Pionek Proroctwa - David Eddings.pdf

(786 KB) Pobierz
DAVID EDDINGS
PIONEK PROROCTWA
Belgariady tom I
Przełożył: Piotr W. Cholewa
Tytuł oryginału:
Pawn Of Prophecy
Data wydania polskiego: 1994 r.
Data pierwszego wydania oryginalnego: 1982 r.
Theone,
który opowiadał mi historie, ale nie mógł zaczekać na moje, i Arturowi,
który pokazał mi, jak być mężczyzn ˛
a. . . i nadal mi pokazuje
PROLOG
Będ ˛
acy histori ˛
a Wojny Bogów i Dzieł Czarodzieja Belgaratha adaptacja z Księgi Alornów
Gdy świat był jeszcze młody, siedmiu Bogów żyło w harmonii, a rasy ludzi były jak jeden
naród. Belara, najmłodszego z Bogów ukochali sobie Alornowie.
Mieszkał wśród nich i miłował, a oni rośli pod jego opieką. Inni Bogowie także zbierali
przy sobie ludy i każdy z Bogów kochał swój naród.
Lecz najstarszy brat Belara, Aldur, nie był Bogiem żadnego narodu. Mieszkał
z dala od ludzi i Bogów aż do dnia, gdy odnalazło go zbłąkane dziecko. Aldur przyjął je
na swojego ucznia i nazwał Belgarathem. Belgarath poznał sekrety Wo-li i Słowa, i stał
się czarodziejem. W latach, które nadeszły, inni także szukali samotnego Boga. Połączyli
się w bractwo i pobierali nauki u stóp Aldura, a czas nie miał do nich dostępu.
I zdarzyło się, że wziął Aldur kamień w kształcie kuli, nie większy niż serce dziecka, i
obracał go w dłoniach, aż stał się żyjącą duszą. Wielka była potęga tego kamienia,
zwanego przez ludzi Klejnotem Aldura; Aldur dokonywał nim cudów.
Ze wszystkich Bogów Torak był najpiękniejszy, a jego ludem byli Angarakowie. Składali
mu ofiary i nazywali Panem Panów, a Torakowi słodki był dym ogni ofiarnych ofiarnych
słowa uwielbienia. Nadszedł wszelako dzień, gdy usłyszał o Klejnocie Aldura, i od tej
chwili nie zaznał spokoju.
Wreszcie, skryty pod maską obłudy, stanął przed Aldurem.
— Bracie mój — powiedział. — Nie jest właściwe, byś trwał z dala od naszej kompanii i
rady. Odrzuć ten klejnot, który oderwał twój umysł od myśli o nas.
Aldur zajrzał w duszę brata i upomniał go:
— Czemu szukasz władzy i panowania, Toraku? Czy nie wystarczą ci Angarakowie? Nie
próbuj w swej bucie posiąść Klejnotu, by cię nie zabił.
Wielki był wstyd Toraka, gdy usłyszał słowa Aldura. Uniósł dłoń i uderzył
swego brata, a potem uciekł, porywając Klejnot.
Inni Bogowie błagali Toraka, by zwrócił Klejnot, lecz ten odmawiał. Wtedy 4
powstały rasy ludzi i ruszyły do bitwy przeciw hufcom Angaraków. Wojny ludzi i Bogów
szalały na ziemi, aż niedaleko wyżyny Korim, Torak wzniósł Klejnot i zmusił, by połączył
swą wolę z jego wolą i rozbił ziemię na części. Góry runęły i napłynęło morze. Lecz Belar
i Aldur połączyli swą moc i wznieśli morzu bariery.
Jednak ludzie zostali rozdzieleni, a z nimi Bogowie.
A kiedy Torak podniósł żywy Klejnot przeciwko ziemi, jego matce, ten zbudził się i
zajaśniał świętym ogniem. Błękitny płomień spalił twarz Toraka. Ten w bólu powalił
góry; w udręce rozłupał ziemię; w agonii rozlał morze. Lewa ręka zapłonęła i wypaliła
się na popiół, lewa strona twarzy stopniała jak wosk, a lewe oko zagotowało się w
oczodole. Z wielkim krzykiem skoczył w morze, by zgasić ogień, lecz cierpienie nie miało
końca.
Gdy Torak wynurzył się z wody, prawa strona jego ciała pozostała piękna, lecz lewa była
spalona i poraniona strasznie ogniem Klejnotu. Dręczony bólem poprowadził swój lud ku
wschodowi, gdzie na równinach Mallorei zbudowali wielkie miasto. Nazwali je Cthol
Mishrak, Miasto Nocy, gdyż Torak w ciemności skrywał
swe blizny. Angarakowie wznieśli dla swego Boga żelazną wieżę i umieścili Klejnot w
mosiężnej szkatule na samym wierzchołku. Torak przychodził tam często i odchodził
płacząc. Lękał się, by nie pokonało go pragnienie ujrzenia Klejnotu i by nie zginął.
Stulecia mijały w ziemi Angaraków, którzy zaczęli nazywać swego okaleczo-nego Boga
Kal Torakiem, jednocześnie Królem i Bogiem.
Belar zabrał Alornów na pomoc. Ze wszystkich ludów ci byli najtwardsi i
najwaleczniejsi, a Belar tchnął w ich serca wieczną nienawiść dla Angaraków.
Z okrutnymi mieczami i toporami w dłoniach przemierzali północne krainy aż po pola
wiecznego lodu, szukając drogi do swych nieprzyjaciół.
Tak było do czasu, gdy Cherek o Niedźwiedzich Barach, największy z królów Alornów,
dotarł do Doliny Aldura i odnalazł Belgaratha Czarodzieja.
— Droga na północ jest otwarta — powiedział. — Znaki i przepowiednie nam sprzyjają.
Nadszedł czas, byśmy odszukali przejście do Miasta Nocy i odebrali Jednookiemu
Klejnot.
Poledra, żona Belgaratha, nosiła właśnie dziecko, i czarodziej nie chciał jej opuszczać.
Słowa Chereka przekonały go jednak. Wykradli się nocą, by dołączyć do synów Chereka,
Drasa o Byczym Karku, Algara o Chyżych Stopach i Rivy o Żelaznej Dłoni.
Okrutna zima ścisnęła północ i mokradła lśniły pod gwiazdami od szronu i szarego jak
stal lodu. Szukając drogi, Belgarath rzucał zaklęcie i przybierał postać szarego wilka.
Bezgłośnie przemykał po zaśnieżonym lesie, gdzie drzewa trzeszczały i pękały od
przenikliwego mrozu. Szron przykrył grzbiet i ramiona wilka; na zawsze już pozostały
srebrne broda i włosy Belgaratha.
Poprzez śnieg i mgłę dotarli do Mallorei i wreszcie stanęli w Cthol Mishrak.
Znalazłszy sekretne przejście do miasta, Belgarath powiódł ich do stóp żelaznej 5
wieży.
W milczeniu wspinali się po zardzewiałych schodach, których od dwudziestu wieków nie
dotknęła ludzka stopa. Lękliwie zakradli się do komnaty, gdzie Torak dręczony bólem
rzucał się we śnie, kryjąc okaleczoną twarz pod stalową maską.
Bezszelestnie przebiegli obok śpiącego Boga i w końcu wkroczyli do komnaty, gdzie
leżała żelazna szkatuła, w której spoczywał żywy Klejnot.
Cherek skinął na Belgaratha, by wziął Klejnot, lecz ten odmówił.
— Nie mogę go dotknąć — powiedział — by mnie nie zniszczył. Kiedyś przyjmował dotyk
Boga i człowieka, lecz wola Klejnotu stwardniała, gdy Torak wzniósł go przeciw jego
matce. Nie pozwoli już tak się wykorzystać. Czyta w naszych duszach. Tylko ten, co nie
ma złych intencji, kto jest tak czysty, że nie myśląc o władzy i posiadaniu weźmie go i
poniesie narażając życie — tylko ten może go teraz dotknąć.
— Który z ludzi w mroku swej duszy nie żywi złych intencji? — spytał Cherek.
Lecz Riva o Żelaznej Dłoni otworzył szkatułę i wyjął Klejnot. Płomień zajaśniał mu przez
palce, lecz Riva nie spłonął.
— Niech tak będzie, Chereku — rzekł Belgarath. — Twój najmłodszy syn jest czysty. Jego
przeznaczeniem i przeznaczeniem tych, co przyjdą po nim, jest nieść i chronić Klejnot —
Belgarath westchnął wiedząc, jaki ciężar kładzie na barki Rivy.
— Jego bracia i ja podtrzymamy go — powiedział Cherek. — Dopóki będzie niósł ten
ciężar.
Riva owinął Klejnot płaszczem i ukrył pod tuniką. Potem przebiegli znowu przez
komnatę kalekiego Boga, po zardzewiałych stopniach w dół, sekretnym przejściem do
bram miasta i dalej, ku pustkowiom.
Wkrótce potem Torak obudził się i poszedł, jak zawsze, do Komnaty Klejnotu.
Lecz szkatuła była otwarta, a Klejnot zniknął. Straszliwy byt gniew Kal Toraka.
Chwyciwszy swój wielki miecz opuścił żelazną wieżę, odwrócił się i uderzył raz tylko, a
wieża runęła. Potem krzyknął do Angaraków głosem gromu:
— Za to, że staliście się niedbali i nieuważni, że pozwoliliście złodziejom ukraść to, za co
tak drogo zapłaciłem, zburzę miasto i przepędzę was. Angarakowie tułać się będą, póki
nie wróci do mnie Cthrag Yaska, płomienny kamień.
Potem zmienił Miasto Nocy w ruinę, a hufce Angaraków pognał na pustkowie.
Cthol Mishrak przestało istnieć.
Trzy mile na północ Belgarath usłyszał hałas i wiedział, że Torak się przebudził.
— Teraz ruszy za nami — oznajmił. — I tylko moc Klejnotu zdoła nas ocalić.
Kiedy się zbliżą, niech Żelazna Dłoń wzniesie Klejnot, by go zobaczyli.
I podeszli Angarakowie z samym Torakiem na czele, lecz Riva podniósł Klejnot, a
okaleczony Bóg i jego hufce zobaczyli go wyraźnie. Klejnot poznał swe-6
go wroga. Nienawiść rozgorzała na nowo i niebo zapłonęło od jego furii. Torak krzyknął
i zawrócił. Pierwsze szeregi Angaraków pochłonął ogień, a reszta umknęła przerażona.
I tak Belgarath z towarzyszami uciekli z Mallorei i przeprawili się przez mo-czary
północy, na powrót niosąc Klejnot Aldura do Królestw Zachodu.
Bogowie, wiedząc, co się zdarzyło, zwołali radę.
— Jeśli wystąpimy w wojnie przeciw naszemu bratu, Torakowi — powiedział
Aldur — starcie Bogów zniszczy świat. Zatem musimy się usunąć, by Torak nie mógł nas
odnaleźć. Nie ciałem, lecz duchem tylko pozostaniemy obecni, by kierować i chronić
nasze ludy. Dla dobra świata musimy to uczynić. W dniu, gdy rozpocznie się wojna, świat
zostanie zgładzony.
Bogowie zapłakali z żalu, że muszą odejść. Lecz Chaldan, Bóg-Byk Arendów, zapytał:
— Czy podczas naszej nieobecności Torak nie zdobędzie władzy?
— To nie nastąpi — odparł Aldur. — Dopóki Klejnot pozostaje wśród potom-ków Rivy o
Żelaznej Dłoni, Torak nie może zwyciężyć.
I tak Bogowie odeszli, a Torak jedynie pozostał. Lecz wiedza o tym, że Klejnot w ręku
Rivy odbiera mu panowanie, nękała jego umysł.
Belgarath zaś przemówił do Chereka i jego synów:
— Musimy się rozdzielić, by strzec Klejnotu i sposobić się na przyjście Toraka. Niech
każdy z was odejdzie i czyni przygotowania, jak was uczyłem.
— Tak uczynimy, Belgaracie — przyrzekł Cherek o Niedźwiedzich Barach. —
Od tego dnia nie ma już Alorii. Alornowie jednak będą walczyć z potęgą Toraka, póki
choć jeden pozostanie żywy.
Belgarath wzniósł głowę.
— Usłysz mnie, Toraku Jednooki! — zawołał. — Żywy Klejnot jest przed tobą bezpieczny
i nie zwyciężysz go. Jeśli wyruszysz przeciw nam, stanę do wojny.
Dniem i nocą trzymać będę straż i do końca dni czekać twojego przyjścia.
Wśród pustkowi Mallorei, Kal Torak słyszał głos Belgaratha i w furii tłukł
wszystko wokół. Wiedział bowiem, że Klejnot Aldura na zawsze pozostanie poza jego
zasięgiem.
Cherek uściskał synów i odszedł, by więcej ich nie zobaczyć. Dras ruszył na północ i
zamieszkał na ziemiach, gdzie płynęła rzeka Mrin. Wybudował miasto Boktor i nazwał
swój kraj Drasnią. On i jego następcy zawsze stali u moczarów północy, by bronić ich
przed nieprzyjacielem. Algar odszedł na południe wraz ze swoim ludem i znalazł konie
na szerokich równinach, przez które płynęła rzeka Aldur. Oswoili zwierzęta, nauczyli się
je dosiadać i po raz pierwszy w historii ludzkości pojawili się konni wojownicy. Nazwali
swój kraj Algarią i stali się no-madami, którzy podążają za swymi stadami. Posępny
Cherek powrócił do Val Alorn i zmienił nazwę królestwa na Cherek, gdyż był teraz
samotny i bez synów.
7
Pogrążony w smutku budował wysokie okręty, by patrolowały morza i broniły brzegów
przed nieprzyjacielem.
Powiernikowi Klejnotu przypadł trud najdłuższej podróży. Wraz ze swym ludem, Riva
dotarł na zachodnie wybrzeże Sendarii. Zbudowali okręty i przeprawili się na Wyspę
Wiatrów. Tu spalili statki, wznieśli twierdzę, a wokół niej miasto o wysokich murach.
Miasto nazwali Rivą, a twierdzę Dworem Rivańskiego Króla. Wtedy Belar, Bóg Alornów,
strącił z nieba dwie gwiazdy. Riva wykuł z jednej klingę, a z drugiej rękojeść, w której
umieścił Klejnot. Miecz był tak wielki, że nikt prócz Rivy nie mógł go podnieść. Na
pustkowiach Mallorei dusza podpowiedziała Kal Torakowi, że miecz został wykuty, i po
raz pierwszy posmakował
strachu.
Miecz przytwierdzono do czarnej skały za tronem Rivy, z Klejnotem u wierzchołka.
Przylgnął do kamienia tak, że nikt prócz Rivy nie mógł go zdjąć. Klejnot jarzył się
zimnym ogniem, gdy Riva zasiadał na tronie, a kiedy zdejmował miecz i wznosił go nad
głową, ostrze stawało się długim jęzorem lodowatego płomienia.
Największym cudem jednak był znak następców Rivy. W każdym pokoleniu jedno
dziecko z jego rodu nosiło na dłoni znamię Klejnotu. Dziecko takie prowa-dzono do sali
tronowej, gdzie dotykało kamienia, by mógł je poznać. Za każdym razem Klejnot
rozpalał się wtedy blaskiem, a więź między nim a linią Rivy stawała się mocniejsza.
Belgarath rozstał się z towarzyszami i natychmiast pospieszył do Doliny Aldura. Tam
jednak przekonał się, że Poledra, jego żona, urodziła dwie córki-bliźniacz-ki i umarła.
Pogrążony w rozpaczy, nazwał starszą Polgara. Włosy miała czarne jak skrzydło kruka.
Zwyczajem czarodziejów, wyciągnął rękę, by położyć ją na czole dziecka. Pod jego
dotknięciem jedno pasemko włosów stało się białe jak śnieg. Zdziwił się, gdyż jest ono
znakiem czarodziejów, a Polgara była pierwszą dziewczynką w ten sposób naznaczoną.
Druga córka, jasnoskóra i złotowłosa, nie miała znamienia. Nazwał ją Beldaran i kochał
nad wszystko, rywalizując z ciemnowłosą siostrą o jej uczucie.
Gdy jednak Polgara i Beldaran ukończyły szesnasty rok życia, Duch Aldura przybył we
śnie do Belgaratha.
— Mój ukochany uczniu — powiedział. — Pragnę połączyć twój ród z ro-dem strażnika
Klejnotu. Wybierz więc, którą ze swych córek oddasz Rivańskiemu Królowi na żonę i
matkę jego następców. W tej linii bowiem zawiera się nadzieja świata, której nie zgasi
mroczna potęga Toraka.
W głębi swej duszy Belgarath pragnął wybrać Polgarę. Znając jednak ciężar, jaki dźwiga
Rivański Król, posłał do niego Beldaran i płakał, gdy odjechała. Polgara łkała także,
długo i gorzko, wiedziała bowiem, że jej siostra musi zestarzeć się i umrzeć. Z czasem
jednak pocieszyli się wzajemnie i stali sobie bliżsi.
Połączyli swe siły, by trzymać straż przed Torakiem. Niektórzy mówią, że żyją jeszcze, od
nieprzeliczonych wieków trwając w pogotowiu.
CZ ˛
E Ś ´
C I
Zgłoś jeśli naruszono regulamin