Joanna Wieliczka-Szarkowa
BOHATERSKIE AKCJE
ŻOŁNIERZY
WYKLĘTYCH
Kraków Wydawnictwo AA
Skład i łamanie: Anna Smak-Drewniak Projekt okładki: Agnieszka Siekierżycka
Dziękujemy:
Panu Adamowi Borowskiemu za udostępnienie fotografii z albumu: J. Krajewski, J. Kurtyka, T. Łabuszewski, P. Niwiński, J. Pawłowicz, G. Wąsowski, J. Węgierski, L. Żebrowski, Żołnierze wyklęci. Antykomunitsyczne podziemie zbro/ne po 1944. Wydanie uzupełnione i poprawione, Oficyna Wydawnicza Volumen, Liga Republikańska, Warszawa 2002; Panu Adamowi Rolinskiemu z Fundacji Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego w Krakowie za fotografie Brygady Świętokrzyskiej;
Panu Bogdanowi Ścibutowi, koordynatorowi akcji „Powinniśmy wracać po swoich", zajmującemu się m.in. dokumentacją historii Zgrupowania Oddziałów Partyzanckich VII Okręgu Śląskiego Narodowych Sił Zbrojnych, za zdjęcia z archiwów rodzinnych Andrzeja i Magdaleny Jamro (zięcia i córki Tadeusza Przewoźnika „Kuby") oraz Aurelii Włoch, córki Stanisława Włocha „Lisa". Fotografie współczesne ze zbiorów autorki.
Copyright © by Wydawnictwo AA, Kraków 2016 ISBN 978-83-7864-333-3
Wydawnictwo AA s.c. 30-332 Kraków, ul. Swoboda 4 tel.: 12 292 0442 e-mail: klub@religijna.pl www.religijna.pl www.historiamojapasja.pl
WSTĘP Powrót do Polski
Rankiem 22 stycznia 1919 roku - nieco ponad dwa miesiące po odzyskaniu przez Polskę niepodległości - Krakowskim Przedmieściem w Warszawie, wśród rzesz mieszkańców stolicy ruszył pochód do katedry św. Jana. W asyście ułanów powozem wieziono Michała* Szurmińskiego, ordynansa gen. Józefa Sowińskiego i Michała Przybylskiego - ostatnich żyjących powstańców listopadowych. Za nimi maszerowało ponad stu weteranów powstania styczniowego 1863 roku. W katedrze zajęli miejsca w prezbiterium i pierwszych ławach, z tyłu, za nimi, stali generałowie Wojska Polskiego i ministrowie. Ksiądz Antoni Szlagowski w kazaniu zwrócił się do powstańców: „Wyciągnijcie swe zgrzybiałe ręce nad wnukami i prawnukami po mieczu, a mówcie: Niech duch największych w narodzie rycerzy spocznie na was... niech Bóg ojców naszych, Bóg Piastów i Jagiellonów prowadzi was do zwycięstw". Po Mszy św. wszyscy przeszli pod krzyż, w miejsce stracenia Romualda Traugutta i członków Rządu Narodowego 1863 roku, gdzie jeden z powstańców wezwał: „My, weterani, błagamy was w imię Boże i Królowej Polski Matki Bożej - dokończcie zdrowymi siłami dzieła przez nas rozpoczętego. Dopełnijcie zbawiania tej drogiej ojczyzny, za którą tyle walczyło pokoleń".
Naczelnik Państwa Józef Piłsudski wydał rozkaz zaliczający do szeregów Wojska Polskiego wszystkich weteranów 1863 roku, w sierpniu przyznano im stałą pensję, w grudniu awansowano ich na stopień oficerski. W kolejną rocznicę, 22 stycznia 1920 r., już
BOHATERSKIE AKCJE ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH
po wskrzeszeniu orderu Virtuti Militari, zostało nim uhonorowanych pierwszych 54 powstańców. Niepodległa Polska - walcząca
o swe granice, odbudowująca gospodarkę, szkolnictwo, strukturypaństwowe po 123 latach niewoli - potrzebowała roku, aby uhonorować około 3,5 tysiąca styczniowych powstańców - tych, którzydoczekali...
Spośród uczestników antykomunistycznego powstania niezłomnych Żołnierzy Wyklętych, które rozpoczęło się wraz z wejściem w granice Rzeczypospolitej wojsk sowieckich w 1944 roku, mało kto doczekał wdzięczności. W okrągłostołowej republice zbudowanej po 1989 roku nadal nie było dla nich miejsca. Dla ich oprawców - owszem. W III RP nadal pozostali „wyklęci", a niektórzy jeszcze bardziej, choćby ci z Narodowych Sił Zbrojnych, a szczególnie z Brygady Świętokrzyskiej. Zbyt wiele karier zbudowano na ich „wyklinaniu". Gdy w 1998 roku wywodzący się z partii komunistycznej prezydent wręczał najwyższe polskie odznaczenie, Order Orła Białego, partyjnym rewizjonistom, autorom listu do członków PZPR z 1965 roku, powiedział wtedy: „Byliście pierwszymi, którzy w sposób otwarty napiętnowali system dyktatury". I na tym kłamstwie przez lata budowano. W mieniącej się niepodległą Polsce zohydzano wszystko, co ją od pokoleń kształtowało. Przecież była „nienormalnością", więc jej święte symbole
i barwy zastąpiono czekoladowym ptakiem i różowym balonem. Cisami ludzie nie odważyli się tak sponiewierać Narodowego DniaPamięci „Żołnierzy Wyklętych", choć nie żyli już wtedy inicjatorzy jego ustanowienia - śp. Janusz Kurtyka (w latach 2005-2010prezes IPN), z determinacją przywracający pamięć o antykomunistycznym powstaniu, oraz prezydent Lech Kaczyński, polegli10 kwietnia 2010 roku w smoleńskim błocie. Gdy ich zabrakło,
Powrót do Polski
w przygotowanej ustawie zamieniono zapis „W hołdzie «Żołnierzom Wyklctym» - bohaterom antykomunistycznego powstania..." na „antykomunistycznego podziemia", chcąc jeszcze umniejszyć skalę oporu z lat 1944-1956. Na nic się to zdało, już nie zagłuszy się okrzyku młodego pokolenia Polaków: „Chwała bohaterom". Nie sposób policzyć kolejnych inicjatyw przywracających pamięć o Wyklętych walczących w latach 1944-1963. Jedną z nich są krakowskie Zaduszki za Niezłomnych-Wyklętych - wypominkowa Msza św., modlitwa ofiarowana za dusze poległych i zakatowanych. W wypełnionej po brzegi krakowskiej bazylice Mariackiej, gdzie przed blisko 250 laty odprawiano uroczyste egzekwie nad antenatami Wyklętych, konfederatami barskimi, idącymi w bój z ryngrafami na piersiach, dziś wierni wznoszą nad głowami portrety Cieplińskiego, Flamego, Badochy, Szendzielarza, Borysewi-cza, Dziemieszkiewicza, Dekutowskiego, Brońskiego, Franczaka,ks. Gurgacza... a w tle ołtarz Wita Stwosza, polichromie Matejki,witraże Wyspiańskiego. Przejmująca symbolika, powrót do głównego nurtu polskiej historii i kultury. Wraz z nimi muszą powrócićwartości, które ich ukształtowały i za które oddali życie: prawda,dobro, piękno, wolność, honor, wierność, umiłowanie Ojczyzny.
W 1945 roku zdradzona w Jałcie Polska utraciła połowę terytorium i Niepodległość. Żołnierze antykomunistycznego powstania - z ryngrafami z Matką Bożą na piersiach i Orłami w koronie na wojskowych czapkach, nie pogodzili się z tym wyrokiem
1 chwycili za broń, pozostając do końca wiernymi NiepodległejRzeczypospolitej. O tej walce jest ta książka. Gdy wolny światświętował zakończenie wojny, oni bili się z wojskami NKWD,KBW, grupami operacyjnym UB i MO pod Kuryłówką, LasemStockim, Miodusami, Ogółami... Skutecznie chronili Polaków
przed samowolą komunistycznej władzy, rozbijali posterunki, areszty, więzienia, uwalniając zatrzymanych przez bezpiekę. W latach 1944-1946 odbili prawie 4 tysiące osób z więzień: ponad 300 uwolnił kpt. „Szary" w Kielcach, po kilkadziesiąt „Harnaś" w Radomiu, „Bruzda" w Grajewie, „Jastrząb" we Włodawie. Brygadzie Świętokrzyskiej udało się uratować ponad tysiąc ludzi, wyprowadzając ich na Zachód. Zaciskała się jednak pętla terroru, strzały padały coraz rzadziej. Na wiosnę 1948 roku Zdzisław Broński „Uskok" notował: „Ludzie coraz bardziej dostosowują się do znienawidzonego, a umacniającego się porządku - bo przecież trzeba żyć. My, garstka straceńców - jak nas nazywają - stajemy się oazą wiary i woli zwycięstwa na pustyni zwątpienia i beznadziejności". Przemysław Dakowicz, poeta młodego pokolenia, w wierszu z tomiku „Łączka", dedykowanym Witoldowi Talaśce, synowi Bolesława Lipskiego z pomorskiej AK, zamordowanego w mokotowskim więzieniu, pytał: „dokąd idziesz chłopczyku / do taty / gdzieś tam / tatuś mój leży / biedny tatuś / położył się / położył i śpi / tatuś bandyta / pójdę go zbudzić / zawołam nie śpij tatusiu / wstań chodźmy / za siódmą górę / za siódmą rzekę / przez błota / kałuże / opłotkami / idzie chłopczyk / bezsenny / wytrwały / dokąd idziesz chłopczyku / do Polski". I tą drogą „do Polski" prowadzą nas dzisiaj odnajdowani na „Łączce" i tylu innych miejscach niezłomni Żołnierze Wyklęci.
Jarosław Szarek
„ZAMELDOWAĆ SIĘ U NACZELNEGO WODZA..."
BRYGADA ŚWIĘTOKRZYSKA
„Nie zdążyłem na dobre zasnąć, gdy do izby wpadł adiutant z meldunkiem o silnym zgrupowaniu komunistycznych leśnych oddziałów, znajdujących się w gęstym lesie przy gajówce, w odległości około dwóch kilometrów od naszego miejsca postoju. Otoczeni kolczastymi drutami, posiadają ciężkie karabiny maszynowe oraz granatniki. Wysłany po mąkę do młyna patrol z II batalionu w sile 12 ludzi, pod dowództwem podporucznika „Sanowskiego", został przez nich złapany i rozbrojony. Wszyscy mają być rozstrzelani. Wiadomość tę przyniósł nam furman, który wiózł ich do młyna, a któremu udało się niepostrzeżenie uciec. Wybiegłem z chaty, zabierając z sobą chłopa, który przyniósł nam tę wiadomość i zarządziłem alarm 202 Pułku Piechoty. Forsownym marszem ruszyliśmy w kierunku gajówki" - wspominał płk Antoni Szacki „Bohun", dowódca Brygady Świętokrzyskiej -jedynej jednostki partyzanckiej, której udało się przedrzeć na Zachód i uratować około tysiąca partyzantów od komunistycznego terroru.
Po nocnym marszu, w poniedziałek nad ranem, 7 sierpnia 1944 roku mjr Antoni Szacki „Bohun" przyprowadził 300 ludzi na koncentrację oddziałów leśnych Narodowych Sił Zbrojnych w majątku Lasocin. Rozkazem Komendy Głównej NSZ z 11 sierpnia 1944 roku został on powołany na dowódcę nowego zgrupowania - Brygady Świętokrzyskiej, największej jednostki polowej NSZ na ziemiach polskich, składającej się z 204 Pułku Piechoty Ziemi Kieleckiej oraz 202 Pułku Piechoty Ziemi Sandomierskiej, złożonego z oddziałów NSZ przybyłych z Lubelszczyzny. Brygada liczyła około 850 żołnierzy, z których prawie 400 nie miało broni i amunicji.
„Obraliśmy drogę prostą i czystą"
W czasie przeglądu oddziałów „Bohun" powiedział do nich: „Kochani Żołnierze! Dumny jestem, że dane mi jest dowodzić Wami. Znam wielu spośród Was osobiście. Znam ...
dziadekpp