Ashley Kristen - Magdalene 02 - Rytm namiętności.pdf

(3805 KB) Pobierz
CHOMIKO_WARNIA
Tytuł oryginału:
Soaring
Projekt okładki:
Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN
Redaktor prowadząca:
Agata Then
Redakcja:
Grażyna Muszyńska
Redakcja techniczna i skład wersji elektronicznej:
Robert Fritzkowski
Korekta:
Barbara Milanowska, Justyna Techmańska (Lingventa)
Zdjęcie na okładce: © Inara Prusakova/Dreamstime.com
Copyright © 2014 by Kristen Ashley
All rights reserved.
© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2022
© for the Polish translation by Ewa Skórska
ISBN 978-83-287-2461-7
Wydawnictwo Akurat
Wydanie I
Warszawa 2022
Spis treści
Prolog Nowy start
Rozdział pierwszy Zobaczą
Rozdział drugi Nie odpowiedzieli
Rozdział trzeci Czysta karta
Rozdział czwarty Strefa zagrożenia
Rozdział piąty Ruszyłam
Rozdział szósty Nie odpisały
Rozdział siódmy Zbieranie się do kupy
Rozdział ósmy Rozegrali mnie
Rozdział dziewiąty Ładna sukienka
Rozdział dziesiąty Rozmawiali
Rozdział jedenasty Chcę więcej
Rozdział dwunasty Wszystko, czego potrzebowałam
Rozdział trzynasty Pokonam cię
Rozdział czternasty Wszystko o mnie
Rozdział piętnasty Wysoko
Rozdział szesnasty Otwórz drzwi
Rozdział siedemnasty Wrócili
Rozdział osiemnasty Ścieżka ciemna i zakazana
Rozdział dziewiętnasty Flasz
Rozdział dwudziesty Porównywanie fiutów
Rozdział dwudziesty pierwszy Akceptuję
Rozdział dwudziesty drugi Ciężki wieczór
Rozdział dwudziesty trzeci Parasolka
Rozdział dwudziesty czwarty To oczywiste
Rozdział dwudziesty piąty Irlandzkie szczęście
Rozdział dwudziesty szósty Przebija wszystko
Rozdział dwudziesty siódmy Zatamować krwawienie
Rozdział dwudziesty ósmy To, co musi zostać zrobione
Epilog Zapnij pasy, skarbie
Prolog
Nowy start
Stałam pośrodku ogromnego pokoju i przez wysokie okna patrzyłam, jak szary Atlantyk
bryzga pianą na skały klifu.
Część pomieszczenia zajmowały meble, a resztę powierzchni – wieże pudeł.
Przywiozłam za dużo rzeczy. Należało je przejrzeć. Odsiać. Wyrzucić. Zacząć od nowa.
Tego właśnie potrzebowałam. Po to tu byłam. Żeby zacząć od nowa. Ale najpierw musiałam się
cofnąć i naprawić błędy przeszłości. Dzwonek do drzwi. Chyba właśnie przywołałam myślami
największy z nich.
Kupiłam ten dom wyłącznie na podstawie zdjęć w internecie i teraz zaskoczyło mnie, że
dźwięk dzwonka był równie oszałamiający i elegancki jak reszta domu. Łagodne tony wypełniły
przestrzeń, idealnie dopasowane do miejsca, tak jakby stworzono je na zamówienie.
Popatrzyłam na drzwi z pięknym witrażem i w ślad za trelami dzwonka rozległo się
łomotanie, bynajmniej nie łagodne czy delikatne. Przez błękity, róże i fiolety witrażu widziałam
jedynie cień, ale i tak wiedziałam, kto tam stoi. Tę postać rozpoznałabym wszędzie.
– Amelia! Otwieraj, do kurwy nędzy!
Otóż właśnie. Conrad. W dodatku zły. A raczej wściekły. Czyli tak jak zawsze od lat.
Postanowiłam otworzyć, z kilku powodów. Po pierwsze, Conrad wciąż się dobijał, a ja
polubiłam te zrobione na zamówienie drzwi i nie chciałam, żeby ktoś je uszkodził. Po drugie, był
wściekły i wolałam, żeby nie wściekał się jeszcze bardziej (nawet jeśli wydawało się to
niemożliwe). Całe lata zgłębiałam jego gniew, zanim dotarło do mnie, że jego pokłady są
nieskończone. A po trzecie, miał prawo się wściekać i nie chciałam dawać mu jeszcze więcej do
tego powodów. Dotarłam do drzwi, przekręciłam zamek i spojrzałam na swojego byłego męża.
Boże, był taki piękny… Serce mi się ścisnęło.
– Ja pierdolę, zrobiłaś to! – warknął, mrużąc oczy.
Jego furia była tak widoczna, tak namacalna, że niemal czułam jej smak. Znałam ją.
Smakowała kwasem, parzyła język. Nienawidziłam jej, a jednak w którymś momencie się od niej
uzależniłam.
– Con – wyszeptałam.
– Nie mogłaś zostawić nas w spokoju! – warknął.
– Proszę, nie…
– Było nam dobrze. Mieliśmy spokój. Wreszcie z dala od ciebie, wreszcie szczęśliwi,
a ty… – Pokręcił głową. – A ty, kurwa… – Wziął głęboki oddech i wrzasnął: – Musiałaś się tu
zjawić i spierdolić to wszystko!
Tak. Był wściekły.
– Nie po to przyjechałam, Con – odparłam pojednawczo. – Wiem, że w to nie uwierzysz,
ale…
– Wiesz, że w to nie uwierzę?! – huknął. – Wiesz? Jasne, kurwa, że wiesz, ty suko!
Oczywiście, że, kurwa, wiesz!
Uniosłam ręce.
– Serio. Daj mi czas. Obiecuję…
– Obiecujesz? – grzmiał. – Ty? Obiecujesz? Jakiś, kurwa, żart!
– Jeśli dasz mi czas, Con… – spróbowałam łagodnie jeszcze raz.
Urwałam, gdy się nachylił.
– Czas? Ty głupia zjebana dziwko! Ja pierdolę! Nie dostaniesz ode mnie żadnego czasu,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin