John Scalzi Ostatnia Imperoks Książka ta stanowi fikcję literacką. Wszelkie postacie, organizacje i wydarzenia przedstawione na jej kartach są albo wytworami wyobraźni autora, albo zostały wykorzystane jako fikcja. Kobietom, które skończyły z gównem innych ludzi. Prolog Dosyć zabawne było to, że Ghreni Nohamapetan, pełniący obowiązki księcia Kresu, w zasadzie na sekundę przed trafieniem widział pocisk ziemia-powietrze, który uderzył w jego pojazd powietrzny. Właśnie rozmawiał z Blaine’em Turninem, patrząc-z-perspektywy-czasu ewidentnie- nienajlepszym-w-swoim-fachu ministrem obrony, o tajnym spotkaniu, jakie mieli odbyć z frakcją rebeliantów, którzy w toczącej się wojnie domowej obiecali przejść na stronę książęcą. Ghreni akurat odwracał się do Turnina, żeby coś do niego powiedzieć, gdy w jego peryferyjnym polu widzenia pojawił się rozbłysk światła, który przyciągnął jego uwagę w kierunku okna wykonanego z grubego szkła, w którym to oknie bardzo wyraźnie dało się zauważyć rzeczony pocisk ziemia powietrze. „To chyba pocisk”, miał zamiar powiedzieć Ghreni, ale doszedł tylko do słowa „To”, a właściwie tylko do pierwszej litery tego bardzo krótkiego słowa, zanim pocisk uderzył w pojazd i wszystko, naprawdę wszystko, rozleciało się w pizdu. W kolejnym ułamku sekundy, kiedy pojazd powietrzny gwałtownie obracał się wzdłuż kilku możliwych osi, przemieniając nieprzypiętego pasami Blaine’a Turnina w zaskoczoną, mięsistą kulkę, latającą pomiędzy ścianami przedziału pasażerskiego, Ghreni Nohamapetan sformułował równocześnie kilka myśli, które nie tyle przemknęły mu przez mózg, co się w nim pojawiły, w pełni ukształtowane i zachodzące na siebie nawzajem, tak jakby jego funkcje kognitywne zdecydowały się uwolnić cały ciężar na raz, a dopiero potem pozwolić Ghreniemu wszystko sobie poukładać. O ile oczywiście będzie jakieś „potem”, co biorąc pod uwagę fakt, że kark Blaine’a Turnina właśnie stał się w niepokojąco zwiotczały, błyskawicznie stawało się coraz mniej prawdopodobne. Może łatwiej będzie opisać te myśli w formie odsetka, w jakim pojawiały się one w świadomości Ghreniego. Zacznijmy od tego, że było tam „o ja cię pierdolę o ja cię kurwa pierdolę o ja pierdolę o jasna cholera!”, i to zajmowało z grubsza 89% jego uwagi. Zważywszy, że pojazd powietrzny wpadł w korkociąg i gwałtownie tracił wysokość, było to w pełni zrozumiałe. O całą długą sekundę później, na poziomie może 5%, zjawiła się myśl: „Jak rebelianci się dowiedzieli, skoro na to spotkanie ustawiliśmy się raptem godzinę temu, a nawet ja nie wiedziałem, że znajdę się w tym pojeździe, no i gdzie do kurwy nędzy są przeciwpociski. Zarządzam całą planetą, na której trwa wojna domowa, więc można by przypuszczać, że chroniący mnie ludzie będą w tym temacie bardziej ogarnięci”. Było to naprawdę sporo kwestii do przetrawienia, więc mózg Ghreniego zdecydował, że na razie pozostawi te pytania bez odpowiedzi. Trzecia w kolejności, zajmując może 4,5% funkcji poznawczych Ghreniego, pojawiła się myśl: „Chyba potrzebuję nowego ministra obrony”. Ponieważ ciało Blaine’a Turnina miało na tę chwilę kształt, który można opisać jedynie słowami „mocno poskręcany”, zapewne była to prawda, toteż sprawa nie wymagała dalszego namysłu. Wreszcie czwarta myśl, choć pozostało jej niewiele uwagi i możliwości poznawczych Ghreniego, pojawiała się już w jego mózgu wielokrotnie. W zasadzie na tyle często, że można by twierdzić, iż na wiele sposobów określała Ghreniego Nohamapetana i uczyniła go tym, kim był dzisiaj, czyli konkretnie rzecz ujmując, człowiekiem brutalnie rozrywanym przez siły zarówno grawitacyjne, jak i odśrodkowe. Myśl ta obejmowała dwa słowa: „Dlaczego ja?”. Właśnie, dlaczego Ghreni Nohamapetan? Jakież to losowe uwarunkowania doprowadziły go do tego punktu w życiu, które obecnie mocno wymykało się spod kontroli, dosłownie i egzystencjalnie – punktu, w którym usiłował nie zwymiotować na swojego niemal-na-pewno martwego- a-co-za-tym-idzie-prawdopodobnie-byłego ministra obrony? Pytanie było wielowymiarowe i miało kilka zasadnych odpowiedzi: a. Urodził się. b. W arystokratycznej rodzinie, mającej ambicję rządzić Wspólnotą – imperium systemów gwiezdnych, które istniało od tysiąclecia. c. Systemy te łączył Nurt – zjawisko, którego Ghreni nie rozumiał, ale wiedział, że stanowi zbiór jakby tuneli, pozwalających na suprerszybkie podróże międzygwiezdne. d. Wszystkie te tunele kontrolował (i ściągał z nich cła) imperoks, który rządził z Hubu – systemu gwiezdnego, przez który ostatecznie przechodził niemal każdy prąd Nurtu. e. I tak to miało wyglądać do momentu wielkiego przesunięcia w Nurcie, które rzekomo powinno nastąpić w niedalekiej przyszłości, a w jego następstwie prawie każda trasa przechodziłaby przez Kres – obecnie najbardziej niedostępny system Wspólnoty. f. Kierując się właśnie takimi informacjami, siostra Ghreniego Nadashe chciała, by Nohamapetanowie zagarnęli władzę książęcą na Kresie, czego sama nie mogła zrobić, bo była zajęta próbami poślubienia Rennereda Wu, dziedzica imperialnego tronu, zaś ich brat Amit zajmował się prowadzeniem interesów rodu. g. No jasne, w porządku, to musiał być Ghreni. h. To on poleciał na Kres i potajemnie rozniecił wojnę domową, mimo że oficjalnie sprzymierzył się z poprzednim księciem. i. Potem jednak go zamordował i zrzucił winę na hrabiego Claremonta, którego uważał za zwykłego imperialnego kontrolera podatkowego. j. Został pełniącym obowiązki księcia, a to za sprawą obietnicy, że zakończy wojnę domową, co jak najbardziej było do zrobienia, skoro ostatecznie to on finansował rebeliantów. k. Okazało się jednak, że hrabia Claremont był również fizykiem zajmującym się Nurtem, którego badania wykazały, że jego prądy się rozpadają, a nie przesuwają. l. Jego teoria okazała się prawdą, gdy prąd Nurtu prowadzący z Kresu do Hubu (jedyny, którym można się było wydostać z tego systemu gwiezdnego) zniknął. m. Następnie, w duchu pragmatyzmu, hrabia zaproponował, że połączy siły z Ghrenim, aby przygotować Kres na nadchodzącą izolację wywołaną rozpadem zarówno Nurtu, jak i Wspólnoty, bowiem istnienie tej ostatniej zależało w całej rozciągłości od tego pierwszego. n. Ghreni nie skorzystał z propozycji hrabiego, bo… nie, i zamiast tego sprawił, że hrabia zniknął. o. To wkurzyło Vrennę Claremont, córkę i spadkobierczynię hrabiego, która jak na złość była dawniej oficerem imperialnych marines, miała wielu sojuszników oraz znała szczegóły badań swojego ojca nad Nurtem. p. I opowiedziała wszystkim o ich wynikach. q. A wtedy również wszyscy się wkurzyli, że nowa osoba pełniąca obowiązki księcia trzymała ich w niewiedzy na temat całego tego „rozpadu Nurtu”. r. Tym sposobem wybuchła nowa wojna domowa. s. Przeciwko niemu. t. Prowadzili ją nowi rebelianci. u. Którzy właśnie wystrzelili pocisk w jego cholerny pojazd powietrzny. Na swoją obronę Ghreni miał jedynie fakt, że nigdy się nie prosił na ten świat. Marna to była pociecha w chwili, gdy pojazd powietrzny Ghreniego rozbił się na ulicach Inverness, miasta stołecznego Kresu, przetaczając się kilka razy, zanim ostatecznie się zatrzymał. Ghreni, który cały czas miał zamknięte oczy, otworzył je i stwierdził, że pojazd leży do góry nogami. Ciało Blaine’a Turnina znajdowało się na siedzeniu naprzeciwko niego, spokojne i rozluźnione. Nikt by teraz nie wpadł na to, że w ciągu ostatnich trzydziestu sekund był niczym ludzkie ziarnko fasoli w marakasie. Tylko jego głowa opadła pod takim kątem, że wyglądało to jakby kości karku zastąpił przegotowany makaron, co w zasadzie wykluczało opcję, że zapadł w krótką i regenerującą drzemkę. Dziesięć sekund później drzwi rozbitego pojazdu powietrznego, którym poruszał się Ghreni, zostały wyłamane, a członkowie jego osobistej ochrony („których pojazdy najwyraźniej nie zostały nawet wzięte na cel, więc co tu się do ciężkiej cholery wyprawia” – krzyczał pod ich adresem jego umysł) wypięli go z pasów, bezceremonialnie wyciągnęli z pojazdu, po czym wepchnęli do innego, który prosto jak strzała pomknął w stronę książęcego pałacu. Spoglądając ostatni raz na rozbity pojazd, Ghreni dostrzegł ciało Turnina osuwające się na podłogę kabiny i przemieniające się w istny ludzki dywanik. *** – Nie wydaje się wam to podejrzane, że żaden z pozostałych pojazdów powietrznych nie został ostrzelany? – zapytał jakiś czas później Ghreni, krocząc w tę i z powrotem po zabezpieczonym pomieszczeniu swojego pałacu, które znajdowało się głęboko pod poziomem gruntu i było częścią osobnego podziemnego skrzydła, zaprojektowanego tak, aby wytrzymało ataki przez całe tygodnie, a może nawet miesiące. – Wszystkie pojazdy były identyczne. Nie opisaliśmy nigdzie planu lotu. Nikt nie wiedział, że będziemy tamtędy lecieć. A mimo to bum, pocisk trafia w jeden jedyny pojazd i to akurat mój. Muszę przyjąć, że mój oddział ochrony się skompromitował. Muszę przyjąć, że w naszych szeregach jest zdrajca. Siedzący na krześle Jamies, hrabia Claremont, westchnął, po czym odłożył książkę, którą czytał, i przetarł oczy. – Rozumiesz chyba, że moje współczucie względem twojego położenia jest z natury rzeczy dość ograniczone? Ghreni zatrzymał się i przypomniał sobie, komu się zwierza ze swoich czarnych przemyśleń. – Po prostu już nie wiem, komu ufać – odparł. – Zapewne nie mnie – zasugerował Jamies. – A nie mam racji? – naciskał Ghreni. – Czy to nie wygląda tak, jakbym miał w swojej ochronie zdrajcę? Jamies przez chwilę patrzył tęsknie na książkę, a Ghreni podążył za jego wzrokiem i zerknął na nieco sponiewieraną, twardą okładkę, na której widniał tytuł Hrabia Monte Christo. Uznał, że to biografia, i przez moment bezskutecznie próbował sobie przypomnieć, w jakim to systemie znajduje się Monte Christo. Następnie znów przeniósł wzrok na hra...
sunzi