Ryszard Ćwirlej - Prokuratorka Brygida Bocian 2 - Pocałunek Judasza.pdf

(2162 KB) Pobierz
Projekt okładki:
Mariusz Banachowicz
Redaktor prowadzący:
Małgorzata Burakiewicz
Redakcja:
Beata Mes
Redakcja techniczna:
Sylwia Rogowska-Kusz
Skład wersji elektronicznej:
Robert Fritzkowski
Korekta:
Katarzyna Szajowska, Barbara Milanowska (Lingventa)
© by Ryszard Ćwirlej
© for this edition by MUZA SA, Warszawa 2024
ISBN 978-83-287-3006-9
Warszawskie Wydawnictwo Literackie
MUZA SA
Wydanie I
Warszawa 2024
Spis treści
Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział XI
Rozdział X
Prolog
Środa
9 października 1991
Okolice Pniew
Śnieg zaczął padać wieczorem, ale teraz nie było już po nim śladu.
Białe połacie zniknęły, gdy nad ranem zrobiło się trochę cieplej
i lunął deszcz. Cieplej nie oznaczało jednak ciepło. Wiał porywisty
wiatr, który sprawiał, że ludzie trzęśli się z zimna, a na
nieosłoniętych od deszczu karkach od razu pojawiała się gęsia
skórka.
W taki jesienny poranek najlepiej leżeć w łóżku i nie wysuwać
nosa spod kołdry, pomyślał Kalafior, przenosząc ciężar ciała z lewej
nogi na prawą. Niemiłosiernie bolało go lewe kolano i musiał dać
mu odrobinę wytchnienia. Trzeba było je oszczędzać, bo kiedyś miał
je mocno obite i przestawioną łąkotkę po tym, jak jeden gnojek
kopnął go czubkiem buta piłkarskiego, defasonując mu girę i –
wtedy jeszcze o tym nie wiedział – kończąc tym kopniakiem jego
piłkarską karierę. Bo po operacji kolana Kalafior już do grania
w piłkę nie wrócił. Zrobili mu ten zabieg niby fachowo, ale cały czas
ta lewa noga była znacznie mniej wytrzymała od prawej. Nic więc
dziwnego, że nie za długo dawało się na niej klęczeć. Na szczęście
nie klęczał na twardym, tylko na miękkiej leśnej ściółce, więc jakoś
dawało się wytrzymać. Najgorsza jednak była świadomość, że nie
miał pojęcia, jak długo to potrwa i co tu się w ogóle dzieje.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin