Jakub Ćwiek - Drelich. Nim braknie tchu.pdf

(2754 KB) Pobierz
 
DRELICH. NIM BRAKNIE TCHU
Wydawnictwo: Pulp Books
Redakcja: Karolina Macios
Jakub Ćwiek
 
Redaktorka prowadząca: Agnieszka Włoka
Korekta: Joanna Kłos, Agnieszka Włoka
ISBN 978-83-966861-1-4
PULPBOOKS SP. Z O.O.
ul. Łagiewnicka 121
www.pulpbooks.pl
ŁÓDŹ 2023
 
91-863 Łódź
Projekt okładki i strony tytułowej: Piotr Sokołowski
fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga zgody Wydawnictwa
Niniejsza powieść jest wyłącznie kcja literacką. Podobieństwo do prawdziwych wydarzeń
COPYRIGHT © BY JAKUB ĆWIEK
Opracowanie ebooka
Katarzyna Rek
i postaci jest przypadkowe.
i Autora.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek
WYDANIE PIERWSZE
COPYRIGHT © BY WYDAWNICTWO PULP BOOKS ŁÓDŹ 2023
 
 
Nigdy nie zostawiaj przy życiu człowieka,
który chciałby cię widzieć martwym.
Richard Stark, Plunder Squad
(tłum. Jakub Ćwiek)
PROLOG
Marianna była jeszcze przytomna, gdy mężczyzna zajął się
pozorowaniem jej samobójstwa.
Zostawił otwarte drzwi, usłyszała więc, jak krzątając się po salonie,
rozmawia z kimś przez telefon. Powiedział: „Zrobię tak, żeby wyglądało jak
samobójstwo”. Uspokoił też rozmówcę, że wszystko przebiegło bez
komplikacji, zgodnie z planem.
Jakbym już była martwa, a przecież wciąż tu jestem! – ta myśl przebiła
się przez watę otumanienia.
Tak, była. Leżała w  swojej łazience, w  wannie powoli napełniającej się
wodą. Naga, odurzona nie wiadomo czym i  niemal bezwładna, a  po jej
domu krążył właśnie obcy mężczyzna.
Gdy układał ją w wannie jak w pieprzonym sarkofagu, lała mu się przez
ręce, dlatego uznał, że już po wszystkim i nie będzie sprawiała kłopotów.
Pomyślała, że ten błąd w jego ocenie może być jej szansą. Jednak wysiłek,
jaki włożyła w  próbę poruszenia choćby ręką, ogromny i  niewspółmierny
do efektu, pozbawił ją złudzeń. W tym stanie nie miała szans wydostać się
z wanny. Była niczym nadmuchiwana zabawka bez powietrza, zaklinowana
przy odpływie basenu. W  dodatku coraz mocniej szumiało jej w  głowie,
obraz się rozjeżdżał, czuła narastającą senność…
Ocknęła się. Mężczyzna znowu był w  łazience. W  rękach trzymał
ubrania, które zdjął z  niej jeszcze, gdy leżała na kanapie. Jak przez mgłę
pamiętała, że próbowała się opierać, zasłaniać. Przez gęste kłęby chmur
spowijających jej myśli przebijał się wtedy lęk, że zamierza ją zgwałcić.
Wciąż miała dość siły, by prosić, żeby przestał, pytać bełkotliwie, kim jest
i  dlaczego to robi. Nie odpowiedział, tylko wziął ją na ręce i  przyniósł
tutaj.
Teraz natomiast tworzył złudzenie, że Marianna przyszła tu i  rozebrała
się sama. Upuścił bawełniane spodenki i wplątane w nie majtki, a te upadły
na podłogę z  nieco wytłumionym stuknięciem, stanik wraz z  koszulką
rzucił na pralkę. Cofnął się o krok, ocenił krytycznie swoje dzieło, coś tam
poprawił.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin