Dark Aubrey - A Dark Erotic Romance Novel 01 - His.pdf

(2063 KB) Pobierz
Spis treś ci
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
1.
Gav
Najlepszą częś cią w wyborze o iary... có ż , dla mnie, są to małe rzeczy.
Obserwowanie tego, co robią dla zabawy, to zawsze otwiera oczy. Ten
jeden, obok mnie, był dziwnym człowiekiem. Zwyczajnie wracał z pracy
adwokata uniwersyteckiego do domu, gdzie bił ż onę i syna, a następnie
kładł się spać .
Miał tylko jedno drobne odstępstwo od swojego harmonogramu.
Mniej więcej, co tydzień w sobotę, zatrzymywał się w uczelnianej
bibliotece i wypoż yczał książ kę. To zawsze były thrillery.
Thrillery i kryminały…
Bah.
Autorzy tych rzeczy nie wiedzą nawet jak
to jest i czy nie opisują tego inaczej, niż jest w rzeczywistoś ci. Nie znają
przyjemnoś ć z jazdy noż em po czyjeś ręce, kiedy błaga o litoś ć,
przyjemnoś ci obserwowania bań ki krwi na ustach, gdy jego gardło jest
cięte.
Przyjemnoś ci słyszenia wszystkich krzykó w: tłumienie ich
doprowadza mnie do szaleń stwa. Odpędza demony.
Tak, jestem rozsądny, kiedy zabijam.
Zazwyczaj męż czyź ni, któ rych zabijam są tymi, któ rzy uważ ają, ż e ich
własne występki uchodzą niedostrzeż one. Kiedy biją swoje ż ony, kiedy
uderzają je w brzuch.
Oni nigdy nie zostawiają po sobie ś ladu, by społeczeń stwo się nie
dowiedziało.
Nie mam nic przeciwko zostawianiu ś ladó w. Nikt nie będzie widzieć
ich ciał, w każ dym razie. Oni są tchó rzami, wszyscy z nich, tchó rzami i
tyranami, więc znikają bez ś ladu.
Wchodzę po schodach biblioteki na drugie piętro, do działu z ikcją,
myś ląc o tym, jak to zrobię nawet wtedy, gdy obserwuję go
wspinającego się do gó ry. Jego nogi ruszają się, jak nogi lalki,
drewnianej i mechanicznej.
Nieludzkie.
Podąż ę za nim do samochodu, myś lę. Następnie strzykawka, złapanie.
Potem zabó jstwo.
Kat
To był piękny wiosenny dzień w Kalifornii. Arboretum1 jarzyło się
pstrokato od padających promieni słonecznych, a studenci wędrowali
leniwie przez zielone ś cież ki, ciesząc się z wolnego od szkoły
weekendu. W miejscowej bylicy tań czyły pomarań czowe motyle, a nad
nami błyszczały srebrzyś cie liś cie dębu na wietrze.
Nie mogłabym przejmować się mniej.
– Pospieszysz się, Jules,
proszę?
– Kat, musisz być najbardziej nudną osobą jaką znam. Zatrzymaj się i
powąchaj ró ż e! I mó wiąc to, mam na myś li super słodkiego faceta
malującego, tam, w ogrodzie ró ż anym – Jules przechyliła głowę na bok,
jej purpurowo przyciemniana grzywka opadła jej na twarz. – Artysta.
Podoba mi się.
– Nie mamy czasu na facetó w. Już jesteś my spó ź nione!
Szybko przeszłam przez arboretum ciągnąc moją wspó łpracowniczkę
za mną.
Wszędzie wokó ł nas leniwie wędrowali studenci, pary i grupy.
Kilkanaś cie zgromadzonych dziewcząt rozłoż yło koc na trawniku, więc
mogły popracować nad swoją opalenizną, a każ dy facet, któ ry
przechodził obok zwalniał, by przyjrzeć się tęczowym bikini
okrywającym ich chude tyłki. Odepchnęłam z myś li poż erających
wzrokiem mięś niakó w.
– Jesteś my spó ź nione tylko jakieś dziesięć minut – powiedziała Jules
wzdychając, gdy wyciągnęłam ją ze słonecznego arboretum do
biblioteki.
Udałyś my się poś piesznie na tyły lady, gdzie złapałam szybko wó zek i
udawałam, ż e właś nie rozpoczęłam uzupełniać regały.
1 Arboretum, ogró d dendrologiczny – miejsce, w któ rym kolekcjonuje
i zwykle prowadzi się badania nad drzewami i krzewami.
– Masz szczęś cie, ż e Sheryl się spó ź nia.
Nasza szefowa była, jak to Jules okreś liła, bardziej sadystyczna niż
disnejowska Ursula i mniej wyrozumiała niż inspektor Javert .
– Szczęś cie, nic innego. Wiedziałam, ż e moż e się spó ź nić . Chcesz
przejś ć się z powrotem po arboretum i sprawdzić tego faceta? – Jules
puś ciła oczko.
– Nie.
– Z takim podejś ciem nigdy nie znajdziesz randki.
– Miałam mnó stwo facetó w.
– Pewnie, Kat. Dobrze.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin