Sherman L. - Coś wisi w powietrzu.pdf

(1270 KB) Pobierz
Leżałem w ciemności i czułem, że powoli zapadam w głęboki sen. Być może ciepło jej ciała
podziałało hipnotycznie na moje zmysły i przejęło nade mną kontrolę. Wtuliła się we mnie.
Opiekuńczym gestem przytuliłem ją mocniej. Jak nadać sens życiu, kiedy płynę przez nie bez żadnego
celu przed sobą?
Emily
– Czy to miejsce jest zajęte? – Usłyszałam głęboki głos.
Spojrzałam na stolik, na którym porozrzucałam kolorowe wydruki z wykresami,
i odpowiedziałam:
– Nie, zapraszam, ale uprzedzam, że mogę nie być najlepszą towarzyszką. – Wskazałam ręką
bałagan, jakbym chciała powiedzieć: „Nie widzisz, że tu się pracuje?”.
Siedziałam przy niskim szklanym stoliku kawowym w holu hotelu na Manhattanie. Zajęłam to
miejsce kilka godzin wcześniej, żeby przygotować się na jutrzejsze, cholernie dla mnie ważne
spotkanie, na które idę tuż przed lotem powrotnym do domu – do Danii. Do Nowego Jorku
przyjechałam, żeby pozyskać jednego, a może dwóch nowych klientów dla mojej agencji
marketingowej o nazwie SoMe&U?, w której zajmuję się promocją w mediach społecznościowych.
Z takiego czy innego powodu niewielka butikowa agencja z Danii przyciągnęła uwagę amerykańskich
przedsiębiorców. Dziś byłam na spotkaniu z firmą odzieżową, która chce wejść na rynek europejski,
a jutro widzę się z przedstawicielami firmy bieliźniarskiej, która już odnosi sukcesy w Europie, ale
właściciele zarządzają swoimi działaniami z Nowego Jorku, a woleliby mieć kogoś, kto poprowadzi
ich kampanie marketingowe za oceanem, że tak powiem.
– Świetnie się składa. Muszę gdzieś przysiąść i się odstresować – odpowiedział mój nowy
towarzysz. – Przynieść ci coś z baru? – zaproponował uprzejmie.
Zanim odpowiedziałam, spojrzałam na niego.
Prawdopodobnie nie powinnam była tego robić, bo – wow – był niesamowicie przystojny i tak
seksowny, że prawie zapomniałam, jak się nazywam.
Za to moje zmysły od razu zareagowały. Sutki mi stwardniały pod koronkowym biustonoszem
i jedwabną bluzką, natychmiast wysyłając erotyczny sygnał do mojego centrum. Do diabła, czemu
całkiem przestałam myśleć? No dobra, znam odpowiedź na to pytanie. Zawsze jestem skupiona na
pracy, a po niej też myślę o pracy. Na moje oko mężczyzna o ciemnych włosach, które były nieco
dłuższe u góry niż po bokach, mógł mieć ponad metr osiemdziesiąt wzrostu. Rękawy jasnoniebieskiej
koszuli miał podwinięte. Koszula na pewno zakrywała jego wyrzeźbione i zadbane ciało. Jednak
najbardziej atrakcyjnym elementem jego wyglądu były oczy – szafirowe i teraz pełne uśmiechu, bo
zorientował się, że go obczajam. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Nawet puściłam wodze
fantazji i przez chwilę wyobrażałam sobie, jak zadziera mi spódnicę, popycha mnie na stolik i klęka na
miękkim dywanie, a potem odsuwa moje majtki na bok i wchodzi we mnie od tyłu.
– Na co masz ochotę? – Gwałtownie przerwał mój potok myśli.
Potrząsnęłam głową, żeby wrócić do rzeczywistości.
– Hmm, jest po siedemnastej, może więc gin z tonikiem? – Zaskoczyłam samą siebie, kiedy
rzuciłam nieznajomemu zalotne spojrzenie.
– Gin z tonikiem, się robi. – Nieznacznie się uśmiechnął, jakby czytał w moich wulgarnych
myślach.
Przeczesałam dłonią swoje ciemne, opadające na ramiona loki. Chciałam trochę przygładzić ich
burzę, ale bezskutecznie, jak zwykle.
Poprawiając błyszczyk na ustach, przyglądałam się plecom mojego nowego znajomego, a tak
naprawdę to jego tyłkowi. Domyślałam się, że pod dżinsem pracują jego silne i pięknie umięśnione
uda. Ja pierdolę, ale było z niego ciacho! Zrobiłam sobie wachlarz z kartek, które leżały na stole.
Próbowałam unormować pracę serca. Bez względu na to, jak trudne się to okaże, zdobędę go i spędzę
z nim dzisiejszą noc. Dawno nie uprawiałam dzikiego i nieskrępowanego seksu, a właściwie to po
prostu nie byłam z nikim dla samego seksu.
Dyskretnie rozpięłam dwa pierwsze guziki bluzki, pokazując w ten sposób kawałek
koronkowego stanika i obfity dekolt. Starannie dobrałam dzisiejszy strój. Miałam na sobie przylegającą
do ciała czarną ołówkową spódnicę z dopasowanym do mojej sylwetki, uszytym na miarę żakietem
i czerwony jedwabny bezrękawnik, którego guziki rozpięłam przed chwilą z udawanym
zawstydzeniem. Wcześniej rzuciłam żakiet na oparcie krzesła stojącego obok stolika, pod którym
leżały moje czarne louboutiny, bo dla wygody zdjęłam je z nóg. Pomimo mroźnej pogody, która
opanowała ulice Nowego Jorku, w hotelu, w którym się zatrzymałam, było zaskakująco ciepło. A może
tylko mnie było tak gorąco?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin