2016 N O W Y DWORZEC S. FAUSTYNY.doc

(109 KB) Pobierz

DWORZEC  SIOSTRY FAUSTYNY

 


  1. S. FAUSTYNA
  2. BEZDOMNA
  3. IRENA
  4. JADWIGA
  5. MĄŻ
  6. ŻONA
  7. MATKA
  8. CÓRKA
  9. AKTORKA
  10. ASYSTENTKA
  11. DZIEWCZYNA
  12. DZIEWCZYNA Z KOMÓRKĄ
  13. PANI Z KIOSKU
  14. DZIENNIKARKA \ POKUSA

 


Scena to Dworzec Główny w Krakowie. U góry, na środku, zwisa taki właśnie napis. Po prawej u góry napis:              PERON 3. Po lewej stronie napis:              TROR 5. Na środku ławka. Z boku kiosk. Na ścianach rozkłady jazdy, jakieś reklamy, może być też graffiti i oczywiście tabliczki z napisami:              „kasy”, „wyjście do miasta”, „poczekalni” itd. Wiszą także megafony, zegar itp. Tuż przy krawędzi sceny tory…

 

Na dworzec przybywa z nieba s. Faustyna. Widzi wszystkich , lecz nikt nie widzi jej…

 

MUZYKA nr 1

\Słychać pociąg i zapowiedź dworcową. Pojawia się s. Faustyna. Rozgląda się po scenie. Wchodzi pani z kiosku. Faustyna staje w tyle sceny. Zaczyna układać rzeczy na swoim stoisku. Wykłada nowe rzeczy, które przyniosła w siatkach. Potem zasiada i rozwiązuje krzyżówkę. Wchodzi bezdomna ze starym, zniszczonym plecakiem. Rozgląda się po scenie, mając nadzieję, że znajdzie coś do jedzenia albo czytania. Potem siada z boku sceny, wyciąga książkę i czyta. Wbiega matka. Jest w koszuli nocnej, na niej ma rozpięty płaszcz, na nogach kapcie. Rozgląda się nerwowo po cenie. Podbiega do pani w kiosku, pyta czy nie widziała dużego czarnego psa. Pani z kiosku kręci głową, ze nie. Matka podbiega do bezdomnej, pyta o psa. Bezdomna też go nie widziała. Matka wybiega. Wolno wchodzi mąż. Po paru krokach staje w miejscu i zastyga. Nie wie co ze sobą zrobić, patrzy smutno w ziemię. W końcu podnosi głowę i zauważa kiosk. Idzie do niego i kupuje wodę mineralną. Wypija jednym haustem jak najwięcej… I siada na ławce. Wyciąga telefon i dzwoni. KONIEC MUZYKI\

 

MĄŻ:              - Halo? Cześć.                                                        \przez chwilę słucha tego co mówi jego żona\
- Nie nic się nie stało… tak dzwonię.... Co robicie?               \przez chwilę słucha tego co mówi jego żona\ - Naprawdę. Powiedz jej, że jak wrócę z pracę to zbudujemy dużą wieżę!
- A ty jak się czujesz?                                           \przez chwilę słucha tego co mówi jego żona\
- To dobrze.                                                         \przez chwilę słucha tego co mówi jego żona\              

- Co?                                                                       \przez chwilę słucha tego co mówi jego żona\

- Nie, nie jestem zdenerwowany.. Nic się nie stało. Muszę kończyć, szef mnie woła.

- Pa.                                                                       \siada\

BEZDOMNA:              Dzień dobry.

MĄŻ:                            Dzień dobry.

BEZDOMNA:              Jakiś problem?

MĄŻ:                            Nie dlaczego?

BEZDOMNA:              \podchodzi do męża\     Już trzeci dzień pan tu przychodzi. I nigdy do pociągu nie wsiada.

MĄŻ:                            Po prostu lubię dworzec i tyle.

BEZDOMNA:              \siada obok męża\       Jakby pan chciał pogadać…

MĄŻ:                            Nie dziękuję.                                           \wstaje i idzie w tył sceny\

 

MUZYKA nr 2

\bezdomna wraca na swoje miejsce, wchodzi Irena podchodzi do rozkładu jazdy, sprawdza, o której jest pociąg i wraca na przód sceny. Po chwili przychodzi zdyszana Jadwiga. KONIEC MUZYKI\

 

IRENA:                            Co ty się dzisiaj tak wleczesz?

JADWIGA:              Nogi mnie bolą.

IRENA:                            Jak się pół dnia po markecie lata to potem są efekty.

JADWIGA:              Promocje były…

IRENA:                            Która godzina?

JADWIGA:              14.50.

IRENA:                            To jeszcze dużo czasu.

JADWIGA:              Siądziemy?

IRENA:                            Jak chcesz.

 

\siadają na ławce\

 

IRENA:              A wiesz, że Romanowscy się rozwodzą?!      Dawno już to przewidziałam.

Ciągle się kłócili! Spać przez nich nie mogłam.

A jakie słowa leciały… Wybacz ale nie powtórzę…
 

JADWIGA:              \pokazując na męża\ Widzisz tego tam w okularach? Podobno wyleciał z pracy.

A ma dwójkę dzieci. Jak on teraz wykarmi rodzinę. Biedak.

Choć na pewno miał coś na sumieniu.

IRENA:                            A słyszałaś, że podobno Jasińska ma kogoś!

Marysia widziała ją z jakimś blondynem. Matko i córko! Dokąd ten świat zmierza.
Dobrze, że choć my się jeszcze trzymamy!

JADWIGA:              \pokazując na kogoś na widowni\ Ty patrz jak się ubrała! Ludzie to już w ogóle nie mają gustu!

IRENA:              A ty wiesz, że ten Rapacz bezczelnie nazwał mnie plotkarą?!
Ja mu tylko zwróciłam uwagę, żeby się jak człowiek zachował a on mnie zaczął wyzywać.

 

\do kobiet podchodzi bezdomna\

BEZDOMNA:              Dzień dobry.

JADWIGA:              Poszła stąd!

BEZDOMNA:              Piękny dzień dzisiaj, prawda?

IRENA:                            Żadnych pieniędzy nie dostaniesz! Darmozjadzie jeden!

BEZDOMNA:              Ale ja nie chcę pieniędzy.

JADWIGA:              I po co kłamiesz? 

IRENA:                            Najłatwiej to wyjść na ulicę i żebrać! Do pracy byś się wzięła!

JADWIGA:              Ale pewnie za tysiąc złotych to paniusia nie będzie harować! Tu się więcej zarobi, co?

IRENA:                            Ja kochana mam 900 zł. Emerytury i co? Jakoś nie żebram! Mam swoją godność kochana!

JADWIGA:              Ty pasożycie jeden! Psujesz miastu opinię.

Ludzie z zagranicy przyjeżdżają i tylko się z nas śmieją!

Do roboty darmozjadzie jeden!
O rety! Serce! Moje serce! Ale mnie zdenerwowałaś! Ty bezwstydnico!!!
 

BEZDOMNA:              Miłego dnia.

\Bezdomna wraca na swoje miejsce do kobiet podchodzi s. Faustyna.
Kładzie między nim kartkę z tekstem\

 

IRENA:                            Bezczelna! \zauważa kartkę\ Jakaś kartka ci wypadła.

JADWIGA:              To nie moja!

IRENA:                            \czyta z kartki\ Kiedy przyjmuję Jezusa w Komunii świętej, proszę Go gorąco,

aby raczył uleczyć język mój, bym nim nie obrażała ani Boga, ani bliźnich.

Pragnę, aby język mój nieustannie wysławiał Boga.

 

\kartkę przejmuje Jadwiga i czyta\

 

JADWIGA:              Wielkie są błędy języka. Dusza nie dojdzie do świętości, jeżeli nie będzie uważać na język swój.

MUZYKA nr 3

\słychać głos P. Jezusa. Kobiety siedzą zdziwione tym co przeczytały\

 

GŁOS P. JEZUSA:              Córko Moja, cokolwiek czynisz bliźniemu - Mnie czynisz.

IRENA:                                         Co oni zapowiadają ….?

 

\Jadwiga wstaje i wychodzi./ co oni zapowiadają ?/ Irena również się podnosi chcą zatrzymać koleżankę ale jednak siada. Po chwili Jadwiga wraca, idzie do kiosku, kupuje coś do jedzenia i zanosi bezdomnej. Irena patrzy na to z niesmakiem. Jadwiga wychodzi. Wpada matka. KONIEC MUZYKI\

 

MATKA:              \do wszystkich na dworcu\ Dzwoni blondynka na pogotowie:

                                                                                    - Mój mąż połknął igłę. Kobieta, która odebrała telefon mówi:             

- Za kilka minut u pani będziemy.

Po kilku minutach blondynka znowu dzwoni na pogotowie:             

- Już nie trzeba przyjeżdżać, znalazłam drugą.          \wchodzi córka\

CÓRKA:                            Mamo chodź do domu!

MATKA:                            A kim pani jest?

CÓRKA:                            Mamo to ja. Sylwia.

MATKA:                            Przepraszam ale nie znam pani.              \do wszystkich na dworcu\

To może jeszcze jeden dowcip. Dzwoni blondynka do brunetki i mówi:             

-Co robisz?             

-Rozmawiam z Tobą.

-A to Ci nie przeszkadzam.

CÓRKA:                            Mamo!

MATKA:              Niech się pani odczepi. Ja muszę iść do domu. Tylko nie pamiętam, w którą stronę...

\do Ireny\ Czy może pani  wie gdzie ja mieszkam? \Irena zaprzecza ruchem głowy,
  matka idzie do pani z kiosku\   Gdzie ja mieszkam?   \pani zaprzecza ruchem głowy,

  matka idzie do męża\      Może pan wie? m...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin