arystokrata full version.pdf

(5994 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: The Aristocrat
Tłumaczenie: Marcin Kuchciński
ISBN: 978-83-283-8881-9
Copyright © 2021. THE ARISTOCRAT by Penelope Ward
Polish edition copyright © 2022 by Helion S.A.
All rights reserved.
All rights reserved. No part of this book may be reproduced or transmitted in any form
or by any means, electronic or mechanical, including photocopying, recording or by any
information storage retrieval system, without permission from the Publisher.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź
towarowymi ich właścicieli.
Niniejszy utwór jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci —
żyjących obecnie lub w przeszłości — oraz do rzeczywistych zdarzeń losowych, miejsc
czy przedsięwzięć jest czysto przypadkowe.
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres
https://editio.pl/user/opinie/rudang
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
Helion S.A.
ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
editio@editio.pl
WWW:
https://editio.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Printed in Poland.
Kup książkę
Poleć książkę
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to! » Nasza społeczność
P
ENELOPE
W
ARD
Rozdział 2
Felicity
Utwór nr 2:
It’s the Hard-Knock Life
w wykonaniu oryginalnej obsady
broadwayowskiego musicalu
Annie
o się nosi na herbatę? — spytałam.
— Mogę ci tylko powiedzieć, czego z całą pewnością się
nie nosi
na
takie okazje. Na przykład tego wystrzępionego T-shirtu z napisem „Gamer
Girl”.
Moja najlepsza przyjaciółka, Bailey, była już na drugim roku studiów
w Brown. Mieszkała w Providence, jakieś czterdzieści minut drogi ode mnie,
ale przyjechała na moją prośbę,
żeby
pomóc mi przygotować się do wizyty
u nowych sąsiadów. Dzieliło mnie od tego już tylko kilka godzin.
— Dlatego właśnie cię pytam. Masz znacznie lepsze wyczucie stylu ode
mnie.
Dalej przetrząsała zawartość mojej szafy.
— Myślę,
że
to musi być coś eleganckiego i przyzwoitego.
— Serio? Oprócz akcentu w tych facetach nie ma za wiele przyzwoitości.
Są tacy bardziej… dzicy.
C
12
Kup książkę
Poleć książkę
A
RYSTOKRATA
— Tylko pomyśl. Z czym kojarzy ci się herbata? To synonim bluzek za-
pinanych wysoko pod szyję. — Mówiąc to, Bailey sięgnęła po białą bluzkę,
którą nakładałam na rozmowy o pracę. — O, to wygląda dobrze. Masz ja-
kąś pasującą spódnicę?
— Spódnicę? Nie noszę spódnic.
— Faktycznie. Twoja garderoba składa się z samych dżinsów, w zasadzie
jednego modelu T-shirtu, tyle
że
w różnych kolorach, i kilku bluz.
— Lubię się tak ubierać.
— No ale potrzebujesz czegoś na specjalne okazje.
— Specjalne okazje? Ja prawie nigdzie nie chodzę.
W głębi szafy udało jej się znaleźć jedyną spódnicę, jaką miałam.
— A to?
— Nosiłam ją na występy chóru szkolnego. W liceum.
— Wejdziesz w nią?
— Wydaje mi się,
że
tak, ale nie sądzisz,
że
to będzie zbyt elegancko?
— Nie. Przymierz.
Rozebrałam się, a następnie założyłam białą bluzkę i długą, czarną
spódnicę.
Bailey zmierzyła mnie wzrokiem.
— Wygląda dobrze — stwierdziła, ale nadal grzebała w mojej szafie. —
A to może byś wzięła na wierzch? — Zdjęła z wieszaka szary
żakiet.
— Mu-
sisz przełamać czymś biel tej bluzki.
— Mamy czerwiec. Nie za ciepło na marynarkę?
— Nie będzie tam klimatyzacji?
— Może. Nie jestem pewna. — Narzuciłam marynarkę na ramiona.
— To skąd oni się tam wzięli?
— Mówił,
że
trafili do Narragansett przypadkiem. Zrobili sobie pół-
roczne wakacje w Stanach.
— Dziwne. Ale i fajne jednocześnie. — Uśmiechnęła się szeroko. —
Myślisz,
że
wpadłaś mu w oko?
Zapięłam ostatni guzik marynarki.
— Nie wiem.
— Nie ma pojęcia,
że
zaprosił na herbatę mistrzynię szachową liceum
w Narragansett.
13
Kup książkę
Poleć książkę
P
ENELOPE
W
ARD
— Tak, ale nie wydaje mi się,
że
powinnam się tym chwalić. Wystarczy,
że
jestem ubrana jak na jakąś rozmowę kwalifikacyjną. Nie powinnam chy-
ba dodawać do tego informacji o moich dziwacznych zainteresowaniach
i skłonnościach.
Bailey roześmiała się.
— Okej. Dobra, słuchaj, muszę spadać. Zadzwonisz do mnie i powiesz
mi, jak poszło, okej?
— Jasne.
— I wiesz co, Felicity? Spotkajmy się w przyszłym tygodniu na mieście.
Pójdziemy razem na zakupy. Nie miałam pojęcia, jak
żałośnie
wygląda
twoja szafa.
— To nie jest konieczne.
— Och, uwierz mi,
że
jest.
***
Na końcu drogi prowadzącej do wspaniałej willi znajdował się klomb. Ob-
jechałam go i zaparkowałam przed budynkiem. Drewniana elewacja i ganek,
na którym stały cztery białe krzesła Adirondack, wydawały się ekskluzywne.
To była kwintesencja stylu zabudowy Narragansett, ale mało kto mógłby
sobie pozwolić na coś takiego.
Zanim zdążyłam podejść do drzwi, te otworzyły się i na powitanie wy-
szedł Sig. Wciąż jeszcze stałam przed moim samochodem i to musiało po-
tęgować wrażenie niestosowności.
Zlustrował mnie od stóp do głów.
— Nie wiedziałem,
że
zaprosiliśmy na herbatę Mary Poppins.
No
świetnie.
Naprawdę jest tak
źle?
Obrzuciłam spojrzeniem swój strój.
Tak. Na-
prawdę jest tak
źle.
Długa, czarna spódnica, biała bluzka i
żakiet.
Brakowało
jedynie parasolki.
A niech cię, Bailey.
Widok jego nagiego torsu uświadomił mi z całą mocą,
że
to miała być
bardzo niezobowiązująca, swobodna „herbatka”. Po chwili pojawił się
Leo, który na szczęście miał na sobie T-shirt. Podbiegł do nas, jak gdyby
się bał,
że
jego kuzyn palnie coś głupiego.
14
Kup książkę
Poleć książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin