Pogromcy szkarłatnej zjawy.docx

(739 KB) Pobierz

Andrzej Solak niczym najsprawniejszy fechmistrz za-
daje swoim pisarstwem celne ciosy. Szkarłatna zjawa
oraz upiorne zastępy wykonawców jej destrukcyjnych
rozkazów muszą mieć się na baczności. Wspaniale,
że „stary świat” ma takiego obrońcę. Erudycja Autora
i jego fenomenalna umiejętność operowania słowem
sprawiają, iż lektura książki staje się prawdziwą przy-
godą, którą chce się przeżywać bezustannie.

Łukasz Karpiel,
zastępca redaktora naczelnego PCh24.pl

Przedstawieni zostaną tu ludzie, dla których słowa
„walka”, „bitwa” i „oręż” nie były jedynie barwną me-
taforą. Ci strażnicy Starego Ładu, wierni obrońcy
cywilizacji zwanej chrześcijańsko-klasyczną bądź
łacińską, trwali i trwają wciąż na jej najbardziej za-
grożonych rubieżach. I choć rzeczywiście walczyli
i umierali za nasze wspólne dobro, dzisiaj nieraz
spotykają się z niewdzięcznością i odrzuceniem. Dla
pewnych kręgów współczesnych chrześcijan krew
przelana za wiarę jest tematem jakby wstydliwym,
niezgodnym z obowiązującymi wymogami politycz-
nej poprawności. (...)

„Jesteśmy karłami, którzy wspięli się na ramiona
olbrzymów” - mówił przed wiekami Bernard z Char-
tres. Takim właśnie olbrzymem, niezłomnym filarem
Kościoła i cywilizacji, obecnie dla wielu niewygod-
nym, jest żołnierz Kontrrewolucji.

 

 


NASZA HISTORIA

ANDRZEJ SOLAK

 

W OBRONIE

CYWILIZACJI
CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

Kraków 2023


Copyright © 2023 by Wydawnictwo eSPe

redaktor prowadzący: Michał Wilk

adiustacja (ĘZYKOwo-STYLisTYCZNA: Karolina Wyciślik
korekta: Janusz Stachowski

redakcja techniczna i projekt okładki: Paweł Kremer
zdjęcie na okładce: Edinond-Louis Dupain, Mort de Sauveur,
heros breton (http://www.musba-bordeaux.fr/fr/catalogue-online-fr/
Dupain, Domaine public, https://c0mm0ns.wikimedia.0rg/w/index.
php?curid=8057706)

Wydanie 11 Kraków 2023

isbn: 978-83-8201-186-9

Zamawiaj nasze książki przez internet: boskieksiążki.plboskieksiqżki.pl lub bezpośrednio w wydawnictwie: Q) 603 957 111,

handel@boskieksiazki.pl

Katalog w pliku pdf dostępny jest do pobrania na stronie boskieksiążki.pl.

Wydawnictwo eSPe, ul. Meissnera 20,31-457 Kraków
„Nie bój się ich, bo Pan, Bóg wasz,
będzie za was walczył”.

Pwt 3,22'

„Wandejczycy nauczyli nas stawiać opór
wszystkim rewolucjom. Pokazali, że w obliczu
piekielnych kolumn, nazistowskich obozów
zagłady, komunistycznych gułagów czy islamskiego
barbarzyństwa istnieje tylko jedna odpowiedź. Jest
nią dar z siebie”.

kardynał Robert Sarah2

„Do służby Ojczyźnie jesteś naznaczony palcem
Bożym. Idź więc z podniesioną głową i otwartą
duszą, z krzyżem w sercu i karabinem w dłoniach,
po ciernistej ścieżce Krzyża, która dla ciebie
może zakończyć się tylko na dwa sposoby: albo
chwalebną śmiercią na polu bitwy, albo życiem w
niewysłowionej radości, w świętym szczęściu [...]”.

generał Władimir Oskarowicz KappeP


8              Pogromcy szkarłatnej zjawy



Prolog

Szkarłatna zjawa w wizji Emila Zoli była widmem rewolucji,
która miała obrócić w ruiny stary świat. Jednakże w tym miejscu
traktuję owo określenie szerzej, jako szyld agresywnej, destruk-
cyjnej siły, wielogłowej bestii niszczącej wspólnotę chrześcijańską
w rozmaitych epokach, na różnych kontynentach. W takim ujęciu
każdy czas miał swoją szkarłatną zjawę.

W średniowieczu bujnie rozwijająca się cywilizacja wyznawców
Chrystusa, christianitas, rychło została poddana dramatycznej pró-
bie, która polegała na konfrontacji z reakcją pogańską, z islamską
świętą wojną, z rewolucyjnymi wstrząsami inicjowanymi przez
ruchy heretyckie. Po rewolucji protestanckiej (eufemistycznie
zwanej reformacją) przyszedł czas kataklizmów inspirowanych
ideologią tzw. oświecenia. Po hekatombie, jaką zafundowała
światu rewolucja francuska, wyjątkowo złowrogim (prawdziwie
szkarłatnym) blaskiem rozświetliły planetę gromy dziejowych
burz - komunizmu i narodowego socjalizmu.

***

Na szczęście zawsze istnieli też obrońcy Starego Ładu, gotowi
do największych poświęceń. Walka ze szkarłatną zjawą odbywała
się na wielu płaszczyznach. W niniejszym tomie skoncentrowa-
łem się przede wszystkim na ludziach, którzy przeciwstawiali się
niszczącej furii z bronią w ręku. Jednakże nie sposób było całko-
wicie pominąć także tych, którzy szli na śmierć zbrojni jedynie
w modlitwę i wyznanie wiary. W tym miejscu należy podkreślić
rzecz wcale nieoczywistą dla sytych Europejczyków - także dzi-
siaj w wielu regionach świata samo udanie się do chrześcijańskiej
świątyni, trzymanie różańca w ręku czy wypowiedzenie publicznie
„Wierzę!” są aktem heroicznego sprzeciwu wobec panoszącego się
zła; sprzeciwu, za który zapłatą bywa okrutna kaźń.

Historia wcale nie dobiegła końca. Idee Dantona i Robespier-
re’a wciąż rzucają na świat swój ponury cień. Wciąż trwa w najlep-
sze islamski dżihad. We wpływowych kręgach politycznych odbywa
się rehabilitacja „wielkiej humanistycznej idei” - zbrodniczego
komunizmu. W licznych krajach Afryki i Azji dochodzi do sys-
tematycznych, morderczych ataków na pozostałości chrześcijań-
skiego dziedzictwa, dokonywanych przez rozmaite armie rewolu-
cyjne, odwołujące się do wskazań marksizmu, islamu, pogaństwa,
trybalizmu bądź do zabójczej mieszanki tych idei.

***

Książka, którą Czytelnik trzyma w ręku, jest zbiorem artykułów
opublikowanych w minionych latach na łamach periodyków „Polo-
nia Christiana”, „Wzrastanie”, „Cywilizacja”, „Myśl Polska” oraz
Militarnego Magazynu Specjalnego „Komandos”. Teksty wyszły
spod ręki autora mającego honor być zakorzenionym w Kościele
Rzymskokatolickim, reagującego przede wszystkim na zagrożenia

 


Prolog              9



własnej wspólnoty. Tym niemniej mam świadomość, że apetyt
szkarłatnej zjawy był i jest o wiele większy; że ofiarą jej żarłocz-
ności padały także inne skupiska chrześcijan, w tym szczególnie
dramatycznie doświadczone Kościoły wschodnie, zaatakowane
zarówno przez islam, jak i rewolucje młodoturecką i marksistow-
sko-leninowską. Sygnalizuję to w niniejszym tomie, przypominając
niegdysiejsze braterstwo broni łacińskich krzyżowców i prawo-
sławnych Gruzinów, zjednoczonych w obliczu bisurmańskiej
agresji, zarówno katolickich, jak i dyzunickich rębajłów hetmana
Żółkiewskiego, czy przedstawicieli obu obrządków walczących
razem w szeregach Wielkiej Krucjaty Iberyjskiej przeciw lewicowej
Republice. Oby pamięć o wspólnych zmaganiach stała się kiedyś
zaczątkiem porozumienia i powrotu do prawdziwej jedności.

A.S.

 


 

Introdukcja

Szkarłatna zjawa

Bohaterka powieści Emila ZOH Germinal (1885), madame
Hennebau, żona dyrektora kopalni, obserwuje z przerażeniem
pochód strajkujących górników.

Demonstranci to „szkarłatna zjawa rewolucji, która wszystko
niechybnie zmiecie w którymś z krwawych wieczorów kończącego
się wieku. Tak, pewnego wieczoru 1U(J) zrzuciwszy jarzmo, przemie-
rzać będzie drogi ociekające krwią burżujów, niosąc ich głowy [... ]
niepowstrzymany zalew barbarzyńców, którzy stratują cały świat.
Zapłoną pożary, miasta obrócą się w perzynę. Nie pozostanie ani
grosz z dawnych fortun, nie ostoi się żaden tytuł”4.

Profetyzm Zoli (germinaloznacza posiew rewolucji, jaki wzej-
dzie na ziemi użyźnionej krwią górników) miał mocne oparcie
zarówno w ówczesnej retoryce rozmaitych burzycieli porządku
(socjalistów i anarchistów), jak i w wydarzeniach historycznych.
Wszak przed niespełna wiekiem Francją wstrząsnął taki właśnie
rewolucyjny paroksyzm - zapłonęły pożary, miasta zamieniły się

 


Szkarłatna zjawa              23



w ruinę, a tłum barbarzyńców, niosących na ostrzach pik odcięte
głowy „wrogów ludu”, deptał stare wartości. I choć z czasem roz-
żarzona lawa namiętności zastygła, a sam wulkan rebelii wydawał
się uśpiony - nic już nie było takie jak dawniej. Szkarłatna zjawa
mogła powrócić każdego dnia. Przypominała o swoim istnieniu
lokalnymi buntami, wybuchami „machin piekielnych”, wystrzałami
zamachowców oraz pchnięciami ich sztyletów. Wielu wypatrywało
za nią z utęsknieniem, niczym za mesjaszem mającym zbawić
ludzkość. Inni oczekiwali jej z rezygnacją, jak kataklizmu czy
epidemii dżumy.

„Jesteśmy dwoma wojującymi obozami... Dwoma światami
w ostrym starciu. Wy, przedstawiciele kapitału i ucisku, ja, jeden
z mścicieli narodu” - mówił na swoim procesie rosyjski terrory-
sta Iwan Kaliajew (1905). Skazany na śmierć, oświadczył swym
sędziom: „Nauczcie się patrzyć w oczy zbliżającej się rewolucji”5.

Chanson de gest

„Cóż znaczą ofiary, kiedy gest jest piękny?” - wykrzyknął
poeta Laurent Tailhade na wieść o zamachu anarchisty Augu-
stea Yaillanta w Izbie Deputowanych w Paryżu (9 grudnia 1893
roku)6. Wypowiedź ta interpretowana jest jako wyraz poparcia
dla anarchistycznej „propagandy czynu”, choć pobrzmiewa w niej
również echo głośnej kwestii, wygłoszonej sto lat wcześniej przez
pewnego rewolucyjnego przysięgłego w Saint-Pol. Ów sankiulota,
po publicznym zgilotynowaniu dwudziestu siedmiu kontrrewolu-
cjonistów, zanurzył dłoń w płynącym ulicą potoku krwi i szepnął
z zachwytem, patrząc na skapujące z palców czerwone krople:
„Jakie to piękne!”7.

„Propaganda czynu” zdobyła wielką popularność wśród
rewolucjonistów przełomu wieków XIX i XX. Pierwszy wołał
o nią francuski socjalista Paul Brousse, po nieudanych zama-
chach na monarchów Niemiec, Hiszpanii i Włoch, dokonanych
na przestrzeni zaledwie jednego roku (1878): „Idea kroczy naprzód.
Musimy teraz starać się zapoczątkować propagandę czynu. Pierś
królów otwiera drogę do rewolucji!”8. Potem jej rzecznikami byli
m.in. książę Piotr Kropotkin („Jeden czyn jest lepszą propagandą
niż tysiąc broszur”9), Emma Goldman, Alexander Berkman, Errico
Malatesta, Luigi Galleani.

Rewolucyjne „czyny” (czy też „gesty”) zamieniły miasta Europy
i Ameryki Północnej w pole bitwy. W latach 1881-1912 z rąk
„tyranobójców” ponieśli śmierć m.in. car Rosji Aleksander II,
cesarzowa austriacka Elżbieta, król Włoch Umberto I, prezydent
Francji Carnot, premierzy Hiszpanii Canovas i Canalejas. Ginęli
politycy, sędziowie, policjanci, ale też przypadkowe ofiary.

Z czasem nawet rewolucyjni liderzy stali się zbyt mało radykalni
dla wymagających adeptów. Terrorysta Henry na swym procesie
(1894) rzucał gromy na tchórzostwo i bierność anarchistycznych
wodzów, przeciwstawiając im bezkompromisowość ludzi czynu: „My,
którzy rozdajemy śmierć, wiemy, jak ją przyjąć... Moja głowa nie jest
ostatnią, jaką zetniecie. Wieszaliście w Chicago, ścinaliście głowy
w Niemczech, garotowaliście w Jerez, rozstrzeliwaliście w Barcelonie,
gilotynowaliście w Paryżu, lecz jest coś, czego nie możecie zniszczyć:
Anarchizm... Buntuje się on gwałtownie przeciw ustalonemu ładowi.
Aż w końcu zabije was”. Zapytany przez sędziego, dlaczego uderzył
w niewinnych cywilów, podłożywszy bombę w paryskiej Cafe Ter-
minus, oświadczył: „Nie ma niewinnych burżujów!”10.

4 kwietnia 1894 roku Laurent Tailhade, który zaledwie cztery
miesiące wcześniej zachwycał się „pięknem gestu” terrorysty

Yaillanta, biesiadował w eleganckiej restauracji Foyot. Nagle eks-
plodowała bomba podłożona przez anarchistów. Jedyną jej ofiarą
był Tailhade. Był ciężko ranny, stracił oko. Wolno podejrzewać,
że entuzjazm poety dla „piękna” tego gestu był tym razem mocno
ograniczony.

Sprzątanie świata

Dla burzycieli Starego Ładu ich wrogowie jawili się jako mena-
żeria dzikich bestii bądź sterta odpadków szpecących ziemię wol-
ności. Podczas wielkiego terroru we Francji prasa przedstawiała
„tyranów” jako „drapieżne tygrysy opite krwią ludów”. Z kolei
uwięzieni kontrrewolucjoniści mieli być „tygrysami ryczącymi
w swych klatkach”. Anna Austriaczka zapracowała na przydomek
„pantery, która uciekła z niemieckiego dworu”. Jej przyjaciółkę,
madame de Polignac, obwołano natomiast „wściekłą wilczycą”.
Jakobińscy terroryści „uprzątali” bądź „oczyszczali” kraj z „potwo-
rów”, „nieczystości”, „wyrzutków społeczeństwa”, „przeklętej rasy”11.

Minęło stulecie, a retoryka rewolucjonistów nie zmieniła się ani
na jotę. „Jeśli nadejdzie policja, niech nikt nie boi się zabijać ich
jak psy, bo są nimi!” - wołał w 1891 roku jeden z organizatorów
pierwszomajowego pochodu w Paryżu12.

W bolszewickiej Rosji Lenin zapowiadał eksterminację „szko-
dliwego robactwa”, „wszy”, „skorpionów”, „wampirów”. Wtórował
mu Maksym Gorki: „To zupełnie naturalne, że władza robotnicza
i chłopska zabija swych wrogów jak wszy”. Współcześnie epatowali
tym osobliwym animalizmem Jean-Paule Sartre („Każdy antyko-
munista to pies!”) i Fidel Castro (który upowszechnił pogardliwe
określenie kontrrewolucjonistów - gusanos, czyli robactwo).

Prawdziwą wirtuozerię na tym polu osiągnął stalinowski
prokurator Andrzej Wyszyński, autor płomiennych mów oskar-
życielskich podczas procesów pokazowych: „Niech ogień spali te...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin