Lingas-Łoniewska Agnieszka & Szafrańska Anna - Syndykat 04 - Siła życia.pdf

(1756 KB) Pobierz
Piosenka przewodnia:
Fonos, Gibbs,
Suche łzy
Nie czuję strachu, po policzku płyną suche łzy
Tak znieczulony dźwigam krzyż i gonię sny.
Spis treści
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Epilog
Playlista
Od autorek
Czat Syndykatu
Prolog
Trzymałem Agnieszkę w ramionach i wiedziałem, jak bardzo mamy przejebane.
– Kordian?
Ścisnąłem w ręce bezużyteczną berettę. Nie miałem już amunicji.
Nie patrz w dół. Wytrzymaj i nie patrz w dół…! Kurwa.
W szklistych oczach Agi ujrzałem odbicie własnego strachu. Drżące dłonie kurczowo
przyciskała do mojego krwawiącego boku. Co dziwniejsze – nie czułem bólu. Wszelkie bodźce
zostały zagłuszone, moje żyły wypełniała wyłącznie adrenalina. I strach. O nią. O moją Agę,
którą obiecałem chronić kosztem własnego popieprzonego życia. Przysięga, którą złożyłem jej
lata temu, nadal obowiązywała. Była dożywotnia. I chyba właśnie nadszedł czas, by się
wypełniła.
– To nic. Nic.
– Poddajmy się, Kordian. Może… – Aga przymknęła na moment powieki i głęboko
odetchnęła. Chyba próbowała zapanować nad plączącym się językiem, ale niewiele to dało. –
Porozmawiam z Gabrielem. Wybaczy ci, jestem tego pewna! I Grzesiek… Zostaw go mnie!
Zobaczysz, wrócimy do domu i…
Lodowatymi palcami ująłem jej policzek, pozostawiając na pobladłej skórze
karmazynową smugę. Oboje wiedzieliśmy, że to tylko mrzonki, ułuda, karmienie się nadzieją.
Oni nie odpuszczą, choćbym nie wiem, jak żałował. Zdrada zawsze oznacza jedno – egzekucję.
A mimo to poczułem, jak ogarnia mnie dziwne ciepło. Ta wizja miejsca, w którym bylibyśmy
razem, bezpieczni, przyszłość z dala od tego syfu… To było piękne.
Naiwniak ze mnie.
Agnieszka gwałtownie ujęła moją zakrwawioną dłoń i w otępieniu pokręciła głową.
Chciała coś powiedzieć, ale jej na to nie pozwoliłem. Przyciągnąłem ją do siebie i zetknąłem
nasze czoła.
– Nie mam wyboru. Wiesz to tak samo dobrze, jak ja.
– Musi być! Musi! Nie pozwolę…!
– Aguś – wyszeptałem miękko. Niczym człowiek uzależniony głęboko zaciągnąłem się
jej zapachem. Ostatni raz. Ostatni… – Muszę to zakończyć, zanim tobie stanie się krzywda. Oni
nie odpuszczą.
Nad naszymi głowami świstały kule, jednak doskonale wiedziałem, że teraz miały na celu
jedynie mnie wypłoszyć, a nie zabić. Żaden z żołnierzy nie pozwoliłby sobie na takie spieprzenie
sprawy. Nie, gdy Agnieszka była ze mną, i nie, gdy Anioł miał prawo do ostatecznego
śmiertelnego strzału. A może zrobi to mój przyjaciel? Nieistotne. Wyrok musiał zostać
wykonany.
Przycisnąłem Agę do siebie i powoli oswajałem się z myślą, że to nasze ostatnie chwile,
moje ostatnie chwile. Wtedy poczułem, że dziewczyna sztywnieje na całym ciele. Zerknąłem na
jej twarz. Jej wzrok był pusty, obcy, jakby…
– Już ci mówiłam, pamiętasz? – wymamrotała na wydechu, po czym spojrzała prosto na
mnie. – Ty idziesz, to ja też.
– Aga…!
– Kocham cię, Kordian.
– Aga, co ty pieprzy… NIE!!!
Za późno.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin