Jerzy Woydyłło TITO jakiego nie znamy WYDAWNICTWO "SPAR" WPROWADZENIE Ruszyli spod parlamentu. Na czele rozkrzyczane dziewczyny. Pod ich naporem rozpadł się milicyjny kordon. Wypełnili po brzegi ulicę Marala Tita. Stare mury Belgradu po raz pierwszy usłyszały tak bluniercze dotychczas słowa. - Dole Tito ! Precz z Titš ! Co gorliwsi zaczęli wspinać się na barki kolegów i zrywać emaliowane, granatowe tabliczki z nazwš ulicy. Tak było w Belgradzie w godzinach popołudniowych dnia 4 maja 1990 roku, dokładnie w dziesištš rocznicę mierci Josipa Broza. Kiedy o godzinie 15.05 zawyły, jak co roku, w całym kraju syreny - nikt nie pogršżył się w skupieniu, nie zamarł ruch uliczny. Tak było w całej Jugosławii. A przecież dziesięć lat temu w tym samym Belgradzie ludzie stali i po dwadziecia godzin w wielokilometrowych kolejkach, by przejć w hołdzie przed trumnš zmarłego marszałka. Byli tacy, co zalewali się łzami. Przypomniał to belgradzki tygodnik "NlN" wskazujšc, że organizatorem tej przykrej manifestacji w maju 1990 roku była niedawno utworzona Partia Demokratyczna, że "dzisiaj zrywa się tablice z nazwami ulicy - jutro kolej na żydowskie synagogi". A jednak jego pomniki jeszcze stojš. W wielu biurach i urzędach wiszš na cianach jego portrety. Można je spotkać i w prywatnych mieszkaniach. Nadal pozostały nazwy miast - kiedy tak chlubišce się jego włanie imieniem - Titograd, Titov Veles, Titovo Uice, Titova Korenica, choć już słyszy się, że powrócš do swoich dawnych i Titograd znowu będzie Podgoricš. A przecież o ten zaszczytny przydomek ubiegało się wiele miejscowoci, starannie badano czy nań zasługujš, czym się wsławiły, żeby nosić to imię. Tylko boniackie miasteczko Jajce nie miało żadnych szans. A przecież zasłużyło się wielce - w nim bowiem w listopadzie 1943 roku stworzono podwaliny nowej Jugosławii, a Tito mianowany został marszałkiem. No, bo jakby to brzmiało - Titove Jajce? Opustoszał szeroki Bulevar Octobarske Revolucije. Już zrzadka zatrzymujš się tam autokary z wycieczkami, pragnšcymi zobaczyć "Dom Kwiatów", a w nim marmurowy sarkofag z lakonicznym napisem: JOSIP BROZ TITO 1892 - 1980 Już nie słyszy się na stadionach pieni, tak często jeszcze przed paroma laty spontanicznie piewanej "Drue Tito, mi ti se kunemo...", "Towarzyszu Tito, my ci przysięgamy..." Coraz częciej w prasowych dyskusjach obarcza się go odpowiedzialnociš za te wszystkie kłopoty i trudne do rozwišzania problemy, jakie dzisiaj przeżywa Jugosławia. Za cišgle galopujšcš inflację, ruinę gospodarki, choć od dawna była rynkowa, za tak chybiony system samorzšdowy, obarczony ociężałš z natury biurokracjš, za konflikt z Kosowem, za spory pomiędzy republikami, nawet wojnę domowš i rozpad Federacji, za... za... za... Nie sposób wyliczyć wszystkich zarzutów. A jednak cišgle jeszcze jego pomniki stojš. Czasami nawet - przez ostatnie dziesięciolecie - pojawiały się pod nimi kwiaty, ukradkiem składane. Kim więc był ten człowiek, że jego legenda - choć z coraz większym trudem - jeszcze trwa? Że jego imię nie przez wszystkich jest dzisiaj przeklinane, że cišgle dla tak wielu pozostał cennym wspomnieniem i autorytetem. Którzy w trudnych chwilach wzdychajš - ech, gdyby to Tito żył! I włanie o tym jest ta ksišżka. Tak oto 5 grudnia 1943 roku pisał na łamach amerykańskiego dziennika "New York Times" znany publicysta, C. Leo Sulzberger: "Sš różne domysły - kim jest Tito. Według jednych, a mniemanie to podziela wielu Jugosłowian - dotychczas istniało dwóch ludzi o tym imieniu. Kiedy jeden zginšł, drugi przejmował ten pseudonim, podtrzymujšc w ten sposób mit o niemiertelnoci tej postaci... Istniejš też różne przypuszczenia, kim jest ta żywa czy fikcyjna postać, noszšca imię Tito. W pewnym okresie wrogowie partyzantów twierdzili, że jest niš Lebiediew, który był (przed wojnš) radcš radzieckiej ambasady w Belgradzie. Okazało się jednak, że towarzyszył on jugosłowiańskiemu rzšdowi (w czasie ucieczki przed Niemcami) tylko do Ilidy koło Sarajewa i nagle zniknšł. Ale ta wersja okazała się nieprawdziwa. Lebiediew spokojnie urzęduje teraz w swojej kancelarii w Moskwie. Według innej wersji - Tito to Kosta Nadj, ale ten jest w rzeczywistoci jednym z partyzanckich dowódców, jednym z generałów Tity. Mówiono także, że Tito to Moa Pijade, serbski komunista żydowskiego pochodzenia, który był przez wiele lat więziony w Belgradzie. Zajmował się głównie pisaniem wierszy i malowaniem portretów. Kolejna wersja to ta, że Tito to człowiek o nazwisku Broz, który pod tym pseudonimem uczestniczył w hiszpańskiej wojnie domowej. Inne przypuszczenie, bardzo popularne, głosi, że Tito to... kobieta". Trwała jeszcze wojna, wiele faktów krył mrok tajemnicy. Snuto więc przeróżne przypuszczenia, kim jest dowódca ludowych partyzantów, walczšcych w Jugosławii od pierwszych chwil hitlerowskiego i faszystowskiego najazdu na ten kraj. Długo na przykład sšdzono, że to Rosjanin. Tak przypuszczali nawet Amerykanie, a Niemcy przez dwa lata starali się sprawdzić tę wersję. Podtrzymywał jš również jugosłowiański pułkownik Draa Mihajlović, który dostarczył czetnickiej policji specjalnej w Belgradzie fotografię Tity z pytaniem - czy tak włanie wyglšdał radziecki radca Lebiediew? Odpowied była negatywna. Wraz z rozwojem wydarzeń w Jugosławii, osoba partyzanckiego dowódcy osnuta była legendami i zmylanymi opowieciami, których celem było podtrzymywanie ducha i woli walki z wrogiem. Wiele z nich trafiało do powielanych gazetek, a po wojnie do kombatanckiej literatury wspomnieniowej. Wiele by dali agenci Gestapo i Abwehry, tajniacy Mussoliniego, przywódcy serbskich czetników i chorwackich ustaszów za rozszyfrowanie tej tajemniczej postaci i krótkiego imienia czy też pseudonimu - Tito. Rozmaite wybiegi, wysiłki konfidentów, stosowane wobec schwytanych partyzantów tortury nie zdały się jednak na nic. Tak więc Tito przez długi okres wojny był dla obcych i rodzimych wrogów, a także dla partyzantów a nawet Sprzymierzonych - postaciš legendarnš, mitycznš, czasem baniowš. Wieć gminna widziała w nim niezniszczalnego bohatera, obdarzonego nadludzkimi przymiotami, którego nie imajš się kule, który zawsze wychodzi cało z najtrudniejszych opałów i zastawianych zasadzek. Byli nawet tacy, co uważali, że nie ma i nigdy nie było człowieka o tym imieniu, a powstało ono po prostu od pierwszych liter słów: Tajna Internacjonalistyczna Terrorystyczna Organizacja. W końcu 1942 roku Niemcy dowiedzieli się jednak, kim jest Tito. Stało się to za sprawš pojmanego przez ustaszów chorwackiego działacza komunistycznego, który nie wytrzymał tortur. W czasie kolejnego przesłuchania wyjawił on, że jest to Josip Broz. Trudno dzi powiedzieć, czy Tito dowiedział się o tym, ale 22 grudnia 1942 roku sam się publicznie zaprezentował, przemawiajšc na wiecu w wyzwolonym boniackim miasteczku Cazin, położonym na północny-wschód od Bihacia. Pomimo to, do końca wojny snuto domysły - kim jest, skšd pochodzi, a wštpliwoci miał podobno i Winston Churchill. Dla wielu był Josip Broz przede wszystkim "bolszewickim agentem". W maju i czerwcu 1943 roku, gdy toczyły się krwawe bitwy w dolinie rzeki Sutjeski i w rejonie Zelengory - Heinrich Himmler kazał rozesłać za Josipem Brozem listy gończe. Rozlepione zostały w całej okupowanej Jugosławii, zamieszczała je prasa. Był na nich wizerunek partyzanckiego dowódcy wraz z tekstem: "Nagrodę 100000 reichsmarek w złocie otrzyma ten, kto dostarczy żywego lub martwego komunistycznego przywódcę Tito. Przestępca ten wtršcił kraj w największe nieszczęcia. Jako bolszewicki agent, ten bezczeciciel kociołów, złodziej i przydrożny zbój chciał zorganizować w kraju sowieckš republikę. W tym celu głosi, że jest powołany do "wyzwolenia" narodu. Do zrealizowania tego zamiaru przygotowywał się w czasie hiszpańskiej wojny domowej i w Zwišzku Sowieckim, gdzie poznał wszystkie terrorystyczne metody GPU, metody bezczeszczenia kultury i bestialskiego niszczenia ludzkiego życia. Ta jego "wyzwoleńcza akcja", która miała utorować drogę bolszewizmowi, temu najgroniejszemu politycznemu reżimowi na wiecie - odebrała mienie, dobro i życie tysišcom ludzi. To ona zniweczyła spokój chłopów i mieszczan, wtršciła kraj w niepojętš nędzę i nieszczęcie. Zniszczone kocioły i spalone wsie - to lady jego pochodu. Z tych to powodów ten niebezpieczny dla kraju bandyta oceniany jest na 100000 reichsmarek w złocie. Ten, kto udowodni, że unieszkodliwił tego przestępcę lub przekaże go najbliższym, niemieckim władzom, dostanie nie tylko nagrodę w wysokoci 100000 reichsmarek w złocie, lecz dokona także patriotycznego czynu - ponieważ wyzwoli naród i ojczyznę od krwawego terrorysty. Naczelny Dowódca sił niemieckich w Serbii." Ludzie czytali te plakaty w milczeniu, najbardziej jednak interesował ich wizerunek ciganego. Po raz pierwszy oglšdali podobiznę człowieka, o którym tak wiele w skrytoci mówiono, o którym kršżyły legendy i po kryjomu piewano pieni. Ivo Andrić powiedział wtedy do swego przyjaciela, profesora Vasy Ćubrilovicia: "Ja...
madzia.1majka2