Verne Juliusz - Rodzina Ratonów.txt

(73 KB) Pobierz
 
Juliusz Verne
Rodzina Ratonów
wersja zmieniona przez Michela Verne'a
Tytuł oryginału francuskiego:
La Famille Raton
Tłumaczenie:
ANDRZEJ ZYDORCZAK (2001)
Szeć ilustracji Féliciena de Myrbacha zaczerpnięto
z wydania francuskiego
Opracowanie komputerowe ilustracji: Andrzej Zydorczak
Korekta i przypisy: Krzysztof Czubaszek, Andrzej Zydorczak
Opracowanie graficzne: Andrzej Zydorczak 
Š Andrzej Zydorczak
Wstęp
(pochodzi z wydania broszurowego)
ddajemy dzisiaj do ršk Czytelników (a właciwie członków naszego Towarzystwa i 
bibliotek) 
kolejny tom Biblioteki Andrzeja. Tym razem zamieszczamy opowiadanie zmienione 
przez 
Michela Vernea, którego oryginalnš wersję  Juliusza Vernea  zamiecilimy w 
Tomie 4. 
Odsyłamy też do wstępu zawartego w tej ksišżeczce, gdzie wyjanialimy sprawy 

oryginalnego i zmienionego tekstu.

Dzisiaj przypomnimy najważniejsze fakty dotyczšce tej wersji utworu.
Po raz pierwszy to opowiadanie ukazało się w roku 1910 (już pięć lat po mierci 
Juliusza 
Vernea) w zbiorze opowiadań Hier et demain. Contes et nouvelles [Wczoraj i 
jutro. Bajki i 
opowiadania] pod tytułem La Famille Raton [Rodzina Ratonów] z 6 ilustracjami 
Féliciena de 
Myrbacha, które i my zamieszczamy.
Jest to pierwsze wydanie polskie, nie liczšc oczywicie wersji Juliusza, 
opublikowanej w 
roku 2001.
Wnikliwi Czytelnicy z łatwociš zapewne wypatrzš różnice w obu tekstach, a ocenę 
wersji 
pozostawiamy ich gustom.
Życzę przyjemnej lektury
Andrzej Zydorczak
I
ewnego razu była sobie rodzina szczurów, która składała się z ojca Ratona, matki 
Ratonny, 
córki Ratiny i kuzyna Ratégo. Służył u nich kucharz Rata i gosposia Ratana.1 
Otóż, drogie 
dzieci, tym szacownym gryzoniom przydarzyły się tak niezwykłe przygody, że nie 
mogę 
powstrzymać się od opowiedzenia ich.
Zdarzyło się w to czasach bani i magii, kiedy nawet zwierzęta mówiły. Zapewne z 
tego 
okresu pochodzi powiedzenie: opowiadać głupoty.2 Nie powiedziały one jednak 
więcej 
głupot niż ówczeni i obecni ludzie do tej pory. Drogie dzieci, posłuchajcie 
zatem, zaczynam.
II
najpiękniejszym domu, w jednym z najpiękniejszych miast tych czasów żyła dobra 
wróżka. 
Nazywała się Firmenta.3 Czyniła wiele dobrego i bardzo jš za to kochano.
W tej epoce wszystkie istoty żywe podlegały prawom metempsychozy.4 Nie 
przerażajcie 
się tym słowem: oznaczało ono drabinę rozwoju, której szczeble każde stworzenie 
musiało 
pokonywać celem osišgnięcia najwyższego rzędu w cywilizacji. Każdy rodził się 
mięczakiem, stawał rybš, następnie ptakiem, czworonogiem, a w końcu kobietš lub 
mężczyznš. Jak widać przechodziło się ze stanu prymitywnego do bardziej 
doskonałego. 
Zdarzało się jednak spać z drabiny za sprawš złych mocy niektórych 
czarnoksiężników. Co 
za pech! Co za smutny żywot! Stać się, na przykład, znowu ostrygš po tym, jak 
się było 
człowiekiem. Na szczęcie ostatnio to się już nie zdarza, przynajmniej w sensie 
fizycznym.
Musicie wiedzieć, że wszelkie metamorfozy dokonywały się za porednictwem 
geniuszy, 
dobrych i złych. Dobrzy awansowali, li cofali, a jeli ci ostatni nadużywali 
swojej mocy, 
Stwórca mógł zawiesić na jaki czas ich działalnoć.
Nie trzeba chyba mówić, że Firmenta była dobrym geniuszem i nikt się nigdy na 
niš nie 
uskarżał.
Pewnego poranka Firmenta siedziała w jadalni swojego pałacu, w sali udekorowanej 
wspaniałymi dywanami i kwiatami. Promienie słoneczne wlizgiwały się przez okno, 
muskajšc gdzieniegdzie wietlistymi plamami porcelanę i srebra ustawione na 
stole. Służšca 
oznajmiła swojej pani, że podano obiad  niezwykle wykwintny, na jaki tylko 
wróżki mogły 
sobie pozwolić, nie lękajšc się, że mogš zostać podejrzane o łakomstwo. Zaledwie 
wróżka 
zasiadła do stołu, kiedy kto zastukał do drzwi pałacu.
Służšca poszła otworzyć i w chwilę póniej zaanonsowała, że jaki piękny 
młodzieniec 
chce z niš rozmawiać.
 Wprowad go więc  powiedziała Firmenta.
W istocie był przystojny, wzrostu więcej niż redniego, o ładnym i zarazem 
dzielnym 
obliczu, w wieku około dwudziestu dwu lat. Ubrany z prostotš, prezentował się 
wdzięcznie. 
Od pierwszej chwili wróżka wyrobiła sobie o nim przychylne zdanie. Pomylała, że 
przyszedł, jak inni, prosić o jakš przysługę i poczuła, że zechce jš spełnić.
Czego sobie życzysz, młody człowieku?
 Czego sobie życzysz, młody człowieku?  zapytała swoim najbardziej 
zniewalajšcym 
głosem.
 Dobra wróżko  odpowiedział  jestem bardzo nieszczęliwy, w tobie moja 
ostatnia 
nadzieja. 
 Dlaczego? Powiedz!  podjęła Firmenta.  Jak się nazywasz? 
 Nazywam się Ratin  odpowiedział.  Nie jestem bogaty, a jednakże nie o to 
chcę paniš 
prosić. Pragnę szczęcia.
 Mylisz więc, że jedno nie zależy od drugiego?  zapytała wróżka z umiechem.
 Tak mylę.
 I masz rację. Opowiadaj dalej, młody człowieku.
 Jaki czas temu  kontynuował  zanim stałem się człowiekiem, byłem szczurem i 
jako 
taki dobrze byłem przyjmowany w pewnej bardzo zacnej rodzinie, z którš 
zamierzałem 
połšczyć się słodszymi więzami. Podobałem się ojcu, wspaniałemu szczurowi. Być 
może 
matka spoglšdała na mnie mniej przychylnym wzrokiem, ponieważ nie byłem bogaty. 
Lecz 
ich córka Ratina patrzyła na mnie z takš czułociš! Wszystko wskazywało na to, 
że będę 
przyjęty, kiedy straszne nieszczęcie położyło kres moim nadziejom.
 Cóż się zatem stało?  zapytała wróżka z najwyższym zainteresowaniem.
 Po pierwsze, stałem się człowiekiem, natomiast Ratina pozostała szczurzycš.
 Poczekaj więc  odpowiedziała Firmenta  aż ostatnia metamorfoza uczyni z niej 
młodš 
dziewczynę.
 Masz rację, dobra wróżko! Niestety, pewien możnowładca zauważył Ratinę. 
Przyzwyczajony spełniać wszelkie swe zachcianki, nie znosi on najmniejszego 
oporu. 
Wszystko musi układać się wedle jego woli.
 Kim jest ten możnowładca?  spytała wróżka.
 To ksišżę Kissador.5 Zaproponował on mojej drogiej Ratinie, że zabierze jš do 
swojego 
pałacu i uczyni najszczęliwszš ze szczurzyc. Ratina, mimo że jej matka była 
zachwycona tš 
propozycjš, odmówiła. Wtedy ksišżę za wszelkš cenę próbował jš kupić, lecz pan 
Raton, 
wiedzšc, że jego córka bardzo mnie kochała i umarłaby z bólu, gdyby nas 
rozdzielono, 
odmówił. Nie muszę pani opisywać wciekłoci księcia Kissadora. Widzšc szczurzš 
urodę 
Ratiny, zdawał sobie sprawę, że jako młoda dziewczyna będzie jeszcze 
piękniejsza. Tak, 
dobra wróżko! Jeszcze piękniejsza! A on by jš polubił! Rzecz była korzystna dla 
niego, lecz 
jakież nieszczęcie dla nas!
 To prawda  odrzekła wróżka.  Skoro jednak ksišżę dostał kosza, czego się 
obawiasz?
 Wszystkiego  odpowiedział Ratin  ponieważ ksišżę zwrócił się w końcu do 
Gardafoura6
 Tego czarnoksiężnika!  wykrzyknęła Firmenta.  Tego złego umysłu, któremu 
sprawia 
przyjemnoć czynienie zła i z którym jestem w stanie wiecznej wojny?
 Tak, dobra wróżko!
 Tego Gardafoura, któremu moc służy wyłšcznie do spychania w dół drabiny istot, 
które 
powoli pnš się w górę?
 Tego samego!
 Na szczęcie Gardafour na pewien czas pozbawiony został swojej mocy, ponieważ 
jej 
nadużywał.
 To prawda  odpowiedział Ratin  ale posiadał jš jeszcze w chwili, kiedy 
ksišżę zwracał 
się do niego o pomoc. Znęcony zarówno obietnicami możnowładcy jak i zastraszony 
jego 
grobami, przyrzekł mu pomcić odmowę rodziny Ratonów.
 I uczynił to?
 Tak, dobra wróżko!
 A jak?
 Przeobraził te dzielne szczury! Zamienił je w ostrygi. Wegetujš one teraz w 
ławicy w 
Samobrives, gdzie mięczaki te  doskonałej zresztš jakoci  kosztujš trzy 
franki za tuzin, co 
jest rzeczš oczywistš, jako że między nimi znajduje się rodzina Ratonów! Oto, 
dobra wróżko, 
cały ogrom mojego nieszczęcia!
Z życzliwociš i litociš wysłuchała Firmenta opowiadania młodego Ratina. Bardzo 
współczuła ludzkiej niedoli, a szczególnie nieszczęliwym miłociom.
 Co mogłabym dla ciebie uczynić?  zapytała.
 Dobra wróżko  odpowiedział Ratin  ponieważ moja Ratina żyje w kolonii w 
Samobrives, uczyń i ze mnie ostrygę, abym mógł cieszyć się życiem obok niej!
Powiedziane to było tak smutnym tonem, że Firmenta poczuła się cała wzruszona i 
bioršc 
rękę młodego człowieka, powiedziała:
 Ratinie, chętnie bym ci pomogła, lecz tutaj nie mogę nic zdziałać. Dobrze 
wiesz, że nie 
wolno mi degradować żywych stworzeń. Natomiast, skoro nie mogę ciebie zamienić w 
mięczaka, co jest stanem dosyć podłym, mogę przyspieszyć metamorfozę Ratiny.
 O tak, dobra wróżko! O tak!
 Zanim jednak stanie się młodš dziewczynš, musi powrócić do postaci uroczej 
szczurzycy, przechodzšc poprzez wszystkie stany porednie. Musisz więc być 
cierpliwy! 
Zawierz prawom natury. Zaufaj również
 Tobie, dobra wróżko?
 Tak, mnie! Uczynię wszystko, aby ci pomóc. Nie zapominajmy jednak, że czeka 
nas 
ciężka walka. W księciu Kissadorze, mimo że jest on najgłupszym poród ksišżšt, 
masz 
potężnego przeciwnika. A jeli Gardafour odzyska swojš władzę zanim polubisz 
pięknš 
Ratinę, trudno będzie go pokonać, bo stanie się równym mnie.
Wróżka Firmenta i Ratin rozmawiali, kiedy włanie dał się słyszeć cichy głos. 
Skšd 
pochodził? Trudno było o odpowied na to pytanie.
 Ratinie! Mój biedny Ratinie  mówił głos.  Kocham cię!
 To głos Ratiny!  krzyknšł młody człowiek.  Och, wróżko, ulituj się nad niš!
Ratin zachowywał się jak szalony. Biegał po sali, zaglšdał pod meble, otwierał 
szafki, 
sšdzšc, że Ratina mogłaby być tam schowana, lecz nie znalazł jej.
Wróżka zatrzymała go gestem.
Drogie dzieci, w chwili tej działa się rzecz osobliwa. W srebrnym naczyniu na 
stole leżało 
szeć ostryg, pochodzšcych włanie z ławicy z Samobrives. Porodku widać było 
najpiękniejszš, z błyszczšcš skorupkš, ładnego kształtu. Powiększała się, 
rozszerza...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin