Przygotowania do nowej wojny, Thierry Meyssan.PDF

(314 KB) Pobierz
Sieć Voltaire
Przygotowania do nowej wojny
Thierry Meyssan
Wojna na Ukrainie jest iluzjonistycznym obrazem. Za
zasłoną jedności NATO i jego konsolidacji z nowymi
członkami najwięksi gracze zaczynają polowanie na
zająca z nagonką. W rzeczywistości wszyscy ci, których
nie oślepiła ich własna propaganda, wiedzą już, że
przegrali i szukają już nowych wrogów oraz pół
bitewnych. Waszyngton robi dobrą minę do złej gry i
wywiera presję wykorzystując zagrożenie rosyjskie do
zwarcia szeregów.
SIEĆ VOLTAIRE
|
PARYŻ (FRANCJA)
|
27 MAJA 2022
ﻲﺑﺮﻋ
DEUTSCH
ΕΛΛΗΝΙΚΆ
ENGLISH
NORSK
ESPAÑOL
FRANÇAIS
РУССКИЙ
ITALIANO
NEDERLANDS
PORTUGUÊS
Administracja straussistowska zgromadziła w
Marrakeszu przedstawicieli 85 krajów, by zaplanować
kolejną wojnę w Sahelu. Warta dziesiątki miliardów
dolarów broń, oficjalnie przeznaczona na wojnę na
Ukrainie, magazynowana jest już na Bałkanach, by
następnie trafić do dżihadystów z tzw. Państwa
Islamskiego.
O
ficjalnie NATO głosi, że „szaleństwo Putina” je
wzmocniło. Potężnie dozbrajana przez Zachód
Ukraina ma zacząć kontrofensywę i odeprzeć
„agresora”. Na poziomie międzynarodowym sankcje
rzekomo przynoszą efekty. Finlandia i Szwecja, czując
niebezpieczeństwo, zdecydowały się na członkostwo w Sojuszu
Północnoatlantyckim. Wkrótce Rosjanie obalą „dyktatora” z
Kremla.
Fakty przeczą tej bajkowej narracji: zaledwie około 1/3
zachodniej broni trafia na front. Ukraińska armia jest na
skraju wyczerpania. Wycofuje się niemal na całej linii, a kilka
wyjątków tylko potwierdza regułę. 2/3 zachodniej broni,
szczególnie ciężkiego sprzętu, dostępne jest już na czarnym
rynku na Bałkanach, przede wszystkim w Kosowie i w Albanii,
które stały się głównymi ośrodkami przemytu w regionie.
Zachodnie sankcje stworzyły ryzyko głodu, ale nie w Rosji, lecz
w reszcie świata, w pierwszej kolejności w Afryce. Turcja i
Chorwacja są przeciwne przyjmowaniu do NATO nowych
członków. Ich przekonanie jest wprawdzie możliwe, ale za
cenę radykalnych zmian politycznych, którym Zachód zawsze
był przeciwny.
Choć Rosja jest wystarczająco rozsądna, by nie ogłaszać zbyt
głośno zwycięstwa, jak uczyniła to w Syrii, wszystko to jest już
porażką największego w dziejach sojuszu militarnego, jakim
jest NATO. Zwycięstwo jest bezapelacyjne, bo przecież sojusz
ten zaangażował się niemal bezpośrednio w konflikcie, a
jeszcze w Syrii stał nieco z boku pól bitew. Szereg krajów
wasalnych wobec Stanów Zjednoczonych podejmie próbę
wyzwolenia się spod ich wpływów. Prawdopodobnie ich
cywilni przywódcy będą nadal mentalnie zorientowani na
Zachód, lecz dowódcy wojskowi zwracać będą się w stronę
Moskwy i Pekinu. W nadchodzących latach dojdzie do nowego
rozdania kart. Nie będzie ono polegało na zamianie
protektoratu Waszyngtonu na podległość nowym zwycięzcom,
lecz raczej na powstaniu świata wielobiegunowego, w którym
każdy odpowiada za siebie. Dojdzie nie tyle do redefinicji stref
wpływów, co do upadku myślenia o narodach w sposób
hierarchiczny.
Z punktu widzenia tych prognoz obserwowanie zachodniej
retoryki wydaje się coraz bardziej fascynujące. Szereg
ekspertów ze Starego Świata przekonuje, że Rosja dąży do
odbudowy swojego imperium. Twierdzą, że podbiła już Osetię
i Krym, a teraz próbuje to zrobić z Donbasem. Przedstawiają
bieg wydarzeń przy pomocy fałszywych cytatów wypowiedzi
prezydenta Władimira Putina. Każdy, kto bada współczesną
Rosję i weryfikuje dane, wie, że wszystko to nieprawda.
Akcesja Krymu do Federacji Rosyjskiej, przyszłe dołączenie do
niej Osetii, Donbasu i Naddniestrza, nie mają nic wspólnego z
imperium, lecz stanowią próbę rekonstytuowania narodu
rosyjskiego, podzielonego w wyniku rozpadu Związku
Radzieckiego.
PLECAMI DO NATO
W świetle tych wydarzeń pewna część zachodniej klasy
rządzącej
zaczyna
kwestionować
decyzje
swego
amerykańskiego protektora. Podobne zjawisko widoczne było
w okresie ostatniego półtora roku prezydentury Nicolasa
Sarkozy’ego we Francji. Widząc katastrofę humanitarną, do
której przyczynił się w Libii i swoją porażkę w Syrii,
zdecydował się on na separatystyczny pokój z Damaszkiem.
Wściekły z powodu jego niezależności Waszyngton,
zorganizował mu porażkę wyborczą z Françoisem Hollandem.
Ten ostatni już w pierwszych dniach po wprowadzeniu się do
Pałacu Elizejskiego znów uruchomił zachodnią machinę
wojenną na kolejną dekadę. Dokładnie wtedy Rosja
zdecydowała się na interwencję w Syrii. W ciągu dwóch lat
zakończyła opracowywanie nowej broni, a następnie
przystąpiła do walki z dżihadystami uzbrojonymi przez
Zachód i dowodzonymi przez NATO z jego Dowództwa
Sojuszniczych Sił Lądowych w Turcji.
Gdy triumfalne okrzyki krążyły po zachodnich mediach,
nasze analizy historii, roli oraz znaczenia banderowców na
współczesnej Ukrainie docierały do kręgów decyzyjnych na
całym świecie. Wielu sojuszników Waszyngtonu odmawia dziś
wsparcia tych „Ukraińców”, których uznaje za neonazistów.
Uznają, że w obecnej wojnie słuszność ma Rosja. Niemcy,
Francja i Włochy zgodziły się już, by pewni przedstawiciele ich
rządów rozmawiali z Rosją, nie zmieniając przy tym oficjalnie
prowadzonej przez siebie polityki. Przynajmniej trzech
wspomnianych członków Sojuszu Północnoatlantyckiego
zaczyna ostrożnie rozgrywać własną grę. Jeśli NATO będzie
miało kłopoty, oni jako pierwsi odwrócą się do niego plecami.
Podobnie Stolica Apostolska; choć początkowo bliska była
ogłoszenia nowej krucjaty przeciwko „Trzeciemu Rzymowi”
(Moskwie) i kolportowała zdjęcia papieża modlącego się wraz
z żonami banderowskiego pułku „Azow”, ostatnio nawiązała
kontakt nie tylko z patriarchą Cyrylem, lecz także z Kremlem.
Wszystkie te kontakty, choć utrzymywane są w tajemnicy,
drażnią Waszyngton, który próbuje usunąć emisariuszy.
Tymczasem ich oficjalne dymisje sprawiają, że poszerza się ich
przestrzeń negocjacyjna, Najważniejsze jest to, że odpowiadają
oni przez właściwymi ludźmi za to, co robią. Jak dowodzi
klęska wyborcza Sarkozy’ego, który chciał się uwolnić spod
wpływów amerykańskich sponsorów, jest to niebezpieczna
gra.
Chorwacja i Turcja mają podobne interesy na Bałkanach.
Na zdjęciu prezydenci Zoran Milanović i Recep Tayyip
Erdoğan na spotkaniu w Nowym Jorku we wrześniu 2021
roku.
HIPOTEZA 1: ROZSZERZENIE NATO POTWIERDZI JEGO NOWE CELE
Spójrzmy przez chwilę na obecne wydarzenia i zastanówmy
się, w którą stronę mogą ewoluować.
Z punktu widzenia Turcji i Chorwacji akceptacja
członkostwa Finlandii i Szwecji w NATO wiąże się z
koniecznością spełnienia ich warunków. Dla Turcji to: 1)
wpisanie na listę organizacji terrorystycznych Partii
Pracujących Kurdystanu (PKK) oraz Hizmetu (Fethullaha
Gülena), zatrzymanie i ekstradycja ich członków; 2)
przywrócenie udziału ich przemysłu zbrojeniowego w
programie produkcji myśliwców F-35; zaś dla Chorwacji:
zmiana systemu wyborczego w Bośni i Hercegowinie,
polegająca na przyznaniu równych praw politycznych
tamtejszej mniejszości chorwackiej.
PKK nie reprezentuje całego narodu kurdyjskiego, lecz
jedynie
niektórych
Kurdów.
Zaczynała
jako
partia
marksistowsko-leninowska, walcząca z turecką dyktaturą
wojskową w czasach zimnej wojny. Po aresztowaniu jej lidera i
rozpadzie ZSRR zmieniła orientację, stając na gruncie
libertarianizmu i realizując interesy Pentagonu na Bliskim
Wschodzie. Obecnie jest zbrojną formacją służącą jako zasłona
dymna dla amerykańskiej okupacji części Syrii. Uznanie jej za
organizację terrorystyczną oznaczałoby wycofanie się Stanów
Zjednoczonych z Syrii i zwrot złóż ropy naftowej Damaszkowi.
Fethullah Gülen jest przywódcą duchowym wielkiej
organizacji charytatywnej działającej w wielu krajach. Jego
ekstradycja ze Stanów Zjednoczonych oraz uznanie jego
organizacji za terrorystyczną równoznaczne byłoby z
pozbawieniem CIA możliwości wpływu w szeregu krajów
afrykańskich oraz tureckojęzycznych państwach azjatyckich.
Byłoby to możliwe dla Waszyngtonu wyłącznie w przypadku
pozostawienia sił AfriComu na kontynencie afrykańskim i
rezygnacji z wycofania jego sił do Niemiec. Trwają już obecnie
negocjacje na temat rozlokowania go w Somalilandzie, którego
niepodległość miałaby zostać uznana.
Ankara uznaje swoje żądana za uzasadnione w kontekście
serii ataków terrorystycznych przeprowadzonych przez PKK
na terenie Turcji, próby zabójstwa prezydenta Recepa
Erdoğana, a następnie próby przewrotu w lipcu 2016 roku, w
której kluczową rolę odgrywał Hizmet, działający na polecenie
CIA.
Przywrócenie Turcji do grona krajów uczestniczących w
projekcie F-35 nie kosztowałoby zbyt wiele, ale wiązałoby się z
Zgłoś jeśli naruszono regulamin