Mieciu Mietczyński - Wykłady Profesora Niczego.pdf

(4576 KB) Pobierz
To moja pierwsza książka, więc i pierwszy wstęp.
Nie wiem w  sumie, jak napisać wstęp. Na dobrą sprawę nawet nie
wiem, czy jest w ogóle sens go pisać. Jeden z omawianych później przeze
mnie artystów (nie będę zdradzał nazwiska, żeby nie psuć zabawy)
powiedział zresztą, że wstęp i przedmowa są dla frajerów, którzy obawiają
się, że ich sztuka nie zostanie poprawnie zinterpretowana, i wolą na samym
początku wszystko sami przejrzyście wytłumaczyć.
Wcielę się więc na moment w rolę takiego frajera.
Wiem, jak to może brzmieć: kolejna książka jutubera, nic niewnosząca
eksterminacja drzew,
policzek dla prawdziwej literatury! książki powinny
być dla prawdziwych pisarzy, a  nie łobobobobobobobo…
Jeżeli należycie
do tej linczującej grupki, to nie będę wam mydlił oczu. Choćbym nie wiem
jak bardzo nie lubił tego określenia, no jest to kolejna książka jutubera. Nie
da się tego ukryć. Nie da się z tym dyskutować. To niezaprzeczalny fakt.
W swojej obronie mogę powiedzieć tylko, że – całe szczęście – na
kolejnych stronach nie znajdziecie ani słowa o moim nieszczęśliwym życiu,
raczej niewiele kwestii światopoglądowych czy innych tego typu badziewi.
Ta książka jest o czymś i Bogu dzięki tym czymś nie jestem ja, bo pewnie
sam bym usnął jeszcze podczas pisania i  ostatnie strony zawierałyby
przypadkowo wystukaną moim zmęczonym czołem treść typu
fgv[osafhvbsfuavb
guipaswq489h tv8r243hufgsadjibduvgbhsae80gbm
8year8-sfyd7g80vt89-sau,,09rh8ewar7]g,ufsdhavbauc7
ce4237fdsakohfsad ig[o uasfgjiosduafhgu osaugioufas
dhugfosadi ghiposadfi[of usdaopgfad ioghfiodagudf
Zgłoś jeśli naruszono regulamin