Małgorzata Kołodziejczak - Roller Coaster.pdf

(1258 KB) Pobierz
M A Ł G ORZATA KO ŁO DZ I EJ CZAK
Roller Coaster
W ten zimny marcowy wieczór las uginał się od naporu wiatru,
który testował na nim swoją siłę. Zanosiło się na ulewę. Pierwsze
krople deszczu spadły na dłoń mężczyzny. Ten spojrzał w górę, by
ocenić, ile ma jeszcze czasu, zanim rozpada się na dobre. Po raz
ostatni wycelował aparatem w  rozświetlone okna domu, starając
się jak najlepiej uchwycić twarz kobiety, która sprzątała ze stołów,
podrygując w  takt muzyki. Po zrobieniu zdjęcia rozejrzał się
dokładnie, sprawdzając, czy nie został przez nikogo dostrzeżony,
i wszedł w głąb lasu. Po kilku minutach dotarł do terenowego auta
zaparkowanego na leśnej drodze. Ledwie zdążył wsiąść, kiedy
panującą w środku ciszę zastąpił szum rozbijających się na masce
samochodu kropli. Mężczyzna ściągnął z głowy kaptur i uruchomił
laptopa leżącego na siedzeniu obok, umieścił kartę pamięci
w  czytniku. Załączył najlepsze ze zdjęć i  wysłał do swojego
zleceniodawcy maila z krótką informacją: „Brak nowych istotnych
kontaktów”.
***
W pogrążonym w  ciszy domu zawibrował telefon, kobieca dłoń
podniosła go i  odczytała wiadomość, która jak co miesiąc
przynosiła jej ulgę…
Rozdział 1
Elegancko ubrany mężczyzna, siedzący na tylnej kanapie
luksusowej limuzyny, obserwował tętniące życiem ulice Seulu.
Jego przystojna twarz o  azjatyckich rysach wyrażała niebywałe
skupienie przed starciem, na które szykował się od tygodni. Jego
telefon zawibrował. Nie musiał sprawdzać, kto dzwoni, bo
nieliczni znali ten numer, a  tylko jedna osoba mogła go teraz
bezkarnie niepokoić. Odebrał połączenie bez pośpiechu.
–  Miejsce zabezpieczone  – posumował znajomy głos, by po
chwili dodać:  – Proszę, nie zmieniaj programu wystąpienia.  – Gi,
jego szef ochrony i przyjaciel zarazem, jako jeden z niewielu mógł
go tak instruować.
– Dziękuję – padła odpowiedź i mężczyzna się rozłączył.
Po chwili auto skręciło w  mniej uczęszczaną ulicę, pełną
nowoczesnych szklanych wieżowców. Bezpośrednio za limuzyną
podążał samochód ochrony. Kierowca jechał teraz zdecydowanie
wolniej, uważając na gęstniejący tłum. Ludzie, których mijali, byli
zwolennikami jego przyrodniego brata. Nie mogli go zobaczyć za
przyciemnionymi szybami auta, ale on dokładnie widział ich
niezadowolone twarze, na szczęście był tak skupiony, że nie słyszał
tego, co wykrzykiwali. Po chwili pozostawili za sobą cały ten tłum,
który może nie był liczny, ale za to skutecznie skupiał na sobie
zainteresowanie mediów. Było pewne, że dla prasy najciekawsze
będzie opisywanie i  eskalowanie jego stosunków z  przyrodnim
bratem oraz podkreślanie, że to nie on, pierworodny syn, startuje
z ramienia partii swojego zmarłego ojca.
Nawet przed śmiercią głowy rodziny, sześć lat temu, jego
macocha zawsze starała się trzymać go na uboczu i  robiła
wszystko, by tylko jej syn, a jego młodszy brat, błyszczał. Nigdy nie
obdarzyła pasierba miłością, której tak bardzo potrzebował po
stracie matki… To ona namówiła ojca do rozpoczęcia kariery
politycznej. Teraz, patrząc z  perspektywy czasu, był pewny, że to
rodzinny majątek skłonił ją do małżeństwa, to pieniądze miały dać
jej dziecku zaplecze do odzyskania  – jak często powtarzała  –
należnej pozycji w społeczeństwie. Przed śmiercią ojca tolerowała
go i  traktowała tak, jak całą resztę, czyli jak kogoś niegodnego
przebywania w  jej pobliżu. Nie pomagało również to, że jego
matka była cudzoziemką o  koreańskim pochodzeniu. Jedynym
plusem emigracyjnej historii rodziny był powód opuszczenia
Korei. Jego pradziadek ze strony matki uciekł z kraju na początku
dwudziestego wieku, gdyż jego syn, a  brat dziadka Jina, został
oskarżony i  skazany na śmierć za zamach na japońskiego
gubernatora. Przeciwstawienie się okupantowi było odbierane
jako patriotyczna walka na rzecz narodu, za co rodzina była
szanowana, więc tę gorzką pigułkę macocha musiała przełknąć.
Jednak nic nie zmieniło faktu, że dla niej był odmieńcem,
dzieckiem nieczystej krwi. Nieraz od niej słyszał, że jest co prawda
bratem jej syna, ale nawet cesarz miał rodzeństwo z  nieprawego
łoża i to nigdy nie umniejszało jego godności.
Po odczytaniu testamentu jej obojętność i  wyniosłość zmieniły
się w  nienawiść. Dla niej był to dzień największej klęski od lat,
a  dla niego jeden z  najważniejszych i  dających siłę na całe życie.
Ojciec podzielił majątek między synów po równo! Kochał ich tak
samo! Jin o  majątku wtedy nawet nie myślał, ale świadomość, że
ojciec potraktował go tak samo jak młodszego brata, była
najwspanialszą informacją, jaką z zaświatów mógł mu przekazać.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin