Warto bylo.pdf
(
225 KB
)
Pobierz
Warto było
Posted originally on the
Archive of Our Own
at
http://archiveofourown.org/works/52664335.
Rating:
Archive Warning:
Category:
Fandoms:
Relationship:
Characters:
Additional Tags:
Language:
Stats:
Explicit
No Archive Warnings Apply
M/M
Marvel Cinematic Universe, The Avengers (Marvel Movies)
Bruce Banner/Steve Rogers
Bruce Banner, Steve Rogers, Tony Stark, Clint Barton, Thor (Marvel),
Natasha Romanov (Marvel)
tłumaczenie, Idiots in Love
Polski
Published: 2023-12-30 Completed: 2024-01-21 Words: 14,191 Chapters:
3/3
Warto było
by
Lampira7
Summary
— Podsumujmy — powiedział Tony, wręczając Bruce’owi latarkę, której używał.
— Co niby podsumujmy? — zapytał Bruce.
Właśnie rozmawiali o fizyce cząsteczek elementarnych i z pewnością nie było to coś, w czym
któryż z nich potrzebował podsumowania.
— Byliście w muzeum, zjedliście indyjskie jedzenie, byliście w kinie i gdzie wczoraj
byliście?
Bruce przełknął ślinę, zadowolony, że Tony nie stał do niego przodem i zamiast tego
używając płaskiego klucza majstrował przy najnowszej wersji zbroi.
— Um…
— Ach, zgadza się, byliście na koncercie — powiedział Tony niemal od niechcenia, a Bruce
westchnął.
— Bilety były za darmo — spróbował się bronić.
— A Kapitan jest w tej sprawie równie tępy jak…
Notes
See the end of the work for
notes
A translation of
Worth It
by
snack_size
Chapter 1
— Steve? — zapytał Bruce, przecierając oczy. Nie był przyzwyczajony do stęchłej
klimatyzacji, nawet po trzech tygodniach. — Czy wszystko w porządku?
Przyjrzał się jeszcze raz, aby upewnić się, że jego wstępna ocena była trafna. Steve siedział
na krześle w kuchni, wpatrując się w ekspres do kawy.
Steve machnął ręką w kierunku ekspresu do kawy i spojrzał na Bruce’a dużymi oczami
szczeniaka, które Bruce pomyślałby, że zostały wyuczone, gdyby nie był pewien, że Steve
był najbardziej autentyczną osobą na tej planecie.
— Chcesz kawy? — zapytał Bruce.
— Po prostu… jest tak wiele przycisków — powiedział w końcu Steve.
— Tak — zgodził się Bruce. — Co chcesz? Czarną? — Zamilkł, zanim wystukał inne opcje.
— Brzmi nieźle — powiedział Steve. Posłał Bruce’owi lekki uśmiech, gdy Bruce wcisnął
kilka przycisków na maszynie i podstawił duży kubek. — Dziękuję.
Bruce skinął głową. Przygotowanie kawy miało zająć minutę lub dwie, a on nie był do końca
pewien, co powiedzieć Steve’owi - dopiero co wprowadził się kilka dni temu, ale Bruce tak
naprawdę nie spotkał go aż do teraz. Bruce spędzał większość czasu w swoim laboratorium
lub w warsztacie Tony’ego. Ich jedyne prawdziwe interakcje miały miejsce na Helicarrierze i
po bitwie, a Bruce nie mógł nie zapomnieć, jak ostrożny był Rogers w stosunku do niego -
całej sprawy. Jak naskoczył na Tony’ego po tym, jak szturchnął Bruce’a spiczastym,
czymkolwiek to było.
— Zatem… wszystko idzie dobrze? — zapytał Bruce.
— Och, tak — powiedział Steve. — Siłownia jest… cóż. A Pepper byłą naprawdę pomocna,
no wiesz, zdobywała różne rzeczy, więc… — Wzruszył ramionami i przez chwilę Bruce
mógł zobaczyć, jak… był samotny. I doskonale to rozumiał.
Nie tylko to - był jedynie młodzieńcem, uświadomił sobie Bruce. Łatwo było o tym
zapomnieć, myśleć o nim jak o chodzącym anachronizmie, jako o Kapitanie Ameryce,
facecie, który poprowadził ich w bitwie. Ale teraz, pokonany przez ekspres do kawy, było
całkiem jasne, że Steve Rogers był młody, samotny i zupełnie nie w swoim żywiole. Dodając
ten uśmiech i te oczy, trudno było się oprzeć…
— Posłuchaj — powiedział Bruce i zerknął na zegarek. Była ósma rano, Tony nie wyjdzie
przez kilka następnych godzin, a jeśli Bruce dobrze pamiętał, co Tony wymamrotał do niego
zeszłej nocy, to faktycznie miał dziś do załatwienia korporacyjne obowiązki. — Chcesz… nie
wiem, obejrzeć film czy coś?
Kawa w końcu była gotowa i podał ją Steve’owi.
— Och, nie chcę… to znaczy, jestem pewien, że masz mnóstwo rzeczy do zrobienia…
— Tak naprawdę nie jestem… zatrudniony przez Tony’ego — powiedział Bruce. — W
każdym razie przydałaby mi się przerwa od laboratorium. I myślę, że Pepper zarezerwowała
Tony’ego przez większość dnia.
Steve pociągnął łyk swojej kawy i uśmiechnął się. Bruce przycisnął przycisk na ekspresie, by
zrobić sobie filiżankę mocnej kawy, jakże jej mu brakowało przez te wszystkie lata.
— W porządku — powiedział Steve. — Czy jest coś szczególnego, co chciałbyś obejrzeć?
— Możesz wybrać — powiedział Bruce.
Steve przesłuchiwał JARVISA przez kilka minut, zanim zdecydował się na Raiders of the
Lost Ark, po zapewnieniu, że chce być na bieżąco z odniesieniami do popkultury.
— Ludzie traktują to teraz dużo poważniej — powiedział, siadając po przeciwnej stronie
kanapy niż Bruce.
— Cóż… myślę, że jest tego więcej — powiedział Bruce. — Ale, mam na myśli, czy ludzie
nie mówili, że
“nie jesteśmy już w Kansas”*
— Nie był tego pewien, to było zasadne
pytanie.
— Tak — powiedział Steve. — Może chodzi o dostęp. Wiesz, po prostu możliwość
kliknięcia i znalezienia tych wszystkich rzeczy.
Bruce miał nadzieję, że Steve jeszcze nie odkrył YouTube. Albo Tumblra - nawet on bał się
Tumblra.
Toni nigdy się nie pojawił i zbyt łatwo było spędzić resztę dnia na oglądaniu trylogii Indiana
Jones - wydawało się to dobrym miejscem na początek, biorąc pod uwagę nazistów i II
Wojnę Światową. W pewnym momencie nadeszła pora lunchu. Steve usłużnie zrobił
Bruce’owi kanapkę z serem, gdy sam pochłaniał inne z indykiem.
— To było dobre — powiedział Steve, kiedy ostatni film dobiegł końca. Kiedy Steve poszedł
do łazienki, Bruce powiedział JARVISOWI, żeby nie wspominał o czwartym.
— Nie martw się, doktorze Banner — odpowiedział AI. — Pan Stark poinformował mnie, że
nie należy go uważać za część kanonu.
— Dziękuję. Miło jest po prostu… — Machnął ręką nad resztkami chipsów, M&Mów i
napojów w puszkach.
— Mam nadzieję, że wiesz, że nie dostaniesz za to żadnej zapłaty — powiedział Tony.
Bruce był przekonany, że zaplanował moment swojego wejścia.
— Mam stałą pensję — odparł Bruce, odwracając się i uśmiechając.
— Wygląda to tak, jakbyście byli dwójką dzieciaków, którzy postanowili spędzić deszczowy
dzień w domu — powiedział Tony, rozluźniając krawat i wyglądając na lekko zazdrosnego.
— Oglądaliśmy Indianę Jonesa — powiedział Steve. — Bruce wskazał wszystkie ważne
odniesienia.
— “Dlaczego to zawsze muszą być węże?” — podpowiedział Tony, a Steve skinął głową,
uśmiechając się szeroko.
Bruce musiał zaczerpnąć powietrza - Steve miał bardzo ładny uśmiech. To była jedna z
pierwszych rzeczy, które zauważył u Steve’a, po tym, jak pozbył się swojej błyszczącej
otoczki.
— Cóż, to świetne. To produktywne. Jest tylko jakieś 1000 rzeczy do nadrobienia zamiast
1003. — Tony zerknął na Bruce’a. — Nie waż się oglądać Gwiezdnych Wojen beze mnie.
— Nie śniłbym o tym — powiedział Bruce.
Tony zaczął wychodzić z pokoju, kierując się do kuchni. Odwrócił głowę tuż przed
wyjściem.
— Och, Clint i Natasha wprowadzają się. Byli trochę zranieni, że nie zostali zaproszenie do
naszego małego bractwa.
— Myślałem, że mają własne mieszkania — powiedział Bruce.
Trudno mu było uwierzyć, że ta dwójka byłaby zainteresowana rezygnacją z autonomii na
rzecz lepszych warunków mieszkaniowych.
— Najwyraźniej są tak samo gówniane jak te, które dali Steve’owi. Również mogłem
powiedzieć Katniss, że mógłby mieć własną strzelnicę, więc… — powiedział Tony.
Ach - pomyślał Bruce. To było teraz bardziej prawdopodobne - i oczywiście Tony nie
zamierzał przyznać się do swojego aktywnego zaangażowania w rozpoczęciu
Domu dla
niechcianych i samotnych superbohaterów imienia Tony’ego Starka.
— Katniss? — zapytał Steve.
— Postać łuczniczki — powiedział Bruce. — Igrzyska Śmierci? To książki dla młodych
dorosłych…
— Jest również film — powiedział Tony, zanim zniknął w kuchni.
— Powinienem więcej czytać — powiedział Steve. — Chyba mogę iść do księgarni, jutro…
Plik z chomika:
Lampira
Inne pliki z tego folderu:
Warto bylo.pdf
(225 KB)
Inne foldery tego chomika:
Avengers
Avengers & Spiderman
Bruce Banner i Peter Parker
Clint Barton i Bruce Banner
James Bucky Barnes i Tony Stark
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin