Radek Rak Baśń o wężowym sercu ISBN: 978-83-66178-12-0 Wydawca: Powergraph ul. Cegłowska 16/2 01-803 Warszawa tel. 22 834 2519 e-mail: powergraph@powergraph.pl www.powergraph.pl Copyright © 2019 by Radek Rak Copyright © 2019 by Powergraph Copyright © 2019 for cover illustration by Patrycja Podkościelny Copyright © 2019 for endpapers by Barbara Boroń and Rafał Kosik Copyright © 2019 for the cover by Rafał Kosik Copyright © 2019 for the photo of author by Mikołaj Starzyński Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved. Redaktor prowadząca serii: Kasia Sienkiewicz-Kosik Redakcja: Michał Cetnarowski Korekta: Maria Aleksandrow Skład i łamanie: Powergraph Ilustracja na okładce: Patrycja Podkościelny Mapka na wyklejkach: Bibliotek Narodowa (polona.pl) Ilustracja na drugiej wyklejce: Barbara Boroń Projekt wyklejek: Rafał Kosik Zdjęcie autora: Mikołaj Starzyński Projekt graficzny serii i opracowanie: Rafał Kosik Wyłączna dystrybucja: Dressler Dublin sp. z o.o. ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Mazowiecki tel. 22 733 50 31/32 e-mail: dystrybucja@dressler.com.pl www.dressler.com.pl Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer
Spis treści CZĘŚĆ PIERWSZA. SERCE I. O pieśni zaklętej II. O tańcu księżycowym III. O wierzbach i deszczu IV. O ogniu, co nie grzeje V. O sercu po raz pierwszy VI. O panu dobrym i łaskawym VII. O wężach i czarach IX. O chłopskim chceniu X. O sercu po raz wtóry XI. O tym, co nie dziwi XII. O jesieni i o czekaniu XIII. O radach nie radach XIV. O wyganianiu bóli XV. O sercu po raz trzeci XVI. O zbieraniu wikliny XVII. O tajemnicy karpackiego lasu XVIII. O lesie XIX. O białym mroku XX. O pewnej kolędzie XXI. O budzeniu życia XXII. O braniu tego, co się należy XXIII. O lesie inaczej XXIV. O ciałach przemienionych w kształty rozmaite XXV. O kocim życiu i o pożytkach płynących z picia wódki XXVI. O stracie XXVII. O tym, co widać w nocy XXVIII. O Mruku, wężach i czartach XXIX. O Mruku po raz wtóry XXX. O pożytkach płynących z pracy XXXI. O Mruku trzeci raz XXXII. O krainie ciemności XXXIII. O Wężowym Królu XXXIV. O wężowej krainie XXXV. O wężowym sercu XXXVI. O krainie głupców XXXVII. O nieoczekiwanym spotkaniu CZĘŚĆ DRUGA. CHAMY XXXVIII. O pańskich sprawach XXXIX. O ojcu XL. O Wiktorynach i Jakóbach XLI. O łasce pańskiej XLII. O pańskich sprawach XLIII. O Wiktorynie i o Jakóbie XLIV. O górze czarodziejskiej XLV. O głowie kapuścianej XLVI. O zbójach i dobrej żonie XLVII. O drogach pająków XLVIII. O Malwie po raz kolejny XLIX. O początku pięknej przyjaźni L. O niespodziewanej wizycie LI. O dwóch palcach LII. O cesarskim i o boskim LIII. O krajach, które są na wschodzie LIV. O kawie z jęczmienia i cykorii LV. O wieszaniu LVI. O poczwarce LVII. O zimie LVIII. O nocy lutowej LIX. O tym, w co nie należy wierzyć LX. O Bukowinie PODZIĘKOWANIA O galicyjskich krwawych zapustach, czyli chłopskim zrywie Jakuba Szeli O autorze
Ilustracja na wyklejce: Barbara Boroń
Dla Basi
Miłość jest również w kamieniu.
Tutaj szuka ona głębi ziemi.
Eckhart
Mówienie zawsze jest wysiłkiem
i niczego człowiek nie zdoła powiedzieć do końca.
Koh, 1,8
Powiadają, że wszystko zaczęło się wieczorem.
Wieczorem, wieczorem
Pieśń się niesie borem.
Kogo pieśń poniesie,
Zatraci się w lesie.
— Jaka pieśń, dziadku? — pyta Kóba.
Stary Myszka mamle coś w bezzębnych ustach. Nie wiada, czy jakie słowa, czy to może takie zwykłe starcze dziamdziolenie. Wypełniony gliną wóz podskakuje na wybojach. Stary Myszka i Kóba jadą aż z Kopalin, bo tam glina najlepsza w całej okolicy. Droga jeszcze daleka, a w drodze, wiadomo, dobrze jest śpiewać i opowiadać przeróżne historie.
W lesie nad ruczajem
Pieśń się niesie majem.
W imię Syna, Ducha,
Pieśni tej nie słuchaj.
Stary oblizuje spierzchnięte wargi, zerka na Kóbę. Oczy ma jasne i nie znać w nich wcale przeżytych siedemdziesięciu i dwóch zim.
— Jak to, jaka? — pyta. — A czyja ma być? Rusałczyna!
Kóba na te słowa smarka jeno pogardliwie, wpierw z prawej dziurki, potem z lewej. Za drugim razem obsmarkuje sobie portki, bo wozem zarzuca na jakimś kamieniu. Stary Myszka widząc to, rechocze rzęźliwym śmiechem, aż mu z tej uciechy kolebie się indycze wole pod szyją.
— Rusałczyna — powtarza pod nosem, jakby sam do siebie.
Na świecie zmierzcha, a tutaj, w bukowym lesie, noc trwa już na dobre. Nawet ptaki się pospały i tylko spóźniony kos co rusz wyśpiewuje jedną i tę samą strofkę. Dziki bez pachnie tak, że idzie oszaleć. Bo to jest taki właśnie las: buki, bez i ciemność.
— Wychodzą na święty Jan na polanę, tutaj, niedaleko. A śpiewają, a tańcują, aby tylko chłopów zmamić. Jak posłyszysz ich wołanie, to czym prędzej zatkaj uszy woskiem, coby nie słyszeć i nie słuchać. Najlepiej wtedy pieśń jaką pobożną zaśpiewaj albo majową litanię do Matki Bożej, albo módl się w kółko tysiąc razy: Panie Jezu kyrielejzon, pomiłuj mnie grzesznego, aż w ciebie wejdą te słowa i staną się częścią ciebie. Bo jak zaczniesz słuchać, to przepadłeś. A jeśli pójdziesz rusałki podglądać, toś zgubiony z ciałem i z duszą. Bo one w samych giezełkach tańcują, i jak raz zobaczysz, to już sobie nie znajdziesz miejsca na ziemi między ludźmi.
— Starzyście, dziadku, a jedno wam we łbie — zaśmiewa się Kóba, ale Stary Myszka nic na to. Wraca tylko do swej śpiewki:
Hej, kogo pieśń chyci,
Snadnie się zachwyci.
Los swój zdepce, rzuci,
Z lasu nie powróci.
Drzewa rzedną, między gałęziami znać błękit nocy. Wóz turkoce drogą w dół, ku wsi. Słońce dawno znikło już za górami, ale wciąż świeci jakby spod ziemi, bo piaskowa łuna rozlewa się jeszcze po świecie, złoci strzechy i dach kościoła.
Stary Myszka i Kóba mijają rów i kołyszące się nad nim wierzby. Wierzb jest dwanaście i stary powiada, że to są Panajezusowe apostoły, a ...
sapw