DWORZEC SIOSTRY FAUSTYNY
Scena to Dworzec Główny w Krakowie. U góry, na środku, zwisa taki właśnie napis. Po prawej u góry napis: PERON 3. Po lewej stronie napis: TROR 5. Na środku ławka. Z boku kiosk. Na ścianach rozkłady jazdy, jakieś reklamy, może być też graffiti i oczywiście tabliczki z napisami: „kasy”, „wyjście do miasta”, „poczekalni” itd. Wiszą także megafony, zegar itp. Tuż przy krawędzi sceny tory…
Na dworzec przybywa z nieba s. Faustyna. Widzi wszystkich , lecz nikt nie widzi jej…
MUZYKA nr 1
\Słychać pociąg i zapowiedź dworcową. Pojawia się s. Faustyna. Rozgląda się po scenie. Wchodzi pani z kiosku. Faustyna staje w tyle sceny. Zaczyna układać rzeczy na swoim stoisku. Wykłada nowe rzeczy, które przyniosła w siatkach. Potem zasiada i rozwiązuje krzyżówkę. Wchodzi bezdomna ze starym, zniszczonym plecakiem. Rozgląda się po scenie, mając nadzieję, że znajdzie coś do jedzenia albo czytania. Potem siada z boku sceny, wyciąga książkę i czyta. Wbiega matka. Jest w koszuli nocnej, na niej ma rozpięty płaszcz, na nogach kapcie. Rozgląda się nerwowo po cenie. Podbiega do pani w kiosku, pyta czy nie widziała dużego czarnego psa. Pani z kiosku kręci głową, ze nie. Matka podbiega do bezdomnej, pyta o psa. Bezdomna też go nie widziała. Matka wybiega. Wolno wchodzi mąż. Po paru krokach staje w miejscu i zastyga. Nie wie co ze sobą zrobić, patrzy smutno w ziemię. W końcu podnosi głowę i zauważa kiosk. Idzie do niego i kupuje wodę mineralną. Wypija jednym haustem jak najwięcej… I siada na ławce. Wyciąga telefon i dzwoni. KONIEC MUZYKI\
MĄŻ: - Halo? Cześć. \przez chwilę słucha tego co mówi jego żona\ - Nie nic się nie stało… tak dzwonię.... Co robicie? \przez chwilę słucha tego co mówi jego żona\ - Naprawdę. Powiedz jej, że jak wrócę z pracę to zbudujemy dużą wieżę!- A ty jak się czujesz? \przez chwilę słucha tego co mówi jego żona\ - To dobrze. \przez chwilę słucha tego co mówi jego żona\
- Co? \przez chwilę słucha tego co mówi jego żona\
- Nie, nie jestem zdenerwowany.. Nic się nie stało. Muszę kończyć, szef mnie woła.
- Pa. \siada\
BEZDOMNA: Dzień dobry.
MĄŻ: Dzień dobry.
BEZDOMNA: Jakiś problem?
MĄŻ: Nie dlaczego?
BEZDOMNA: \podchodzi do męża\ Już trzeci dzień pan tu przychodzi. I nigdy do pociągu nie wsiada.
MĄŻ: Po prostu lubię dworzec i tyle.
BEZDOMNA: \siada obok męża\ Jakby pan chciał pogadać…
MĄŻ: Nie dziękuję. \wstaje i idzie w tył sceny\
MUZYKA nr 2
\bezdomna wraca na swoje miejsce, wchodzi Irena podchodzi do rozkładu jazdy, sprawdza, o której jest pociąg i wraca na przód sceny. Po chwili przychodzi zdyszana Jadwiga. KONIEC MUZYKI\
IRENA: Co ty się dzisiaj tak wleczesz?
JADWIGA: Nogi mnie bolą.
IRENA: Jak się pół dnia po markecie lata to potem są efekty.
JADWIGA: Promocje były…
IRENA: Która godzina?
JADWIGA: 14.50.
IRENA: To jeszcze dużo czasu.
JADWIGA: Siądziemy?
IRENA: Jak chcesz.
\siadają na ławce\
IRENA: A wiesz, że Romanowscy się rozwodzą?! Dawno już to przewidziałam.
Ciągle się kłócili! Spać przez nich nie mogłam.
A jakie słowa leciały… Wybacz ale nie powtórzę…
JADWIGA: \pokazując na męża\ Widzisz tego tam w okularach? Podobno wyleciał z pracy.
A ma dwójkę dzieci. Jak on teraz wykarmi rodzinę. Biedak.
Choć na pewno miał coś na sumieniu.
IRENA: A słyszałaś, że podobno Jasińska ma kogoś!
Marysia widziała ją z jakimś blondynem. Matko i córko! Dokąd ten świat zmierza. Dobrze, że choć my się jeszcze trzymamy!
JADWIGA: \pokazując na kogoś na widowni\ Ty patrz jak się ubrała! Ludzie to już w ogóle nie mają gustu!
IRENA: A ty wiesz, że ten Rapacz bezczelnie nazwał mnie plotkarą?! Ja mu tylko zwróciłam uwagę, żeby się jak człowiek zachował a on mnie zaczął wyzywać.
\do kobiet podchodzi bezdomna\
JADWIGA: Poszła stąd!
BEZDOMNA: Piękny dzień dzisiaj, prawda?
IRENA: Żadnych pieniędzy nie dostaniesz! Darmozjadzie jeden!
BEZDOMNA: Ale ja nie chcę pieniędzy.
JADWIGA: I po co kłamiesz?
IRENA: Najłatwiej to wyjść na ulicę i żebrać! Do pracy byś się wzięła!
JADWIGA: Ale pewnie za tysiąc złotych to paniusia nie będzie harować! Tu się więcej zarobi, co?
IRENA: Ja kochana mam 900 zł. Emerytury i co? Jakoś nie żebram! Mam swoją godność kochana!
JADWIGA: Ty pasożycie jeden! Psujesz miastu opinię.
Ludzie z zagranicy przyjeżdżają i tylko się z nas śmieją!
Do roboty darmozjadzie jeden! O rety! Serce! Moje serce! Ale mnie zdenerwowałaś! Ty bezwstydnico!!!
BEZDOMNA: Miłego dnia.
\Bezdomna wraca na swoje miejsce do kobiet podchodzi s. Faustyna. Kładzie między nim kartkę z tekstem\
IRENA: Bezczelna! \zauważa kartkę\ Jakaś kartka ci wypadła.
JADWIGA: To nie moja!
IRENA: \czyta z kartki\ Kiedy przyjmuję Jezusa w Komunii świętej, proszę Go gorąco,
aby raczył uleczyć język mój, bym nim nie obrażała ani Boga, ani bliźnich.
Pragnę, aby język mój nieustannie wysławiał Boga.
\kartkę przejmuje Jadwiga i czyta\
JADWIGA: Wielkie są błędy języka. Dusza nie dojdzie do świętości, jeżeli nie będzie uważać na język swój.
MUZYKA nr 3
\słychać głos P. Jezusa. Kobiety siedzą zdziwione tym co przeczytały\
GŁOS P. JEZUSA: Córko Moja, cokolwiek czynisz bliźniemu - Mnie czynisz.
IRENA: Co oni zapowiadają ….?
\Jadwiga wstaje i wychodzi./ co oni zapowiadają ?/ Irena również się podnosi chcą zatrzymać koleżankę ale jednak siada. Po chwili Jadwiga wraca, idzie do kiosku, kupuje coś do jedzenia i zanosi bezdomnej. Irena patrzy na to z niesmakiem. Jadwiga wychodzi. Wpada matka. KONIEC MUZYKI\
MATKA: \do wszystkich na dworcu\ Dzwoni blondynka na pogotowie:
- Mój mąż połknął igłę. Kobieta, która odebrała telefon mówi:
- Za kilka minut u pani będziemy.
Po kilku minutach blondynka znowu dzwoni na pogotowie:
- Już nie trzeba przyjeżdżać, znalazłam drugą. \wchodzi córka\
CÓRKA: Mamo chodź do domu!
MATKA: A kim pani jest?
CÓRKA: Mamo to ja. Sylwia.
MATKA: Przepraszam ale nie znam pani. \do wszystkich na dworcu\
To może jeszcze jeden dowcip. Dzwoni blondynka do brunetki i mówi:
-Co robisz?
-Rozmawiam z Tobą.
-A to Ci nie przeszkadzam.
CÓRKA: Mamo!
MATKA: Niech się pani odczepi. Ja muszę iść do domu. Tylko nie pamiętam, w którą stronę...
\do Ireny\ Czy może pani wie gdzie ja mieszkam? \Irena zaprzecza ruchem głowy, matka idzie do pani z kiosku\ Gdzie ja mieszkam? \pani zaprzecza ruchem głowy,
matka idzie do męża\ Może pan wie? m...
SzokOla