowersyjna terapia moczem

Temat urynoterapii budzi wiele emocji. Z wyjątkiem krajów muzułmańskich, w zasadzie wszędzie taka metoda leczenia wiąże się ze społecznym napiętnowaniem, mimo że jest darmowa i łatwo dostępna. Choć zaleca się jej stosowanie pod nadzorem lekarza, to właściwie nie ma ograniczeń co do jej prowadzenia. Każdy może wypić własny mocz, by skutecznie pozbyć się wielu chorób.

- 20-letnie doświadczenie na polu urynoterapii pozwoliło mi poznać setki przypadków, w których metoda ta wyleczyła lub złagodziła różnorodne schorzenia - mówi dr Vilma Partyková, absolwentka wydziału medycyny ogólnej Uniwersytetu Karola w Pradze.

Dr Partyková, anestezjolog, praktykujący lekarz i terapeuta z Pragi, objęła stanowisko lekarza głównego Polikliniki przy Ambasadzie Czechosłowacji w Moskwie. Podczas jej pobytu w Rosji, koledzy z Uniwersytetu Moskiewskiego zapoznali ją z kilkoma nietradycyjnymi procedurami leczniczymi, a wśród nich - z autourynoterapią. Przekonawszy się o zadziwiającej skuteczności tej metody, prowadzonej doustnie, miejscowo oraz we wstrzyknięciach w całym szeregu różnych chorób i dolegliwości, kontynuowała pracę z nią też po powrocie do Pragi.

- Polecam stosowanie wstrzyknięć podskórnych u pacjentów z chorobami serca, przyjmujących leki - mówi dr Partyková. - Mocz rozrzedza krew i działa podobnie do nitrogliceryny. Ten rodzaj urynoterapii pomaga również pacjentom cierpiącym na boreliozę i chlamydiozę.

Według dr Partykovej, podskórne wstrzyknięcia moczu mogą być poza tym pomocne w leczeniu alergii, kataru siennego, astmy, skurczów, migreny, egzemy i toksemii ciążowej, jak też w chorobach zakaźnych u dzieci, np. w krztuścu, różyczce i ospie wietrznej.

Splash Swirl from Carlos "Grury" Santos on Vimeo.

Urynoterapia: automatyczne przeciwciała

Dlaczego ta kontrowersyjna metoda leczenia w wielu przypadkach okazuje się skuteczna? W badaniach klinicznych wykazano wielokrotnie, że organizm narażony na działanie czynników chorobotwórczych zaczyna gwałtownie produkować antygeny na poziomie molekularnym - generatory przeciwciał, uruchamiające adaptacyjną odpowiedź immunologiczną. Tego typu przeciwciała pojawiają się w moczu.

Autorzy jednego z amerykańskich badań wieloośrodkowych udowadniają, że: "Mocz osób uodpornionych toksoidem tężcowym i szczepionką przeciwko wirusowi polio zawiera specyficzne dla antygenów uodparniających przeciwciała o niskiej masie cząsteczkowej".

Według Coen van der Kroona, terapeuty i współzałożyciela Akademii Studiów Ajurwedyjskich w Holandii, w moczu zawarte są informacje o chorobie lub infekcji, na jaką narażony został organizm, stanowiące dla niego podstawę do wytworzenia wewnętrznego zestawu leków do jej zwalczenia.

- Niezależnie od tego, czy mocz jest spożywany, wstrzykiwany, czy też stosowany homeopatycznie, urynoterapia w każdym przypadku wykorzystuje, przynajmniej do pewnego stopnia, pętlę sprzężenia zwrotnego, podczas którego organizm otrzymuje informację, w jaki sposób sam się ma zregenerować - mówi van der Kroon. - To dzieje się w naszym organizmie niemal przez cały czas. Dopóki system działa prawidłowo, sprzężenie to nieustannie podaje informacje zwrotne, dzięki którym nasze ciało może powrócić do prawidłowego funkcjonowania.

https://oczymlekarze.pl/i/2015/11/17/3158-3531-350x0_urynoterapia-leczenie-porady-profilaktyka.jpgVan der Kroon, autor jednej z najbardziej cenionych w świecie książek poświęconych autourynoterapii - "Złota Fontanna: kompletny przewodnik po urynoterapii" - podkreśla, że mocz nie tylko dostarcza informacji, lecz także w dosłownym znaczeniu zaopatruje organizm w substancje odżywcze.

- Wybierz się na farmę, a zobaczysz wielkie worki mocznika, którymi karmi się krowy - wskazuje van der Kroon. - Przypuszczam, że chorzy na nowotwory pacjenci, którzy na pewnym etapie leczenia stosują intensywne posty urynowe, nie tracą zbyt wiele na wadze i zachowują dobre samopoczucie dzięki temu, że mocznik zapewnia im dobre właściwości odżywcze i jest dla nich rodzajem leczniczego pokarmu.

Czy w takim razie autourynoterapia może być skutecznym sposobem leczenia raka i innych poważnych chorób?

Niezależnie od tego, czy mocz jest spożywany czy wstrzykiwany, urynoterapia wykorzystuje pętlę sprzężenia zwrotnego, gdzie organizm otrzymuje swą własną informację w postaci bardzo zwięzłego pakietu

Straszna historia z happy endem

Od lat korzystałam z porad lekarza-naturopaty. Był moim znajomym i zagorzałym zwolennikiem urynoterapii, którą zachwalał mi niemal za każdym razem, gdy się widzieliśmy. Reagowałam na to z obrzydzeniem i najspokojniej w świecie ignorowałam jego namowy.

Kilka lat później miałam odebrać przyjaciółkę, przylatującą z Londynu na lotnisko odległe o ponad 300 km od Vancouver w Kolumbii Brytyjskiej (jednego z najpiękniejszych miast świata). Ku memu przerażeniu, obudziłam się tamtego ranka z koszmarnym bólem głowy, gorączką i okropnym bólem stawów. Z trudem udało mi się zejść do łazienki, a tam zaszokowało mnie odkrycie 20-centymetrowej czerwonej opuchlizny na biodrze, pośrodku której tkwił kleszcz. (Takie bywają radości życia na wsi.)

Od razu zaczęłam obawiać się boreliozy. Nie mając czasu na wizytę u lekarza ani możliwości odwołania wyjazdu, przypomniałam sobie porady mojego naturopaty. Czułam się tak źle, że nie dbałam już o subtelności - wzięłam czystą filiżankę, złapałam do niej czysty mocz, przelałam zawartość do sterylnej buteleczki z zakraplaczem, wpuściłam 10 kropli pod język, spakowałam torbę i wyjechałam. Co dwie godziny wpuszczałam kolejne 10 kropli pod język. O trzeciej po południu, gdy wylądował samolot mojej przyjaciółki, czułam się już dobrze. Podczas kolacji byłam w doskonałym nastroju.

Następnego dnia objawy powróciły, ale były już o 70% słabsze. Umyłam buteleczkę i tak jak wcześniej, zaaplikowałam sobie po 10 kropli co dwie godziny. Trzeciego ranka po przebudzeniu odczuwałam już tylko ok. 30% dokuczliwości objawów. W czwartym dniu wszystkie objawy zniknęły. Zaczęłam eksperymentować.

Aromat moczu przypominał mi mielone migdały. Na początku przeziębienia lub podczas infekcji, wyczuwałam różnicę w smaku - płyn zaczynał stawać się lekko gorzki. Nie było to nieprzyjemne ani odpychające, lecz zdecydowanie odmienne.

Autourynoterapię stosuję okazjonalnie już od 17 lat. Bywało, że nie przynosiła rezultatów, lecz na ogół była skuteczna. Czasami mniejsze dawki (do 10 kropli) działają lepiej, niż przełknięcie całej porcji. Nie próbowałam jeszcze roztworu homeopatycznego, jednak planuję to zrobić.

Gdy prowadzę urynoterapię, moja skóra staje się fantastyczna. Od moich znajomych słyszę wciąż, że mam niesprawiedliwie mało zmarszczek, jak na swój wiek.

Autourynoterapia w leczeniu nowotworów

Badania kliniczne pokazują, że w moczu pacjentów chorych na raka występują antygeny i przeciwciała nowotworowe. Ich analiza uznawana jest w pewnych obszarach badań za miarodajny czynnik prognostyczny wystąpienia nowotworu lub jego nawrotu.

Autorzy jednego z badań, opublikowanego w 1983 r., podsumowali swe wyniki stwierdzeniem, że: "Antygen moczowy u pacjentów w stadium I i II czerniaka może prognozować nawrót choroby". Jeżeli w moczu obecne są antygeny konkretnych odmian raka oraz przeciwciała produkowane przez organizm w celu zwalczania choroby, to czy nie warto ponownie wprowadzić je do organizmu?

Terapeuci stosujący autourynoterapię nie mają wątpliwości, że ta metoda jest skuteczna. Podkreślają również jej pozytywny wpływ na leczenie chorób nowotworowych. Oprócz specyficznych dla raka antygenów i przeciwciał, obecnych w organizmach pacjentów onkologicznych, w moczu każdego człowieka występują też naturalne składniki o udowodnionym działaniu przeciwrakowym.

Jak to zrobić?

Kto choć raz odbył w gabinecie lekarskim rytuał z małym plastikowym kubeczkiem, poznał już pierwszy etap pobierania własnego moczu.

Tak jak u lekarza, trzeba zebrać mocz ze środkowego strumienia - nie powinien on pochodzić ani z gwałtownego strumienia początkowego, ani z cienkiej strużki końcowej. Należy używać czystego kubeczka, najlepiej szklanego lub ceramicznego.

Umieść płyn w sterylnej butelce z zakraplaczem i zacznij od zaledwie kilku (2 do 3) kropli na lub pod język raz dziennie, zazwyczaj rano. Gdy będziesz gotowa, zwiększaj ilość aż do 10 kropli. Możesz pozostać na tym poziomie lub, w miarę przyzwyczajania się do samej terapii i jej smaku, zwiększać spożywaną ilość. Pamiętaj jednak, że więcej niekoniecznie musi oznaczać lepiej.

Niezwykle pomocne jest zachowywanie możliwie jak najzdrowszej diety, wolnej od pestycydów, wysoko przetworzonych produktów, dużych ilości cukru i alkoholu.

Jedz świeżą, organiczną żywność, dużo świeżych owoców i warzyw. Jeśli zachowasz umiar w jedzeniu, wypijając przy tym duże ilości czystej wody (1,8- 2,8 l), smak i zapach moczu nie będą stanowiły problemu.

Jeżeli lubisz eksperymentować, spróbuj zastosować tę terapię, gdy poczujesz nadchodzące przeziębienie lub swędzącą wysypkę. Zwolennicy autourynoterapii zalecają ją nawet jako kąpiel dla oczu, zmęczonych pracą przy komputerze.

Nie prowadź urynoterapii, gdy przyjmujesz leki, ponieważ mogłaby ona nasilić efekty ich działania.

Jeśli jesteś w ciąży, możesz poddawać się urynoterapii wyłącznie pod kontrolą lekarza.

3-bromopirogronian (3BP), pochodna metyloglioksalu w moczu, jest obecnie przedmiotem badań pod kątem jego potencjalnego używania w leczeniu raka, prowadzonych na Uniwersytecie Johns Hopkins w Baltimore w stanie Maryland. Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) zaaprobowała niedawno wniosek o wykorzystanie 3BP w I fazie badania klinicznego raka wątroby.

Metyloglioksal już od dawna uważany jest za silny czynnik przeciwnowotworowy. Na początku lat 60. ubiegłego wieku badał go "ojciec nauki o żywieniu", dr Albert Szent-Györgyi, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny, przyznanej mu w 1937 r. za odkrycie witaminy C.

W artykule w "Chicago Tribune" z 23 marca 1964 r., zapowiadającym nowy etap walki z rakiem, Szent-Györgyi porównał metyloglioksal do retyny - substancji naturalnie występującej w moczu i tkankach organizmu, która może powstrzymywać wzrost komórek rakowych bez zatruwania pozostałych.

Kilka dekad później dr Manju Ray i czterej inni badacze z Indii użyli metyloglioksalu jako głównego składnika w badaniach laboratoryjnych na ludzkich komórkach oraz w badaniach in vivo na zwierzętach, tworząc "formułę przeciwnowotworową o (...) działaniu guzobójczym w wyniku hamowania w sposób specyficzny, w komórkach rakowych, przepływu elektronów i transportu (...) ATP, komórkowego nośnika energii". Swoje odkrycia na temat skuteczności ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin