Oślica.pdf

(275 KB) Pobierz
Witajcie, to ja – oślica jasnowidza Balaama. Mam ten przywilej, że dzisiaj mogę
opowiedzieć Wam – ludziom moją zdumiewającą historię. Dziwicie się, bo przecież
zwierzęta nie posługują się ludzką mową? Mylicie się. Są bowiem okoliczności,
gdy zwierzęta mówią jak ludzie, gdy..., ale nie uprzedzajmy faktów. Nie wierzycie?
Więc posłuchajcie mojej historii...
Wiernie służyłam mojemu panu –
Balaamowi w jego licznych podróżach,
gdzie służył Bogu jako jasnowidz,
przepowiadający ludziom
przyszłość.
Ludzie mawiali o moim panu z wielkim
szacunkiem:
1
„Kogo ty przeklniesz, będzie przeklęty,
a kogo
ty
pobłogosławisz,
będzie
błogosławiony”.
Pewnego razu przybyli do Petor nad rzeką
z Moabu posłowie od tamtejszego króla,
aby Balaam – mój pan – przybył, gdyż
Balak, król Moabu, chciał przekląć Izrael,
lud byłych niewolników egipskich, który
osiedlił się w Kanaanie jako jego sąsiad.
Bóg wyraźnie dał znak mojemu Panu, aby
nie szedł przeklinać Izraela, gdyż jest on
błogosławiony, ale on tak bardzo chciał
nagrody króla Balaka, że usiadł na mnie
i pośpiesznie puścił się drogą na moich
czterech nogach w kierunku Moabu. Nie
była to łatwa droga, gdyż przed moimi
oczami stawała postać w świetlistej jak
błyskawica
poświacie
o
surowym
wyglądzie. Wy - ludzie nazywacie takie
stworzenie aniołem – żołnierzem w Bożej
armii. Bałam się go, jak nikogo wcześniej.
Pierwszy raz zobaczyłam go, gdy stanął na
drodze. Miał w ręce wyciągnięty miecz,
jakby
szykował
się
do
zadania
śmiertelnego ciosu – jeden cios i drugiego
nie trzeba. Pobiegłam szybko w pole, aby
wyminąć go, za co mój właściciel mnie zbił.
Towarzyszyło mu dwóch służących.
Nie chciał on stracić z oczu książąt, którzy
przyszli do niego jako posłowie od króla
Balaka. Bóg dał Balaamowi znak, że jak
kolejny raz nie przyjdą go prosić o pójście
do króla Balaka, aby tam nie szedł. Oni
zrezygnowali, ale on nie pogodził się z tym
znakiem i ruszył pospiesznie za nimi.
Anioł jednak nie rezygnował i następnym
razem stanął w ciasnym miejscu między
dwoma winnicami, jak niosłam na swym
grzbiecie Balaama. Przygniotłam mu
wtedy nogę do muru, aby wyminąć anioła.
I znów dostało mi się od Balaama, jego
kijem. Nie wiedziałam już kogo bardziej się
bać.
W końcu anioł stanął w tak ciasnym
miejscu, że nie było możliwe go wyminąć
i runęłam przed nim na ziemię wraz
z cennym, choć tak „bolesnym dla mnie
ładunkiem”. I wtedy zdarzyło się to – po
raz pierwszy przemówiłam ludzkim
językiem
i
zaczęłam
rozmawiać
z Balaamem. On był tak bardzo na mnie
wściekły, że nawet to nie zdziwiło go, że
mówię do niego jakbym była człowiekiem.
Chciwość opanowała go tak bardzo, chciał
za wszelką cenę zdobyć nagrodę króla
Balaka, nie licząc się z wolą Stwórcy
wszelkiego stworzenia...
www.piotr-kotarba-kaczor.net
Piotr Kotarba-Kaczor
2
Zgłoś jeśli naruszono regulamin