Dla fanów
Światem rządzą trzy potężne siły: głupota, strach i chciwość.
Albert Einstein
DZIEŃ PIERWSZY
SEATTLE, 24 STYCZNIA, 16:30
1.
Neil Campbell umiał oszacować ryzyko. Większość ludzi nie rozumiała statystyki tak dobrze jak on. Bo większość ludzi to głupki. Myślą, że im częściej coś robią albo im dłużej coś robią, tym większe mają szanse na osiągnięcie upragnionego efektu. Jeśli grasz na loterii wystarczająco często, to prędzej czy później musisz wygrać, prawda?
Nie do końca. W rzeczywistości za każdym razem, gdy Neil przygotowywał partię mety w swojej maleńkiej kuchni w Rainier Valley Trailer Park, prawdopodobieństwo, że cały bajzel wybuchnie mu w twarz, pozostawało takie samo. Nieważne, ile razy już to robił. Każda partia była równie niebezpieczna jak pierwsza. Nie wiedział, jakie dokładnie jest ryzyko, ale wiedział, że wysokie. Większe niż szanse na to, że dostanie się w sam środek strzelaniny z przejeżdżających samochodów, co i tak groziło mu bardziej niż człowiekowi, który nie mieszka na niszczejącym osiedlu przyczep w zapomnianej części Seattle. Większe niż na porażenie piorunem. Zdecydowanie większe niż szansa wygranej na loterii.
Neil rozumiał liczby. Kiedyś był programistą. I agentem ubezpieczeniowym. I kosztorysantem, spekulantem, graczem w pokera online, bukmacherem. Jego ostatnie wcielenie stanowił główny księgowy w firmie Jameson, Dunow i Pierce. Była to zdecydowanie zbyt szumna nazwa dla baraku bez okien wciśniętego między zakład fryzjerski, sklep z kanapkami i trzy opustoszałe lokale. Kiedy ława przysięgłych King County postawiła firmie pięć ciężkich zarzutów związanych z wyłudzaniem pieniędzy i zarzut fałszowania dokumentów, po sześciu miesiącach pojawił się tam czwarty szereg pustych witryn, a Neil podjął nową pracę. Szczęściarz. Zawsze spadał na cztery łapy. Wiedział, jak brać ludzi pod włos, jak znaleźć ich słaby punkt i go wykorzystać. Nie miał litości dla darmozjadów, a uzależnieni od metamfetaminy stanowili łatwy łup. Szkoda tylko, że sam musiał ryzykować, aby dostarczyć im towar.
Chemik wytwarzający metę mógł zyskać przewagę w tej ryzykownej grze: korzystać wyłącznie ze składników wysokiej jakości i pilnować, by przestrzeń robocza oraz wyposażenie były czyste jak łza. Ryzyka nie dało się jednak całkiem zlikwidować. Ważne było, by nie ulec zbytniej ...
szoolu